Resort sprawiedliwości odpowiadając na pytania Prawo.pl dotyczące ewentualnego włączenia studenckich poradni do państwowego systemu odpowiada, że podjęło już działania w celu opracowania takiego projektu. - Rozwiązanie to sprzyjałoby również doskonaleniu procesu kształcenia studentów prawa przez kontakt z praktyką stosowania prawa, w relacjach z klientami i ich rzeczywistymi problemami - argumentuje. Założenia projektu - jak wynika z informacji uzyskanych przez Prawo.pl - zostały zaprezentowane na ostatnim posiedzeniu Rady Nieodpłatnej Pomocy Prawnej przy MS. 

Problem jest jednak znaczenie szerszy, bo jak zgodnie przyznają prawnicy, cały system nieodpłatnej pomocy prawnej wymaga zdecydowanej poprawy. Potrzebne są zmiany w finansowaniu, rozsądne kryteria umożliwiające skorzystanie z pomocy profesjonalisty oraz umożliwienie skorzystania z usług na każdym etapie postępowania - wymieniają. Przypomnijmy, obecnie taka pomoc świadczona jest w punktach organizowanych przez starostwa powiatowe, które prowadzone są przez adwokatów, radców prawnych, a także przez organizacje pozarządowe. Obok punktów porad prawnych jest też usługa nieodpłatnego poradnictwa obywatelskiego. Polega na udzielaniu porad dostosowanych do indywidualnej sytuacji osoby uprawnionej, zamierzającej samodzielnie rozwiązać problem. 

Czytaj: Dyżur tak nudny, że można pomalować paznokcie – bezpłatna pomoc prawna nie działa>>
 

25 lat, setki tysięcy spraw 

Sieć akademickich poradni prawnych w Polsce ma już 25-letnie doświadczenie. W tym czasie trafiło do nich ponad 150 tys. spraw. Najlepszy był rok - jak wynika z ostatniego raportu z ich działalności, przygotowanego na zlecenie Fundacji Uniwersyteckich Poradni Prawnych - 2011/2012, wtedy wpłynęło do nich ponad 13 300 spraw, z kolei najwięcej studentów i nauczycieli akademickich angażowało się w ich prace w latach 2012-2015 - średnio powyżej 1900.  

Potem niestety nastąpił regres i mimo że więcej jest takich poradni - już 27 - z roku na rok spada liczba i spraw, którymi się zajmują i osób, które się w to angażują. Rekordowy pod tym względem był rok akademicki 2019/2020, przyjęto zaledwie 2547 (w 2003 r. 6596), a w poradniach działało łącznie 1219 studentów i 318 pracowników naukowych. "Pikowanie" statystyczne widoczne jest jednak już od 2016/2017 r., bo już wówczas nie osiągnięto poziomu 6 tys. spraw.

Problem dostrzega radca prawny dr Filip Czernicki, prezes zarządu Fundacji. Wskazuje, że wynika to m.in. z szerokiej dostępności punktów nieodpłatnej pomocy prawnej. W jego ocenie nie ma więc co rozdzielać systemów, tylko włączyć poradnie akademickie do nieodpłatnej pomocy prawnej. To zresztą - jak mówi - przykład płynący z innych krajów. - Wszędzie tam gdzie studenckie poradnie prawne funkcjonują, tam też są częścią systemu - tak jest choćby na Litwie, czy w Chorwacji. Znacznie bardziej liberalne niż w Polsce jest też prawo w Niemczech - mówi. 

I dodaje, że to postulat przede wszystkim środowisk organizacji pozarządowych i samych studenckich poradni. - W żaden sposób system nie będzie naruszony, jeżeli poradnie się w nim znajdą, bo one się znajdą w puli organizacji pozarządowych. Czyli będą musiały tak jak organizacje pozarządowe występować w konkursach na objęcie punktu. Podstawowym argumentem za tym, aby studenckie poradnie znalazły się w tej puli jest to, że działają w największych ośrodkach miejskich i akademickich, czyli tam gdzie jest najwięcej osób potrzebujących. Są to też podmioty, które mają w tej działalności ogromne doświadczenie, albowiem pomagały ludziom przez ponad 20 lat, a zatem potrzebujący znają ich działalność i mają pełne zaufanie - mówi mecenas.

