Jak informuje MZ ogłoszono 847 postępowań konkursowych, na które wpłynęło 2423 ofert, a 100 umów podlegać będzie aneksowaniu.
Przekształcenie od 1 lipca dotychczasowych programów terapeutycznych w lekowe jest konsekwencją przepisów ustawy refundacyjnej. Zmiany zakładają prowadzenie negocjacji cenowych z firmami farmaceutycznymi dla poszczególnych leków w oddzielnych programach lekowych.
W maju ówczesny prezes NFZ Jacek Paszkiewicz wydał zarządzenia ws. programów lekowych i chemioterapii. Są one podstawą do przeprowadzenia procesu kontraktowania. Zarządzenia te określają m.in. postępowanie ws. zawierania umów, warunki wymagane od świadczeniodawców zainteresowanych zawarciem tych umów, zasady udzielania świadczeń oraz zasady sprawozdawania, rozliczania i finansowania świadczeń.
Jak podkreśla NFZ, programy lekowe zostały utworzone z myślą o chorych, u których leczenie standardowo stosowanymi lekami nie przyniosło spodziewanych efektów terapeutycznych. W ramach programów lekowych finansowane jest leczenie wybranych chorób określonymi substancjami leczniczymi.
O włączeniu chorego do programu i zastosowaniu odpowiedniej terapii decyduje lekarz prowadzący. NFZ finansuje to leczenie w ramach odrębnych umów ze świadczeniodawcami. Programy mogą być realizowane w trybie ambulatoryjnym – w przypadku podania leku pacjentowi do domu w postaci tabletek czy kapsułek; jednodniowym – odbywa się w oddziałach szpitalnych w ciągu 24 godz. oraz hospitalizacji.
"Obserwując całe zamieszanie związane z reformą programów zdrowotnych można odnieść wrażenie, że gdzieś zagubił się cały jej sens" - ocenił prawnik z kancelarii CMS Cameron McKenna Łukasz Sławatyniec. Jak podkreślił, do tej pory programy zdrowotne obejmowały finansowanie zwykle kilku leków umieszczonych w jednej grupie – programie leczenia danego schorzenia. Program dokładnie opisywał wszystkie procedury. Gdy pacjentowi leczonemu szpitalnie nie pomagał lek stosowany w pierwszym rzucie, przechodzono do kolejnego etapu działania.
"O finansowanie danego leku w ramach leczenia danego schorzenia nie ubiegała się – przynajmniej oficjalnie – firma farmaceutyczna. Osobą zgłaszającą projekt był konsultant krajowy. Taki system niekiedy prowadził do napięć i wątpliwości. W chwili obecnej, obserwując jak ukształtowano programy lekowe, które zastąpiły programy terapeutyczne, trudno ustalić co przyświecało Ministerstwu Zdrowia przy reformie" - powiedział Sławatyniec.
"Można natomiast odnieść wrażenie, że kształt dzisiejszych programów to w dużej mierze efekt pośpiechu przy wprowadzaniu zmian i szybkich negocjacjach rozpoczętych pod koniec ubiegłego roku. W zamyśle programy lekowe miały stanowić finansowanie terapii konkretnym produktem. W teorii więc każdy lek powinien mieć swój odrębny projekt. W praktyce jednak załączniki do decyzji refundacyjnych są tożsame dla kilku leków, a nawet wymieniają nazwy produktów konkurencyjnych. W wykazie z 1 maja w opisie jednego z programów znalazł się lek, który nie został objęty finansowaniem" - dodał.
Według Sławatyńca, pozytywną zmianą w odniesieniu do programów jest możliwość zgłaszania ich propozycji przez firmy farmaceutyczne i ustalanie ich warunków w formie decyzji administracyjnej. Zdaniem prawnika, pozwala to na wdrożenie procedury odwoławczej, a jednocześnie na przecięcie kontrowersji wokół roli konsultantów w procesie wdrażania programów.
"Wciąż niestety jednak nie wiadomo jak powinny wyglądać działania w przypadku dołączania do programów nowych leków, a także zmiany programu" – ocenił Sławatyniec. (PAP)