- Część środowiska profesorskiego obawia się podnoszenia wymagań. Jak płachta na byka działa podnoszony przeze mnie argument, że powinniśmy zwiększyć poziom umiędzynarodowienia uczelni. Nie wszystkim odpowiada też to, że zamierzam usamodzielnić młodych badaczy - mówi szef resortu nauki. Dodaje, że nie obawia się, że partia rządząca nie poprze przedstawionego przez niego projektu.
- Kiedy zostaje się politykiem, trzeba zapomnieć, że istnieje słowo „wdzięczność". Uznaję prawo wszystkich, również naszych koalicjantów, do krytykowania proponowanych przeze mnie rozwiązań. Jestem też otwarty na rzetelną krytykę, która służy podniesieniu poziomu uczelni czy badań naukowych. Ale jestem pewien, że dojdziemy do porozumienia - podkreśla.
Źródło: "Rzeczpospolita", stan z dnia 27 listopada 2017 r.