Wprowadzenie zasady „apteki dla aptekarza” – zdaniem BCC - miało, zgodnie z intencjami projektodawców ustawy, doprowadzić do rozwiązania wszelkich problemów polskiego rynku aptecznego. Tymczasem wprowadzona zasada nie tylko nie zrealizowała celów wskazanych w jej uzasadnieniu, lecz doprowadziła również do szeregu negatywnych konsekwencji dla polskich pacjentów i przedsiębiorców.
Jednym z głównych argumentów wprowadzenia ograniczeń własnościowych było zwalczanie nielegalnego procederu wywozu leków z Polski. Takie działanie okazało się nieskuteczne, o czym świadczy konieczność procedowania właśnie w parlamencie rządowych projektów dotyczących monitorowania drogowego przewozu leków czy tzw. „małej nowelizacji” prawa farmaceutycznego. Obie ustawy wprowadzają szereg instrumentów prawnych wymierzonych w przeciwdziałanie tzw. „odwróconemu łańcuchowi dystrybucji”.
Zdaniem BCC zwolennicy wprowadzenia „apteki dla aptekarza” od początku powoływali się na zagrożenie całkowitą monopolizacją rynku usług farmaceutycznych i przejęcia go przez duże, międzynarodowe podmioty. Tymczasem jak wskazano w raporcie Fundacji Republikańskiej z września 2016 roku, takie zagrożenie nie istniało. BCC podaje, że apteki sieciowe stanowiły ok. 1/3 rynku.
Według organizacji zrzeszającej przedsiębiorców wprowadzenie regulacji rozpoczęło dwa trendy: spadku liczby aptek i systematycznego wzrostu cen leków nierefundowanych.
Czeka nas tąpnięcie liczby aptek
BCC podkreśla, że spadek liczby aptek chwilowo amortyzowany jest faktem złożenia około 1 tys. wniosków o otwarcie nowej apteki do czerwca 2017 roku. Wnioski te są sukcesywnie realizowane, powodując, że wciąż otwiera się w Polsce około 30 aptek miesięcznie (wobec ponad 100 przed zmianą zasad). Natomiast wniosków o otwarcie apteki na nowych zasadach złożono w okresie lipiec 2017 – styczeń 2018 zaledwie 22 na terenie całego kraju! Jeśli dodamy do tego równania utrzymującą się na zwykłym poziomie liczbę zamknięć aptek – około 80 miesięcznie na terenie całego kraju - to okażę się, że po wyczerpaniu rezerwuaru starszych wniosków złożonych przed zabetonowaniem rynku, czeka nas tąpnięcie liczby aptek w Polsce.
Powyższe dane każą też wątpić w realizację kolejnego celu ustawy w postaci otwierania nowych aptek na terenach wiejskich i słabo zaludnionych. Mimo optymistycznych twierdzeń samorządu aptekarskiego, które na konferencji w Ministerstwie Zdrowia poinformowało o otwarciu ponad 200 aptek i punktów aptecznych na terenach wiejskich, proces ten to jednorazowe wydarzenie, wnikające z chęci ucieczki przedsiębiorców przed regulacją, a nie jej dobrodziejstwo. Kto mógł, otwierał aptekę gdzie się dało, także na wsi. Wnioski prezentowane przez samorząd są tym bardzie wątpliwe, że do podawanej przez niego liczby 200 nowych aptek na terenach wiejskich zaliczono także 68 punktów aptecznych, które regulacji „apteka dla aptekarza” nie podlegają.
Zarówno przedstawione wyżej jak i inne wady oraz negatywne konsekwencje projektowanych zmian były powoływane w licznych dokumentach przedstawianych w ramach procesu legislacyjnego m.in. w opinii Ministerstwa Rozwoju, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy ocenie wieli posłów i senatorów.
Dodatkowo, zdaniem pracodawców, ograniczenia własnościowe i ilościowe wprowadzone „apteką dla aptekarza” stoją w rażącej sprzeczności z celami wyrażonymi w „Planie Morawieckiego”. Ich wprowadzenie skutkuje zahamowaniem rozwoju sieci aptecznych.
Należy przypomnieć, że sieci apteczne to w ogromnej mierze przedsiębiorstwa polskie – firmy rodzinne, często będące własnością farmaceutów, rozwijane od wielu lat wysiłkiem i pomysłowością swoich właścicieli, a także podmioty, które powstały i rozwinęły się w wyniku nabywania aptek od Skarbu Państwa, w ramach prywatyzacji Cefarmów.
Przedsiębiorcy czekają na zaproszenie
Nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne, która weszła w życie 25 czerwca 2017 r. zdaniem BCC wywróciła do góry nogami polski rynek apteczny. „Z typowego europejskiego systemu otwartego (wg raportu UOKiK z 2015 r.) zmieniła go w jeden z najostrzejszych systemów zamkniętych, w którym łącznie obowiązują restrykcyjne ograniczenia właścicielskie, ilościowe oraz geograficzne i demograficzne. Właścicielem apteki może zostać teraz jedynie farmaceuta posiadający jednocześnie prawo wykonywania zawodu (a więc nie każdy farmaceuta). Oznacza to, że możliwość nabycia lub otwarcia apteki przysługiwać będzie jedynie wąskiej grupie członków korporacji zawodowej, wobec blisko 40 mln Polaków, którzy mogli być dotychczas właścicielami aptek” - podkreślają pracodawcy.
Jednocześnie, wobec niezaproszenia przedstawicieli środowiska pracodawców na konferencję prasową w Ministerstwie Zdrowia przedsiębiorcy przyjmują wyrażone na nim zapewnienie wiceministra zdrowia Marcina Czecha o tym, że drzwi jego resortu otwarte są dla wszystkich interesariuszy i czekają na zaproszenie i rozpoczęcie rzetelnego, odpowiedzialnego dialogu na temat przyszłości polskiego rynku aptecznego.