Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiedział w środę, że poprosił NFZ o zestawienie możliwości wprowadzenia rozwiązań, które zagwarantowałyby całodobową obecność anestezjologa w wybranych szpitalach tak, by zwiększyć dostępność do znieczulenia. Minister dodał, że nie chodzi o szpitale, gdzie jest mniej niż 300 porodów, ale takie, w których jest ich więcej.

- Można zastanowić się nad wprowadzeniem obowiązkowej, stałej dostępności do znieczulenia w jednostkach, w których przyjmowanych jest dużo porodów, czyli jednostkach o wyższej referencyjności – mówi Szumowski.

Kobiety proszą o cesarkę, bo nie mają pewności, że otrzymają znieczulenie

Minister Zdrowia mówił, że z jego rozmów z lekarzami, położnymi i pacjentkami wynika, że kobiety proszą o planowane cięcie cesarskie, bo nie mają pewności czy będzie ich położna czy położnik, gdy zacznie się akcja porodowa. – Kobiety nie mają pewności czy znieczulenie będzie dostępne także w nocy i wtedy dla kobiety cięcie cesarskie wydaje się być bezpieczniejsze – mówi Szumowski.

Znieczulenie polega na nakłuciu lędźwiowego odcinka pleców i podaniu przez cienki cewnik (giętka rurka o średnicy ok. 1mm) środka znieczulającego do przestrzeni otaczającej rdzeń kręgowy. Rodząca zachowuje świadomość, odczuwanie bólu jest znacznie zredukowane lub zniesione. Znieczulenie nie jest obojętne dla przebiegu porodu - może osłabić akcję skurczową (konieczne jest wtedy podanie oksytocyny), przedłużyć 1. lub 2. okres porodu. Konieczne jest częste lub stałe monitorowanie tętna dziecka przy pomocy KTG, co może ograniczyć możliwość poruszania się.

 

Duże różnice w dostępności do znieczulenia

Z raportu dotyczącego monitoringu oddziałów położniczych z 2017 r. przeprowadzonego przez Fundację Rodzic po Ludzku wynika, że różnice w stosowaniu znieczulenia farmakologicznego między województwami są bardzo duże. Było ono użyte w 66 proc. porodów w województwach podkarpackim i warmińsko-mazurskim i tylko w 18 proc. w województwie świętokrzyskim.

„Znieczulenie zewnątrzoponowe ma niepodważalną zaletę, jaką jest zniesienie bólu porodowego – podkreślano w tym raporcie. - W kraju, w którym medykalizacja porodu jest bardzo wysoka, a sztuczna oksytocyna podawana jest ogromnej liczbie kobiet w porodzie, brak możliwości skorzystania ze znieczulenia był i jest po prostu barbarzyństwem. Pamiętajmy, że sztuczna oksytocyna wzmaga odczuwanie bólu porodowego”.

W raporcie czytamy, że „z uzyskanych od szpitali danych statystycznych wynika, że w 2015 r. znieczulenie farmakologiczne zastosowano w 41 proc. porodów. Znacznie częściej znieczulenie zostało zastosowane w szpitalach z III stopniem referencyjności. Najwięcej porodów bez użycia znieczulenia farmakologicznego odbywa się w szpitalach z I stopniem referencyjności oddziału położniczego”.

Ograniczony dostęp do znieczulenia z powodu braku anestezjologów

Od 1 lipca 2015 roku na podstawie zarządzenia Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia znieczulenie zewnątrzoponowe do porodu jest refundowane. Powinna móc z niego korzystać każda kobieta, o ile nie pojawią się przeciwwskazania medyczne do jego zastosowania. O zastosowaniu znieczulenia decyduje lekarz. Jednak znieczulenie nie jest wszędzie dostępne, ponieważ w szpitalach brakuje anestezjologów. Do Fundacji Rodzic po Ludzku wpływa wiele skarg pacjentek związanych właśnie z ograniczoną dostępnością do znieczulenia.