Wraz z końcem 2020 r. upływa termin, na jaki ustawodawca przyznał podwyżki lekarzom specjalistom, którzy zobowiązali się do pracy na etacie w jednym miejscu i zrezygnowali ze świadczenia usług w innych placówkach medycznych mających kontrakt z NFZ. W zamian za to otrzymali pensję zasadniczą w kwocie 6750 zł brutto oraz odpowiednio wyższe dodatki za wysługę lat. Jak podaje Sylwia Wądrzyk-Bularz, rzecznik prasowy centrali NFZ, podwyższone pensje pobiera obecnie prawie 15 tys. lekarzy. Nie jest to dużo zważywszy na to, że w systemie pracuje 149 tys. lekarzy (bez dentystów). Rząd wydał na te podwyżki w 2019 łącznie 670 tys. zł.
Obecnie obowiązujące umowy, nazywane potocznie lojalkami, to efekt porozumienia jakie podpisał minister zdrowia z rezydentami, które przewidziane były tylko na lata 2018-2020. Do sprawy zatem ponownie wracają związki zawodowe. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy domaga się od Łukasza Szumowskiego, ministra zdrowia aby wrócić do rozmów o wynagrodzeniach lekarzy.
Czytaj w LEX: Zgłaszanie zdarzeń niepożądanych - jakie przypadki rejestrować oraz korzyści i konsekwencje dla personelu >
Podwyżki dla lekarzy po 2020 r. muszą zagwarantować przepisy
- Przepis ten traci swoją moc w końcu tego roku, co powoduje, że niektórzy dyrektorzy szpitali już zapowiadają obniżenie płac lekarskich do poprzedniego poziomu. Wobec powyższego sprawa dalszego finansowania owych podwyżek, a również ich wysokości, powinna stać się przedmiotem – najpierw rozmów między ministrem a związkami, a następnie odpowiednich przepisów prawnych - uważa Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Czytaj w LEX: Nowe zasady prowadzenia dokumentacji medycznej - jak wdrożyć zmiany? >
Na podwyżki lekarzy rząd przekazał pieniądze z budżetu państwa. Były one ustalone w 2018 r. jako trzykrotność ustawowej płacy minimalnej i półtorakrotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. – Dzisiaj, wskutek ustawowej podwyżki płacy minimalnej i wzrostu przeciętnego wynagrodzenia oraz wskutek inflacji – płaca ta zmniejszyła swoją rzeczywistą wartość. Jeśli by tylko miała być utrzymana jej ówczesna relacja do płacy minimalnej i przeciętnego wynagrodzenia, pensja zasadnicza lekarza ze specjalizacją powinna wynosić ok. 7800 zł – dodaje Krzysztof Bukiel.
Związki zawodowe są zadowolone z efektów, jakie przyniosły "lojalki", gdyż część lekarzy dostała wyższe wynagrodzenia z pochodnymi za pracę w jednym miejscu. Eksperci także uważają, że nie można wracać do poprzednich rozwiązań i rozproszenia pracy medyków.
Podwyżki dla lekarzy nie tylko jako odpowiedź na strajki
-Jedyną drogą do zagwarantowania w dłuższej perspektywie jakości opieki zdrowotnej jest dążenie do aangażowania personelu w jednym miejscu pracy. We wszystkich efektywnych systemach jednoetatowoś jest normą. Zatrudnienie w wielu miejscach jest uciążliwe, zarówno dla lekarzy jak i pacjentów- mówi Małgorzata Gałązka- Sobotka, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego. Podkreśla jednak, że wprowadzenie takich zasad wymaga czasu i pieniędzy. - Tymczasem od lat podejmujemy doraźne działania zorientowane na zaspokojenie żądań płacowych kolejnej protestującej grupy zawodów medycznych. Problem wynagrodzeń w publicznym systemie opieki zdrowotnej trzeba się zaś zająć gruntownie i systemowo, o co apelują liczne środowiska. Czyli racjonalnie wycenić płacę minimalną, a nie regulować pensji finalnych, które powinny być w gestii dyrektora placówki- zaznacza dr Gałązka Sobotka. Jej zdaniem wycena pracy powinna być uwzględniona w taryfach świadczeń, poddawanych waloryzacji i pozwalać menedżerom na tworzenie atrakcyjnych warunków wynagrodzenia i rozwoju, które przyciągną do placówki kompetentne i zaangażowane kadry, gotowe i zmotywowane, aby skupić swoją karierę w jednej placówce.
Czytaj w LEX: Wsparcie dla służby zdrowia w związku z koronawirusem >
Wyłączność za odpowiednią gratyfikację
Tymczasem związki zawodowe domagają się jeszcze dalej idących rozwiązań. Ich zdaniem praca „na wyłączność” u danego pracodawcy w zamian za odpowiednie wynagrodzenie jest jak najbardziej możliwa, o ile poziom wynagrodzenia osiągnie 16 750 zł za jeden etat, z wprowadzeniem mechanizmu waloryzacji. Takie kwoty w przybliżeniu dostaną lekarze łącznie z rekompensatami za pracę w szpitalach leczących pacjentów z COVID-19. Ma w tej pensji zawierać się dla nich dodatek za to, że nie mogą podjąć pracy w jednym miejscu.
Czytaj w LEX: Tarcza antykryzysowa 2.0 - szczególne instrumenty wsparcia dla podmiotów leczniczych w walce z SARS-CoV-2 >
Rozwiązaniu polegającemu na zobowiązaniu lekarza do pracy w jednym miejscu nie do końca przyklaskuje samorząd lekarski bo opowiada się za wolnością wyboru miejsca pracy- Postulat "jeden etat" wyznacza słuszny kierunek względem pracy lekarzy, jednak to podejście nie musi odnosić się do jednego miejsca pracy, powinno natomiast dotyczyć czasu pracy. Sens tego postulatu powinien polegać na tym, by lekarze pracowali w racjonalnym wymiarze czasu, w sposób bezpieczny, by systemu nie opierać na pracy ponad siły oraz na zaniżonej wycenie pracy personelu medycznego- zauważa Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Jego zdaniem w niektórych przypadkach bezpiecznie - dla lekarzy i pacjentów - oznacza w jednym miejscu, w innym przypadku bezpiecznie oznacza w kilku miejscach. Pracujemy w wolnym zawodzie i jesteśmy za tym, by móc samemu organizować sobie liczbę miejsc pracy, ale tak żeby nie przekraczać etatu w wymiarze godzin. Jesteśmy więc za "1 lekarz - 1 etat" w znaczeniu godzinowym a nie liczby miejsc pracy-dodaje dr Jankowski.
Innym problemem jest to, że wybranie pracy w jednym miejscu mogłoby spowodować, że w wielu szpitalach zwłaszcza tych powiatowych zabrakłoby kadry do obsadzenia dyżurów. Mamy niedobór lekarzy w Polsce. Szpitale zagrożone brakiem dostępności kadr stale to sprawozdają do NFZ. Na liście jednostek zagrożonych brakiem lekarzy, według stanu na luty 2020, jest obecnie 47 placówek medycznych.