Przeprowadzona w ubiegłym roku reforma służby zdrowia wprowadziła system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ), czyli tzw. sieć szpitali. Mogły się w niej znaleźć placówki, które od co najmniej dwóch lat mają umowę z NFZ i w których działa izba przyjęć albo szpitalny oddział ratunkowy (drugiego warunku nie musiały spełniać szpitale ogólnopolskie, onkologiczne i pulmonologiczne).
Placówki zakwalifikowane do sieci mają gwarantowaną umowę z NFZ. Szpitale, które się nie zakwalifikowały, mogą przystępować do ogłaszanych przez NFZ konkursów - tak, jak to było przed wprowadzeniem reformy.
Agnieszka Wołczenko, pacjentka kardiologiczna podkreślała, że sieć ograniczyła dostęp do oddziałów kardiologii interwencyjnej. Od listopada 2017 r. Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca nie przyjmują już pacjentów na odział kardiologii interwencyjnej i chirurgii naczyniowej m.in.: w Starachowicach i Skarżysku Kamiennej. Placówka nie dostała się do sieci i przestała przyjmować pacjentów.
- Prosimy, by jeszcze raz rozpatrzono mapę potrzeb kardiologicznych – podkreślała pacjentka. Specjalnie ośrodki kardiologii interwencyjnej były tak rozmieszone, by pacjent miał szansę przeżyć. Do mnie karetka dojechała 8 minut. Gdyby teraz jechała, już bym nie żyła.
Urządzenia stoją i nie leczą
Zenon Krzeszowski, szef starachowickiej filii stowarzyszenia Eko Serca alarmował, że chorzy kardiologiczni nie mają się gdzie leczyć w Starachowicach.
- Te kliniki są doskonale wyposażone. Te urządzenia stoją i nie leczą. Pacjenci muszą migrować. Starają się gdzieś zaczepić, a w każdym szpitalu jest problem – podkreśla Krzeszowski. - Szpital w Starachowicach miał przejąć pacjentów kardiologicznych, ale tego nie zrobił, bo nie był w stanie tego zrobić. Tam jest tylko 7 lekarzy. Po wprowadzeniu sieci pacjent jest niepewny i przestraszony. Nie wie, gdzie ma się udać.
Poseł Rajmund Miller też podał, że w Nysie też została zamknięta klinika kardiologiczna. - W moim mieście zamknięta jest sala hybrydowa – mówi Miller. - NFZ mógłby zapłacić za uratowanie kończyny, a nie za jej amputację.
Andrzej Jacyna, p.o. Narodowego Funduszu Zdrowia podkreślał, że decyzja w sprawie zachowania ośrodka kardiologii należała do miejscowych władz.
- To starosta powinien wybrać odpowiedni ośrodek – mówił Jacyna. - Do niego trzeba kierować uwagi. Dyrektor oddziału przeniósł środki do ośrodka w Pińczowie. Dostępność w Starachowicach jest zachowana.
Ma być 1,5 miliarda więcej na świadczenia
Michał Gramatyka, wicemarszałek województwa śląskiego podkreślał, że po wprowadzeniu sieci szpitali nie mają pewności co do przychodów. Wicemarszałek podał, że największy problem mają z oddziałami, które zostały poza siecią.
- Otrzymaliśmy informację, że nie będzie aneksowania i nie będzie pieniędzy np.: na oddział geriatryczny Opolskiego Centrum Onkologii. Problem jest także z oddziałem rehabilitacyjnym uzdrowiska w Goczałkowicach. Ten też miał przestać istnieć. Ostatecznie te konkursy ogłoszono, ale taka sytuacja jest chaotyczna. Jeśli mamy zarządzać, musimy mieć takie informacje wcześniej – mówi Gramatyka.
Wicemarszałek podał, że mają problem także z nadwykonaniami z 2017 r. Chodzi o 20 mln zł, które za leczenie pacjentów ponad limit ubiegają się cztery szpitale. Dla Funduszu bezsporna kwota to 14 mln zł. Dyrektorzy placówek nie podpisali ugód z NFZ.
- Nie możemy kredytować świadczeń z pieniędzy samorządu, a tak teraz się dzieje – mówi Gramatyka.
Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP podkreślał, że nadal nie wiedzą, jakie pieniądze będą rozdysponowane w ramach dodatkowych konkursów dla placówek, które nie weszły do sieci. Mądrala wspomniał, że raz mówiono, że na ten cel zostanie przeznaczone 13 proc. środków, a innym razem, że 7 proc.
Jacyna podał, że od 1 lipca Fundusz chce uruchomić dodatkowe pieniądze na świadczenia. Chodzi o blisko 1,5 miliarda zł.
– Wnioskujemy o zmianę planu finansowego na 2018 r. Chodzi o uruchomienie 510 mln zł z rezerwy ogólnej i druga propozycja to zwiększenia planu finansowego o 999 mln zł. To są procedowane pieniądze – podkreślał Jacyna.
Skąd wyższa śmiertelność
W tracie dyskusji pojawił się wątek znaczącego wzrostu wskaźnika śmiertelności, który miał miejsce w 2017 r. Poseł Andrzej Sośnierz podkreślał, że tak wysokiego wskaźnika nie było od 20 lat.
- To nie jest efekt ustawy o sieci szpitali. Ale apeluję, by rozwikłać sprawę wysokiej śmiertelności w 2017 r. Co się mogło wydarzyć? Na takie zjawiska pracuje się latami? – pytał Sośnierz.
Wiceminister zdrowia Król tłumaczył, że analizowali te wskaźniki. - Porównywaliśmy miesiąc do miesiąca w porównaniu z poprzednim rokiem. Zaobserwowaliśmy wzrost zgonów w styczniu 2017 r. - mówił Król i dodał, że szacują, że wpływ na to mógł mieć smog oraz większa zachorowalność na grypę.
Poszkodowane małe szpitale
Marek Wójcik, Związek Miast Polskich podkreślał, że co czwarty szpital z powodu wprowadzenia sieci miał niższy ryczałt w pierwszym półroczu tego roku niż w ostatnim kwartale ubiegłego roku.
- Wprowadzenie sieci szpitali najbardziej dotknęło małe szpitale – mówił Wójcik. - W tej kategorii ryczałt wzrósł zaledwie o 0,1 procenta. Obecny układ preferuje wielospecjalistyczne szpitale, proszę zmienić zasady zanim nie będzie za późno – podkreślał Wójcik.
Poseł Beata Małecka-Libera podkreślała, że była przeciwnikiem wprowadzenia sieci. - W sieci szpitali nie promuje się jakości. Sieć miała zwiększyć dostępność. Miała brać pod uwagę epidemiologię i demografię. Faktem jest, że największa ilość zgonów dotyczy chorób krążenia, a większość jednostek, które zajmuje się zawałami, pozostała poza siecią. Druga grupa schorzeń to choroby onkologiczne, a geriatria też została poza siecią. Dwa najważniejsze obszary zostały wyoutowane – mówi Beata Małecka-Libera.
Król podał, że ustawa o jakości w ochronie zdrowia jest po konsultacjach wewnętrznych i w tym roku ma być przekazana do konsultacji.