Podczas prac podkomisji stałej ds. nauki i szkolnictwa wyższego nad nowelizacją ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, poseł Jan Kaźmierczak (PO) zaproponował poprawki przepisów związanych z tzw. uwłaszczeniem naukowców, czyli przyznaniem im praw własności intelektualnej. Sugestię zmiany przepisów zaakceptowała obecna na posiedzeniu minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska. Podkomisja przyjęła poprawkę warunkowo - szczegółowe zapisy mają być jeszcze do połowy kwietnia konsultowane i doprecyzowane.
Minister zgodziła się na zmianę przepisów dot. komercjalizacji wyników badań
Resort nauki zgodził się w środę na pewne nowe rozwiązania dotyczące praw do wyników badań naukowych. Zakładają one m.in., że to uczelnia przez jakiś czas będzie miała prawa do komercjalizacji wyników badań pracownika naukowego.
Przepisy proponowane początkowo w projekcie ustawy zakładały, że "pracownikowi uczelni publicznej przysługują prawa własności intelektualnej do wyników badań naukowych lub prac rozwojowych powstałych w ramach wykonywania obowiązków ze stosunku pracy w tej uczelni". Uczelnia miałaby otrzymywać 25 lub 30 proc. dochodów z komercjalizacji uzyskanych przez dokonującego komercjalizacji pracownika czy studenta.
Zapis ten wzbudził w środowisku naukowym wiele kontrowersji. Rektorzy zwracali uwagę, że uczelnie nie byłby zainteresowane, by wspierać uczonego w komercjalizacji wyników badań, która jest przecież procesem długim i kosztochłonnym. Dotychczas właściciel wynalazku mógł na ogół otrzymać 50-60 proc. zysków z komercjalizacji, ale za to liczyć może na większą pomoc ze strony uczelni - np. jeśli chodzi o ochronę patentową czy koszty postępowań administracyjnych.
Tymczasem poprawki zaproponowane przez Kaźmierczaka są w pewnym stopniu połączeniem dawnych uregulowań i przepisów proponowanych przez resort nauki. Proponowane przez posła PO przepisy zakładają, że prawa do wyników badań naukowych i prac rozwojowych przejdą na pracownika naukowego dopiero po jakimś czasie - jeśli nie skorzysta z nich zatrudniająca go uczelnia publiczna.
Tak więc początkowo prawo do wyników badań naukowych i prac rozwojowych oraz do know-how związanego z tymi wynikami nabywać będzie szkoła wyższa. Jeśli jednak uczelnia w ciągu 6 miesięcy od otrzymania informacji o wynikach nie skomercjalizuje ich, pracownik może wyznaczyć uczelni termin (co najmniej 30 dni). Jeśli do jego upłynięcia uczelnia nie dokona komercjalizacji, prawa do wyników badań naukowych i prac rozwojowych przechodzą na pracownika.
Nowe rozwiązania zakładają, że jeśli komercjalizacji dokonuje uczelnia, badacz powinien otrzymać co najmniej 50 proc. dochodu z tego tytułu. Z kolei jeśli komercjalizacji podejmie się sam wynalazca, przekazać powinien uczelni 25 proc. lub 30 proc. dochodów z tej komercjalizacji.
Na takie rozwiązanie zgodziła się minister nauki i szkolnictwa wyższego, Lena Kolarska-Bobińska, która przyznała, że jest to pewnego rodzaju kompromis.
Jak zaznaczyła: "cała dyskusja dotyczy wąskich strumieni finansowania badań i innowacyjności". Wymieniła, że przepisy te dotyczą prac finansowanych ze środków na działalność statutową uczelni, a także ze środków z Narodowego Centrum Nauki. Przyznała, że inne mechanizmy komercjalizacji dotyczą prac finansowanych ze środków europejskich, z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, z prywatnych środków. Tam prawa do komercjalizacji wyników badań są regulowane osobno.
Kolarska-Bobińska przyznała, że zarówno propozycja zawarta w projekcie ustawy, jak i poprawka Kaźmierczaka są podobne. "Oba projekty są proinnowacyjne, różnice są w szczegółach" - przyznała. Zapowiedziała, że projekt poprawki konsultować będzie m.in. z szefową Urzędu Patentowego RP. (PAP)