"Obawy powinny budzić przede wszystkim kwestie sterylizacji i procedury zachowania czystości. Personelowi niejednokrotnie brakuje kompetencji i wiedzy” – powiedziała dermatolog, kierownik Zakładu Medycyny Estetycznej Wydziału Farmacji z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach dr Ewa Pierzchała.
Według dr Pierzchały, wieloletniej opiekunki praktyk studentów kosmetologii, nieprawidłowości miały miejsce w wielu salonach, także tych działających pod szyldami znanych marek. W jednym z gabinetów, gdzie jej studentka odbywała praktykę, sterylizator służył jako miejsce przechowywania drugiego śniadania personelu. Kiedy dziewczyna przyniosła własne, sterylne narzędzia do pedikiuru, pracownicy salonu uznali, że to fanaberia.
Także śląski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Grzegorz Hudzik przyznał, że personel salonów powinien mieć większą świadomość, jak ważna jest sterylizacja przyrządów kosmetycznych. „Rzeczywiście w niektórych gabinetach stosowana jest stara metoda sterylizacji suchym i gorącym powietrzem, co nie niszczy wszystkich patogenów” – powiedział.
Wśród tych patogenów dr Pierzchała wymieniła m.in. wirusy zapalenia wątroby HBs i HCV oraz HIV. „Rozwiązaniem są umowy ze specjalistycznymi firmami, które prowadzą nowoczesną sterylizację gazową. Sterylne narzędzia wracają stamtąd w opakowaniach, które powinny być otwierane w obecności klienta. Oprócz narzędzi sterylizowane powinny być też miejsca do pracy – siedzisko, leżanka, stolik, natomiast czyste ręczniki powinny być także nakładane na stanowisko w obecności klienta" – mówiła.
Na sterylizację należy też zwracać uwagę w solariach. "Aby skutecznie zdezynfekować łóżko, odpowiedni preparat powinien być na nim np. 15 minut. Tymczasem panie nieraz jedną ręką spryskują powierzchnię, a drugą już ścierają, a klient po 2-3 tygodniach zgłasza się do lekarza z drożdżycą czy grzybicą” – dodała dr Pierzchała.
Podkreśliła też, że w niektórych gabinetach dawki promieniowania, jakiemu poddawani są klienci, nie podlegają żadnej kontroli.
„Możemy się natknąć na lampę, która jest stara, nie ma żadnego miernika promieniowania i działa szkodliwie. Pracownicy też często bezrefleksyjnie stosują się do życzeń klientów, którzy decydują się na bardzo długi czas ekspozycji" - wyjaśniła dr Pierzchała.
Inspektor Hudzik potwierdził, że dawki promieniowania w solariach nie są kontrolowane przez pracowników Sanepidu. Jego zdaniem, chcąc korzystać z salonów piękności trzeba je z rozwagą wybierać i nie odwiedzać miejsc, które budzą jakiekolwiek zastrzeżenia. „Klienci powinni zachować czujność i egzekwować swoje prawa” – zaznaczył.
Dodał, że skargi klientów na nieprawidłowości w salonach urody nie należą do rzadkości. "Pamiętam przypadek wszawicy, którą ktoś się zaraził w salonie, klienci zwracają nam też uwagę na brudne grzebienie, leżanki czy łóżka do opalania. Są też przypadki uruchamiania takiej działalności pokątnie, bez zgłaszania” – mówił.
Jak powiedział, Sanepid kontroluje zakłady kosmetyczne w chwili zgłoszenia ich działalności, potem inspekcje odbywają się zgodnie z planem. „Tych zakładów jest na tyle dużo, że niekoniecznie ta kontrola odbywa się przynajmniej raz w roku. Może jednak pojawić się w każdej chwili. Reagujemy też szybko na skargi klientów" - poinformował Hudzik.