- Kolejna instytucja - atrapa z ekspertami teoretykami – tak powołanie Instytutu Ekspertyz Medycznych na Twitterze ocenił Ogólnopolski Międzyzakładowy Związek Zawodowy Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia. Eksperci, jak Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, czy lekarze, np. Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego obawiają się, że nowy Instytut podległy Ministerstwu Sprawiedliwości będzie zajmował się przygotowaniem zmian w systemie opieki zdrowotnej. Anonimowi internauci piszą o nim tak: Taki nowy Fundusz Sprawiedliwości do dojenia kasy przez Solidarną Polskę, będzie udowadniał winy nieposłusznym lekarzom, kolejny bat na lekarzy.

Czytaj w LEX: Lekarz jako biegły sądowy - komentarz praktyczny >

Czy tak będzie, pokaże czas, ale jak mówią osoby zaangażowane w sprawy o błędy medyczne, obecnie jest bardzo trudno o dobrego i rzetelnego biegłego, i Instytut mógłby to zmienić. Problem w tym, że na podstawie statutu można wnioskować, że dużo nie zrobi.

 

Brakuje rzetelnych biegłych i standardów

- Na opinię biegłego w sprawie o błąd medyczny można czekać nawet w nieskończoność – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny i partner w kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy w Krakowie. – Obecnie mam na przykład dwie sprawy, gdzie od dwóch lat sąd, mimo wielu starań, nie jest w ustalić biegłego okulisty i optometrysty, którzy podjęliby się opiniowania. Proszę pamiętać, że sprawy o błędy medyczne wymagają na ogół znacznie wyższych kwalifikacji niż te, gdzie oceniany jest tylko stan zdrowia. I czasem nawet lekarz z daną specjalizacją nie ma wystarczającej wiedzy. Przy każdym sądzie okręgowym są listy biegłych, ale często zdarza się, że sąd nie jest w stanie znaleźć na żadnej liście takiego, który przygotuje rzetelną opinię w skomplikowanej sprawie. Na listach dominują lekarze spełniający co prawda kryteria formalne, ale w praktyce mający problemy z wydawaniem miarodajnych opinii, a duża część biegłych medyków w ogóle odmawia opiniowania w sprawach o błąd medyczny, bo nie chcą się narażać na ostracyzm środowiska. W efekcie potem sąd prosi strony o wskazanie propozycji jakichkolwiek biegłych, choćby spoza list, ad hoc, a i tak pełnomocnicy mają z tym problem – mówi mec. Budzowska.  

Czytaj w LEX: Opinia biegłego sądowego kluczowa w sporze o błąd medyczny >

Prof. Justyna Król-Całkowska z Wydziału Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego w Warszawie przyznaje, że często opinie wydają osoby, które już nie praktykują, a zatem nie mają najnowszej wiedzy medycznej. W efekcie, jak pisaliśmy już w Prawo.pl, biegli lekarze piszą na potrzeby procesów sądowych opinie nie na temat, zamiast odnieść się do problemów medyczno-proceduralnych, opisują jak źle funkcjonuje system ochrony zdrowia. Jeden z profesorów w opinii w sprawie prowadzonej przez Jolantę Budzowską stwierdził, że nie można szukać winnych wśród lekarzy, w sytuacji permanentnego niedofinansowania oddziałów zabiegowych. Krzysztof Kordel, medyk sądowy i biegły z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu, spotkał się z opiniami, w których np. gronkowiec był pomylony z paciorkowcem - zauważa .

Problemem też jest to, że wielu lekarzy nie chce wydawać niekorzystnych opinii o pracy swoich kolegów. - Faktycznie czasami można odnieść takie wrażenie, dlatego udowodnienie błędu medycznego jest bardzo trudne - mówiła Prawo.pl prof. Julia Stanek z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.Biegłym lekarzom z wielką trudnością przychodzi obiektywne ocenianie innych lekarzy. Dla przykładu, w jednej z moich spraw dotyczącej błędu przy porodzie, biegli wprost wskazali, że nie mogą oceniać zespołu lekarzy, któremu przewodniczy jeden z najwybitniejszych ginekologów w Polsce. Na marginesie warto zauważyć, że akurat w leczeniu tej pacjentki i opiece okołoporodowej wspomniany ginekolog nie podjął ani jednej decyzji – dodaje prof. Stanek.

Jej zdaniem takiego rodzaju tendencyjne pozytywne ocenianie kolegów szczególnie jest bliskie chirurgom. - Na przykład, w jednej ze spraw, które prowadziłam (dotyczącej śmierci pacjenta na skutek opóźnienia w rozpoznaniu tzw. ostrego brzucha w przebiegu przepukliny rozworu przełykowego), biegli stwierdzili, że skoro lekarz był specjalistą chirurgii (z kilkuletnim doświadczeniem) i nie widział podstaw do wykonania badania, to zapewne postąpił właściwie i nie będą podważać jego decyzji - mówi.

Prof. Justyna Król-Całkowska zauważa jeszcze, że tak naprawdę brakuje standardów świadczeń zdrowotnych. – W formie rozporządzenia mamy nieliczne wyjątki, jak standardy opieki okołoporodowej. Inne są wydawane w formie wytycznych przez różnego rodzaju towarzystwa naukowe, a zatem z prawnego punktu widzenia nie są wiążące. Tymczasem potrzebne są te z zakresu chirurgii, neurochirurgii, ortopedii, kardiologii inwazyjnej, bo w tych dziedzinach jest wiele sporów. Tyle, że ich wydaniem nikt póki co nie jest zainteresowany, bo po pierwsze wzrosłyby koszty świadczeń, a po drugie trzeba byłoby postępować zgodnie z nimi – ocenia. Co do zasady więc zadań dla Instytutu Ekspertyz Medycznych, który swoją działalność rozpoczął 1 stycznia 2022 roku, a został powołany zarządzeniem ministra sprawiedliwości z 13 października 2021 roku, nie brakuje.

 

Cena promocyjna: 119 zł

|

Cena regularna: 119 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 83.3 zł


Jakie zadania ma Instytut Ekspertyz Medycznych

Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości zapewnia, że dzięki IEM skróci się czas oczekiwania na opinie sądowo-lekarskie, co przyśpieszy postępowania prokuratorskie-sądowe. Jego dyrektorem została dr Agata Michalska, specjalista medycyny sądowej, związana z  kancelarią Lege Artis Medica, która oferuje analizy i opinie medyczne. W bazie Ludzie Nauki w dziedzinie nauk medycznych figuruje tylko jedna osoba pod takim imieniem i nazwiskiem. Z wpisu tam wynika, że w 2008 roku ukończyła fizjoterapię na Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy Jana Kochanowskiego w Kielcach, a w 2014 roku uzyskała stopień doktora w Instytucie „Centrum Zdrowia Matki Polki” w Łodzi”, tytuł jej pracy to „Profile funkcjonowania dzieci i młodzieży z mózgowym porażeniem dziecięcym na podstawie skali Pediatric Evaluation of Disability Inventory”.  

Do zadań IEM w szczególności należą:

  • analiza przyczyn błędów medycznych w różnych dziedzinach medycyny oraz uwarunkowań organizacyjnych mających wpływ na zaistniałe nieprawidłowości z opracowaniem projektów zmian legislacyjnych, które można wprowadzić w ramach organizacji systemu opieki zdrowotnej i kształcenia podyplomowego lekarzy;
  • organizacja rejestru podmiotów i osób fizycznych wydających opinie sądowo-lekarskie, ogólnodostępnego dla zleceniodawców, który usprawni proces powoływania biegłych, jak również uzyskiwania opinii pozaprocesowych;
  • opracowywanie standardów medycznych i orzeczniczych we współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości i ścigania, katedrami i zakładami medycyny sądowej, towarzystwami naukowymi oraz izbami lekarskimi;
  • prowadzenie konsultacji i szkoleń dla sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy Policji i Służby Więziennej;
  • organizowanie szkoleń dla lekarzy biegłych oraz wyrażających chęć pełnienia tej funkcji;
  • opracowywanie procedur mających na celu wspomaganie prowadzenia postępowań karnych i cywilnych;
  • szkolenia dla innych podmiotów i grup zawodowych w ramach dodatkowych umów cywilno-prawnych.

