Z apelem mówienia prawdy lekarzom wystąpił ostatnio m.in. dyrektor szpitala w Wolicy. Szef placówki medycznej postulował, by pacjenci podczas informowali lekarzy informowali o wszystkich szczegółach - również możliwego zakażenia koronawirusem.
Podobne apele to efekt śmierci w Poznaniu 37-latki z powodu koronawirusa. Podczas wywiadów lekarskich kobieta zaprzeczała, że miała jakikolwiek kontakt z osobą z zagranicy. Tymczasem okazało się, że widziała się z kuzynem, który jest kierowcą tira i jeździł do Włoch.
Szpital w Wolicy zamknięto w sobotę wieczorem i wprowadzono reżim sanitarny. Z otoczenia 37-letniej kobiety służby sanitarne kwarantanną objęły 100 osób, w tym dzieci. Kobieta była przedszkolanką.
Takie przypadki nie należą obecnie do rzadkości.
- Dziś jeden z moich kolegów, lekarz rodzinny, został okłamany przez pacjenta, który nie przyznał się do tego, że ma kwarantannę z uwagi na podejrzenie zarażenia koronawirusem. Takie nieodpowiedzialne zachowanie może pozbawić setki osób dostępu do przychodni - napisał na Twitterze Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie. Przychodnia, w której pojawił się pacjent poddany kwarantannie, jest wyłączana z działania. Kwarantannie musi być poddany jej personel medyczny.
Kara więzienia za nieprawdomówność
Pacjenci, którzy świadomie ukrywają przed personelem medycznym takie informacje, muszą być świadomi, że to nie pozostaje bez konsekwencji. Grozi za to zarówno odpowiedzialność karna, jak i cywilna.
- W zależności od sytuacji - pacjent, który świadomie zataja okoliczności choroby wirusowej Covid 19, może odpowiadać z art. 161 par. 2 kodeksu karnego lub w przypadku podlegania kwarantannie albo zatajenia wiedzy o tym, że stwarza podwyższone ryzyko epidemiologiczne- z art. 165 kodeku karnego - za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach poprzez spowodowanie zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie choroby zakaźnej- zauważa Jolanta Budzowska, radca prawny, specjalizująca się w prawie medycznym.
Wspomniany art. 161 kk par. 2 stanowi, że kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą - podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Odszkodowanie za zatajanie przed lekarzem prawdy
Zdaniem Jolanty Budzowskiej realna jest też odpowiedzialność cywilna z art. 415 kodeksu cywilnego. Przepis stanowi, że jeśli ktoś mając świadomość podwyższonego ryzyka, jakie wywołuje, poprzez swoje działania spowoduje zakażenie u kogoś ze swojego otoczenia, może odpowiadać na ogólnych zasadach. Bo kto ze swojej winy wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. -Trzeba pamiętać, że musimy wykazać także związek przyczynowo-skutkowy i skutek nieodpowiedzialnego zachowania. Taka odpowiedzialność może np. dotyczyć pacjenta, który nie podał prawdziwych czy wyczerpujących informacji w wywiadzie lekarskim, co spowodowało niezastosowanie odpowiednich procedur i zakażenie innych osób - zaznacza mec. Budzowska.
Pacjent przebywający na kwarantannie, powinien też pamiętać, że nie może wychodzić z domu. Nawet do przychodni! Powinien zatelefonować po pomoc medyczną, zgłaszając dolegliwości i informując, że przebywa na kwarantannie. Zdaniem Jolanty Budzowskiej, także takiego pacjenta , według kodeksu wykorczeń, można ukarać grzywną w kwocie 5 tys. złotych
W związku z ostatnimi doniesieniami o tym, że pacjenci zatajają prawdę, środowiska lekarskie uważają, że trzeba zacząć mówić już nie tylko o prawach pacjenta, ale i o obowiązkach. Tym bardziej, że trwają prace nad nowelizacją ustawy rzeczniku praw pacjenta i prawach pacjenta. Stąd Naczelna Izba Lekarska wysunęła właśnie propozycję aby podczas dalszych prac nad zmianą ustawy zawrzeć w niej obowiązek, czyli zakaz zatajania informacji o stanie zdrowia czy podawania informacji nieprawdziwych.
Obowiązek do uregulowania w ustawie
-Wpisanie obowiązku o podawaniu lekarzowi wszystkich istotnych informacji o stanie zdrowia i przyjmowanych lekach pełniłoby rolę ostrzeżenia dla pacjentów, ale bez sankcji. Tu nie chodzi o to aby wyciągać konsekwencję wobec pacjenta, bo trudno je stosować wobec człowieka chorego, wymagającego pomocy, ale o uświadomienie jak powinien się zachować pacjent, dbając o zdrowie – mówi prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Z niedawno opublikowanego raportu dotyczącego polipragmazji, opracowanego przez NFZ wynika, że około 1/3 Polaków po 65. roku życia przyjmuje co najmniej 5 leków dziennie. Taka polipragmazja, gdy pacjenci nie są świadomi konsekwencji, staje się groźna dla zdrowia osób starszych obciążonych dodatkowymi chorobami - nadciśnieniem, niewydolnością krążenia. Pacjenci nie informują jednak lekarza o wszystkich zażywanych lekach. A gdyby dali lekarzowi pełen obraz, terapia mogłaby mieć większe szanse powodzenia.
"Nie oszukujcie służb medycznych i nie zatajajcie informacji o stanie swojego zdrowia! Dziś skłamiecie, jutro nie będzie miał Wam kto udzielić profesjonalnej pomocy. My, lekarze, pielęgniarki, diagności laboratoryjni, farmaceuci, fizjoterapeuci, ratownicy i radiolodzy będziemy na kwarantannie lub będziemy sami zmagać się infekcją. Stosujcie się do zaleceń. To nie jest trudne!" - napisali w specjalnym apelu do pacjentów prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas i prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.