Nawet gdyby wszystkie pielęgniarki w wieku emerytalnym zdecydowały się zakończyć pracę, to liczba pielęgniarek zmalałaby o 17 proc. Widać, że to duże, ale nie jakieś bardzo niepokojące liczby.  

19 proc. pielęgniarek tylko w statystykach

Co ważne w Centralnym Rejestrze Pielęgniarek i Położnych mamy ok. 335 tysięcy osób. Są to wszystkie pielęgniarki i położne, które uzyskały prawo wykonywania zawodu. Natomiast aktualnie czynnych zawodowo jest znacznie mniej, bo około 260 tysięcy. Ponad 65 tysięcy stanowią zatem pielęgniarki i położne widniejące w Centralnym Rejestrze, ale niepracujące. To oznacza, że ok. 19 procent pielęgniarek istnieje w statystykach, a nie ma ich na rynku pracy.  

Zobacz: Coaching w pielęgniarstwie >

W ciągu roku uprawnienia emerytalne uzyska ok. 9 tysięcy pielęgniarek i położnych, ale nie powinno dojść do tragedii, bo wiele z nich nadal będzie pracować. Zachęca do tego podwyżka podstawy wynagrodzenia wywalczona przez nasze środowisko, czyli tzw. pakiet Szumowskiego. Kwota jest znacząca, gdyż wynosi 1200 zł do podstawowego wynagrodzenia. Dodatkowych kilka lat zatrudnienia pozwala wypracować lepszą emeryturę.

Gdy emeryci przestaną pracować, służbę zdrowia czeka... zawał - czytaj tutaj>>

 


Niepokojąco wysoka średnia wieku

Niepokojąca jest natomiast wysoka średnia wieku personelu medycznego. Statystyczna pielęgniarka w naszym kraju ma 52 lata, a położna 50 lat. To skutek wieloletniej malejącej popularności tego zawodu.

By zapobiec dalszemu wzrostowi średniego wieku pielęgniarek i położnych, należałoby kształcić znacznie więcej młodzieży w tych zawodach. Nie 5,5 tysiąca rocznie, jak to ma miejsce teraz, tylko co najmniej 8 tysięcy rocznie. To pozwoli zasypać tzw. lukę pokoleniową w naszym środowisku.

Zobacz: Kształcenie podyplomowe pielęgniarek w świetle nowej ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej >

Dopiero wzrost do 13-14 tysięcy absolwentów rocznie pozwoliłby nam dogonić Europę w liczbie pielęgniarek przypadających na 1000 mieszkańców. U nas wynosi on obecnie 5,2. Natomiast w krajach Unii osiąga wartość 9,4.

Braki w pielęgniarstwie – sytuacja jest dramatyczna - czytaj tutaj>>
 

 


Większe zainteresowanie zawodem

Do niedawna obserwowaliśmy też niepokojący brak zainteresowania absolwentek uczelni podejmowaniem pracy w wyuczonej profesji. Każda osoba kończąca studia na kierunku pielęgniarstwo lub położnictwo, która chce się zatrudnić w szpitalu, przychodni lub rozpocząć własną praktykę, musi posiadać wystawiane przez okręgową radę pielęgniarek i położnych prawo wykonywania zawodu. Nasze statystyki pokazują, że przed 2015 rokiem dokument ten odbierało każdego roku zaledwie ok. 60 procent absolwentek. Pozostałe 40 procent rozpoczynało pracę w innych branżach, wybierało pracę za granicą lub nie podejmowało pracy w ogóle, bo np. decydowało się na macierzyństwo.

Sprawdź w LEX: Jak zgodnie z prawem zatrudnić w podmiocie leczniczym ukraińską pielęgniarkę? >

Sytuacja zmieniła się cztery lata temu. Po wieloletnich protestach w 2015 roku środowisko pielęgniarskie wywalczyło dodatek do pensji, tzw. zembalówkę, która następnie przerodziła się w tzw. pakiet Szumowskiego czyli 1600 zł brutto brutto.

Więcej chętnych, by pracować w zawodzie pielęgniarki - czytaj tutaj>>

Wskutek porozumienia podpisanego z Ministerstwem Zdrowia 9 lipca 2018 roku dodatek ten został włączony do podstawy wynagrodzenia i wynosi 1200 zł. Na skutki poprawy wynagrodzeń nie trzeba było długo czekać. Ta poprawa wynagrodzenia spowodowała obserwowany od kilku lat wzrost zainteresowania wykonywaniem wyuczonego zawodu przez młodzież kończącą studia pielęgniarskie. W ostatnich latach niemal 100 procent absolwentów zdobywających zawód pielęgniarki lub położnej chce w nim pracować, a dodatkowo decydują się na to także absolwenci z poprzednich roczników.

Sprawdź w LEX: Jak będzie wyglądała sprawa finansowania podwyżek dla pielęgniarek po 31 sierpnia 2019 roku? >

Pocieszający jest też fakt, że coraz mniej pielęgniarek wyjeżdża do pracy za granicą, coraz więcej młodzieży chce studiować pielęgniarstwo, a kolejne uczelnie otwierają kierunek pielęgniarstwa i położnictwa. To świadczy o odwróceniu trendu i pozwala prognozować, że nie grozi nam brak pielęgniarek w przychodniach oraz na oddziałach szpitalnych pod warunkiem, że nadal będą utrzymane wzrosty wynagrodzenia oraz poprawa warunków pracy.

Autorka: Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych