Większość preparatów była jednak prawdopodobnie w całkowitym porządku, a tylko niektóre się zepsuły (po ich odkryciu przepisy nakazują wycofanie całej serii). Jest duża szansa, że nikt ich nie podał dzieciom.
– Nie ma możliwości, żeby pielęgniarka podała dziecku szczepionkę, zanim jej nie sprawdzi. A niekorzystne zmiany naprawdę nietrudno zauważyć – mówi prof. Bożenna Bucholc, kierownik Zakładu Badania Surowic i Szczepionek z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny.
To bardzo ważne, bo zepsuta szczepionka jest niebezpieczna. – Wszystko, co jest zepsute, szkodzi. Tak jak można mieć kłopoty ze zdrowiem po zjedzeniu zepsutego jogurtu, tak samo po szczepionce – mówi dr Magdalena Hurkacz, farmakolog kliniczny z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Źródło: Rzeczpospolita