- Dynamika dziennej liczby zachorowań nieznacznie maleje, ale spodziewaliśmy się takiego przyrostu zachorowań. Niemniej jednak nasz system opieki zdrowotnej dochodzi do granic wydolności. Dlatego nie możemy się przyglądać rozwojowi wypadków - mówił Adam Niedzielski, minister zdrowia podczas konferencji prasowej w środę uzasadniając wprowadzanie kolejnych ograniczeń. Apelował aby wychodzić z domu kiedy to jest niezbędne i konieczne. 

Zaś prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych wskazał, że wirus zbiera niewielkie żniwo śmiertelne bo 2-3 proc. - U nas, wśród pacjentów hospitalizowanych, jest 60-70 proc. zgonów ale jeśli liczba zachorowań się zwiększy będzie ich 90 proc- powiedział prof. Horban.

Są różne scenariusze

Prowadzimy prognozy i monitoring, mamy też negatywne scenariusze. Jeden z nich wskazuje, że przy nieprzestrzeganiu obostrzeń w grudniu może dojść nawet do 400 czy 600 tys. zachorowań – powiedział minister. I dodał, że jego resort patrzy na dłuższy horyzont, bo dysponuje też co najmniej czterema zespołami prognozującym w różnych wariantach zachowanie się pandemii. Jak mówił, są to też też bardzo negatywne scenariusze, które np. dotyczą skutków protestów, skutków nienoszenia maseczek, nieprzestrzegania dyscypliny. - Jeden ze scenariuszy wskazuje, że nieprzestrzeganie tych obostrzeń, niewłączenie hamulca awaryjnego może powodować różnicowanie liczby nowych zachorowań w perspektywie grudnia nawet o 400 czy o 600 tys. osób – mówił szef MZ.

Nasz system opieki zdrowotnej dochodzi, czy jest, na granicy wydolności. Oczywiście wykonujemy kolejne kroki, które służą jego rozbudowie, ale to jest czas, kiedy trzeba włączyć hamulec awaryjny – powiedział minister zdrowia na konferencji z udziałem premiera.

 

Możliwa "narodowa kwarantanna"

Natomiast premier Mateusz Morawiecki podczas środowej konferencji prasowej podkreślał, że druga fala epidemii może być znacznie groźniejsza i dla Polski, i innych krajów niż przypuszczano wcześniej, a zdaniem ekspertów perspektywy dotyczące epidemii są nieznane. Ocenił przy tym, że listopad będzie jednym z najtrudniejszych miesięcy w czasie pandemii, dlatego apelował o pozostawanie w domach. - Pandemia nasila się, więc nasza odpowiedź musi być zdecydowana. Dlatego kolejne restrykcje są bardzo potrzebne; chronimy tym samym służbę zdrowia, chronimy też obywateli, chronimy ludzi przed tragicznymi konsekwencjami pandemii - powiedział premier.

Jak mówił, jeżeli epidemia dotknie powyżej 50 przypadków na 100 tys. mieszkańców, włączony zostanie bardzo ostry hamulec bezpieczeństwa. - Jeżeli jednak przekroczy 70-75 przypadków na 100 tys., to będziemy musieli wdrożyć zasady narodowej kwarantanny – bardzo zasadnicze zakazy przemieszczania się, poruszania się i wszelkie zakazy, które umożliwią nam realizację scenariusza, który jest najbardziej potrzebny – powiedział.
Dodał, że jeśli liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem będzie się utrzymywała na poziomie 25-50 na 100 tys., "to jest możliwość powrotu do zasad stref czerwonych", a przy 10-25 zakażeniach na 100 tys. będzie można przywrócić zasady obowiązujące w strefie żółtej.