Powodem sprzedaży majątku jest planowana na jesień (od nowego roku akademickiego) przeprowadzka części Uniwersytetu w Białymstoku do kampusu. Będą tam działać trzy wydziały uczelni: matematyczno-informatyczny, fizyki i chemiczno-biologiczny.
Był to już drugi przetarg, do którego nikt się nie zgłosił. W pierwszym uczelnia chciała sprzedać trzy nieruchomości w centrum Białegostoku, ale nie znalazł się żaden chętny.
W drugim przetargu, oprócz tych budynków, oferowane były jeszcze dwie inne lokalizacje - Dom Pracy Twórczej w Szczecinowie k. Ełku (Warmińsko-Mazurskie) oraz mieszkanie w bloku w Bondarach nad zalewem Siemianówka (Podlaskie). W sumie cena wywoławcza tych wszystkich nieruchomości to ok. 35 mln zł.
Mimo że nie znalazł się chętny na zakup którejkolwiek z nieruchomości, uczelnia nie rezygnuje ze sprzedaży. Jak zapewniła Dziedzik, w najbliższym czasie uczelnia kolejny raz wystawi obiekty na sprzedaż. Jej zdaniem zainteresowanie nieruchomościami było, a świadczą o tym wcześniejsze zapytania firm dotyczące szczegółów. "Na rynku nieruchomości dość często zdarza się, że deweloperzy zwlekają z zakupem, licząc na lepszą cenę w kolejnych przetargach" - dodała.
Władze uczelni mają teraz przeanalizować zapytania firm i wynik przetargu, wtedy - podkreśliła Dziedzik - zapadnie decyzja, czy w kolejnej ofercie nastąpią jakieś zmiany. Dodała, że rozważany jest podział największej działki na dwie mniejsze.
Rzecznik zapewniła przy tym, że obecny brak chętnych na zakup nieruchomości nie jest dla uczelni "wielkim problemem". "Władze uczelni chcą je sprzedać nie dlatego, że muszą, tylko dlatego, że nieruchomości te będą uczelni niepotrzebne, gdy do nowego kampusu wyprowadzą się z nich wydziały, które teraz je zajmują. Sprzedaż zresztą nie jest jedynym sposobem ich zagospodarowania - w grę wchodzi przecież także np. wynajem czy dzierżawa" - wyjaśniła.
Kampus jest największą inwestycją w dziejach uczelni - koszt budowy oraz wyposażenia obiektów w nowoczesny sprzęt (m.in. laboratoryjny i dydaktyczny) to blisko 250 mln zł. Fundusze pochodzą w dużej części ze środków unijnych. (PAP)