Jak pisze "Gazeta Wyborcza", wszystko przez to, że ordynator nie ma zmiennika - lekarza z drugim stopniem specjalizacji. Dyrektor szpitala Bronisław Dzięgielewski twierdzi, że na nic zdały się poszukiwania specjalistów, bo za dużo ich nie ma, a jak już ich znajdzie, to mają wygórowane żądania płacowe.
Na oddziale przebywało nawet 900 pacjentów rocznie. Teraz wypisano wszystkich leczonych, nowi nie są przyjmowani. Ponieważ pracę oddziału zawieszono bez zgody wojewody, szpitalowi grozi kara finansowa. Potrzebujący pomocy chorzy z Włocławka i powiatu są wożeni do szpitali w Toruniu, Bydgoszczy, Inowrocławiu i Grudziądzu.
źródło: gazeta.pl/toruń