Co do zasady zakres prac Instytutu nie budzi wątpliwości, bo opracowywanie standardów medycznych i orzeczniczych ma nastąpić we współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości i ścigania, katedrami i zakładami medycyny sądowej, towarzystwami naukowymi oraz izbami lekarskimi, a rzetelnych biegłych brakuje.

Instytut z małymi szansami na efektywne działania

Jednak zdaniem ekspertów są małe szanse, że sama działalność Instytutu poprawi sytuację. – Sądzę, że Instytut rozwiąże niewiele problemów – ocenia prof. Król-Całkowska. - Sam pomysł może i jest dobry, ale realnie nie widzę szansy na zwiększenie liczby biegłych, ale przede wszystkim stworzenie standardów. Nie wiadomo też jakim budżetem będzie dysponował Instytut. Dlatego dopiero praktyka pokaże, czy jego działalność wpłynie pozytywnie na sprawy o błędy medyczne – ocenia profesor.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność za błąd medyczny w czasie epidemii, klauzula dobrego Samarytanina >

W zarządzeniu powołującym Instytut nie ma ani słowa o jego finansowaniu, a w ustawie budżetowej na 2022 rok też nie jest wymieniony. Ze statutu wynika jedynie, że przy ustalaniu wynagrodzenia za wykonanie opinii zleconych przez uprawnione organy w postępowaniu cywilnym i karnym Instytut stosuje obowiązujące w tych postępowaniach przepisy w sprawie określenia stawek wynagrodzenia biegłych, taryf zryczałtowanych oraz sposobu dokumentowania wydatków biegłych. O zasadach wynagradzania pracowników nie ma ani słowa.

Biegłych w sprawach o błędy medyczne brakuje i każda inicjatywa zmierzająca do poprawy sytuacji jest dobra. Dajmy Instytutowi szansę, skoro nie ma innych konstruktywnych propozycji mówi mec. Budzowska. Nie wierzy jednak, że samo utworzenie Instytutu szybko rozwiąże problem. – Ze statutu wynika, że ma on między innymi zorganizować rejestr podmiotów i osób fizycznych już dziś wydających opinie sądowo-lekarskie. Taki rejestr z biegłych z list sądowych mamy zrobiony na potrzeby naszej kancelarii, to nie jest trudne. Trudne jest to, by w takiej bazie były osoby z odpowiednim autorytetem i wiedzą, które są w stanie sprawnie wydać rzetelną i przydatną procesowo opinię. Pytanie, czy Instytut pozyska takie osoby, zwłaszcza że Rzecznik Praw Pacjenta, który ma prowadzić postępowania pozasądowe o świadczenia kompensacyjne za zdarzenia medyczne, też będzie tworzył zespół ekspertów. Będą zatem dwa ciała grupujące ekspertów. Czy dzięki temu będzie ich więcej, i czy ilość przejdzie w jakość? – mówi Jolanta Budzowska.

Czytaj w LEX: Przegląd spraw sądowych w kontekście najczęściej spotykanych błędów medycznych >

Pomysł na przyspieszenie spraw o błędy medyczne

Jej zdaniem sprawę biegłych w sprawach o błędy medyczne można rozwiązać inaczej. – Sądy powinny być zwolnione z wyboru i powoływania biegłych, bo szkoda na to czasu sądu i pieniędzy stron i podatników. Dziś mamy czasem po kilka opinii na ten sam temat, główną i uzupełniające, bo główna nic nie wnosi do sprawy, a i tak czasem wartość merytoryczna takich opinii – w przeciwieństwie do wartości wynagrodzenia – jest żadna. To strony powinny mieć od początku prawo do zlecania ekspertyz wybranym przez siebie biegłym. Tacy biegli musieliby oczywiście składać oświadczenia o bezstronności. Jeśli opinie przedstawione przez strony się różniłyby się, to biegli powinni wydać opinię wspólną, wskazując tezy zbieżne i rozbieżne. W zakresie, w jakim biegli nie zgadzają się ze sobą, musieliby bronić swoich poglądów w opinii ustnej, wydawanej w toku rozprawy, mierząc się także oczywiście z pytaniami stron. Na koniec sąd samodzielnie oceniałby taki dowód z wydanych w sprawie opinii według reguł procesowych, czyli oceniając ich wiarygodność i moc. To jest proste, logiczne, tanie rozwiązanie – ocenia mec. Budzowska.