Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustaw związanych z przeciwdziałaniem COVID-19. Wprowadza ona m.in. 100 procent dodatku do wynagrodzenia dla pracowników zajmujących się zwalczaniem koronawirusa. Szkopuł w tym, że ustawa nadal nie jest opublikowana w Dzienniku Ustaw - choć apelują o to środowiska medyczne, a zwłaszcza Naczelna Rada lekarska - więc nie obowiązuje. Rząd jednak tłumaczy, że przepisy trzeba zmienić, gdyż wynika z nich, że NFZ musiałby wypłacić drugą pensję absolutnie wszystkim medykom. Tyle, że projekt zmian przepisów nawet jeszcze nie wpłynął do Sejmu, który obradował 18 i 19 listopada. Sytuacja jest zatem patowa.
Czytaj również: Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia zasady przyznawania dodatku covidowego >>
100 proc. dodatku do pensji medyków od listopada
Tymczasem Adam Niedzielski, minister zdrowia obiecał, że mocą jego decyzji, wszyscy medycy pracujący przy COVID-19 dostaną otrzymają dodatek w wysokości 100 proc. pensji zasadniczej. Poszczególne oddziały Funduszu wysłały już umowy do szpitali. Zgodnie z nimi dodatki powinni otrzymać zarówno medycy pracujący na etatach, jak i na umowach cywilnoprawnych. Pierwsze, podwojone wynagrodzenie ma wpłynąć na ich konta za listopad.
Do tej pory dodatkową pensję, ale w wysokości 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego, dostawały osoby zatrudnione w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia covidowego, które:
- wykonują zawód medyczny,
- uczestniczą w udzielaniu świadczeń zdrowotnych,
- mają bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2.
Mocą decyzji ministra zdrowia, od 1 listopada dodatek przysługuje także osobom wykonującym:
- zawód medyczny w SOR lub izbach przyjęć, zespołach ratownictwa medycznego, w tym lotniczych zespołach ratownictwa,
- czynności diagnostyki laboratoryjnej w laboratoriach przy szpitalach I, II i III poziomu zabezpieczenia covidowego, z którymi NFZ podpisał umowę na wykonywanie testów w kierunku SARS-CoV-2.
Jak podkreśla centrala NFZ, maksymalna kwota dodatku nie może być wyższa niż 15 tys. złotych.
Nowe regulacje ministra zdrowia wywołują wiele wątpliwości w szpitalach, w których trwają właśnie analizy umów przysłanych z NFZ.
- Pytanie co oznacza „bezpośredniość” pracy przy COVID-19? Mamy dwa oddziały zakaźne, ale teraz już nie ma praktycznie oddziału, na którym nie byłoby pacjenta z COVID-19. U nas odbywa się 8-10 porodów na dobę i ok. 50 proc. pacjentek ma koronawirusa. Dlaczego personel je obsługujący ma pozostać bez dodatku? - pyta Dorota Gołąb-Bełtowicz, zastępca dyrektora Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie. Szpital przygotowuje pismo do NFZ z szeregiem pytań.
Rząd wywołał animozje wśród personelu medycznego
Jeszcze wiosną część pracowników nie dostała dodatków za pracę przy pacjentach z COVID-19 w wysokości 50 proc. pensji, bo jeśli ktoś leczył oprócz chorych z koronawirusem, także dziecko z Sepsą, to został wykluczony. W umowach z Funduszem jest bowiem zaznaczone, że dodatek należy się personelowi pracującemu wyłącznie przy pacjentach z COVID-19, w wydzielonych do tego oddziałach.
- Takie podejście powoduje szereg animozji wśród pracowników szpitali i dyrektor powinien mieć dowolność w przyznawaniu dodatków, gdyż on najlepiej wie kto pracuje przy COVID-19, a kto nie - zauważa prof. Jarosław Fedorowski, szef Polskiej Federacji Szpitali.
Co ciekawe, w grupie personelu medycznego, której minister zdrowia nie przyznał dodatków, nie znaleźli się też farmaceuci szpitalni. Stąd apel do ministra zdrowia wystosowany przez Naczelną Izbę Aptekarską i Polskie Stowarzyszenie Farmaceutów Szpitalnych i Klinicznych (PSFSiK), by w dodatkowym wynagrodzeniu uwzględnić farmaceutów szpitalnych. Wskazują one, że na farmaceutach szpitalnych spoczywa odpowiedzialność za zabezpieczenie całego szpitala w produkty lecznicze, których możliwość pozyskania jest obecnie prawie niemożliwa. Ponadto, zadaniem farmaceutów szpitalnych jest jak najsprawniejsze zabezpieczenie lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych w środki ochrony indywidualnej, dzięki którym mogą czuć się bezpiecznie w bezpośredniej pomocy pacjentom zakażonym COVID-19.
Dodatków nie dostały też salowe, które sprzątają sale pacjentów z COVID-19, ani sanitariusze. Okazuje się, że wyłączenia dotkną też ratowników medycznych - cywilnych, ale pracujących dla wojska.