Czytaj: Samorządy prawnicze zgodnie za zmianami w nieodpłatnej pomocy prawnej>>

I pomoc i nauka - zalet wiele

Wątpliwości nie ma też dr Aleksandra Partyk, z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, opiekun Sekcji Prawa Cywilnego Studenckiej Poradni Prawnej KA AFM. - Studenci, którzy przygotowują porady dla klientów, działają wespół z opiekunami właściwych sekcji. Opiekunowie to nauczyciele akademicy specjalizujący się w określonych dziedzinach prawa - mówi. 

I dodaje, że taka porada trafia do opiekuna, który ją akceptuje lub nakazuje dokonanie uzupełnień lub poprawek. - Zdarza się też, że opiekun zwraca uwagę, że klient powinien przedstawić dodatkowe wyjaśnienia, gdyby na podstawie ustalonego stanu faktycznego nie można było przesądzić określonych kwestii. Po zaakceptowaniu porady, jest ona kierowana do klienta. Niewątpliwie studenci działający w poradniach mają możliwość już w trakcie studiów poznać zasady pracy z klientami. Uczą się wykorzystywać w praktyce wiedzę zdobywaną na wykładach i ćwiczeniach. To cenna lekcja - podkreśla dr Partyk. 

Z kolei w klinice działającej przy SWPS wykorzystywano metodę peer-tutoringu, polegającą na tym, że młodsi studenci uczyli się od starszych. - Zasadą działania poradni jest to, że to studenci przyjmują osobę, która zgłasza się po pomoc, a opiekun w tym spotkaniu nie uczestniczy. Dlatego, żeby zminimalizować możliwość wystąpienia błędu, starsi studenci uczyli młodszych kolegów, wspólnie biorąc udział w pierwszych spotkaniach ze zgłaszającymi się do poradni. Potem, gdy już student nabierał doświadczenia, mógł działać samodzielnie, a w końcu sam uczył kolejne osoby - dodaje dr Olga Piaskowska (SWPS). 

Poradnie zresztą chwali też samo ministerstwo. - Ustalone standardy działalności Uniwersyteckich Poradni Prawnych mówią, że poradnia zapewnia niezbędną poufność w ramach świadczonych usług. Zasady etyki zawodu, obowiązek poufności wynikający z kodeksów etycznych wzorowanych na kodeksach zawodów prawniczych, jak i dotychczasowa praktyka działania klinik prawa, która nie wykazała jakichkolwiek nadużyć w związku z naruszeniem tajemnicy porady przez studentów, pozwalają wykluczyć ryzyko naruszenia tajemnicy zawodowej - dodaje. 

 

Dobre, ale nie dość dobre? 

Mecenas Czernicki podkreśla, że studenckie poradnie z całą pewnością mogłyby odciążyć organizacje pozarządowe, czy nawet radców prawnych i adwokatów, teraz mocno obciążonych. - Chętnie podejmowałyby się także prowadzenia spraw najbardziej zawikłanych i trudnych – zapewniając odciążenie dla całego systemu. Należy pamiętać, że poradnie obok celu społecznego mają też cel edukacyjny. Jest niezmiernie ważne, by przyszli prawnicy zbierali to praktyczne doświadczenie. W ten sposób uczymy praktycznej wiedzy jak stosować prawo, ale co równie ważne także chcemy aby studenci uwrażliwiali się na krzywdę drugiego człowieka. Tego celu nie osiągnie się w żaden inny sposób jak jedynie poprzez kontakt z drugą osobą - mówi. 

Przyznaje, że od lat słyszy jednak argumenty przeciw poradniom. - Co ciekawe wciąż są te same, choć przez ponad 20 lat ich funkcjonowania udowodniły, że krytyka ta jest w pełni nieuzasadniona, bo nie uwzględnia dotychczasowych doświadczeń i faktów. Czy fakt, że studenci to niewykwalifikowani prawnicy, że studenci nie odpowiadają za swoje porady, że mogą popełnić błąd i wyrządzić szkodę, że nie wiąże ich tajemnica zawodowa – czy którykolwiek z tych argumentów w praktyce się potwierdził? Bo choć są to argumenty może i co do zasady prawdziwe, to jednak zadbaliśmy poprzez żelazną konsekwencję w nadzorze, standaryzację i wzorową organizację pracy aby nie pojawiły się choćby najmniejsze negatywne skutki tych słabości - mówi dr Czernicki. 

I dodaje, że nie zna ani jednego przypadku gdy poradnia byłaby oskarżana o błędną opinię, czy zostałoby zasądzone odszkodowanie.  - A warto dodać, że i tak poradnie są przecież ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej - wskazuje.

Nie jest też większą tajemnicą, że słowa krytyki płyną głównie ze strony środowiska adwokatów. Ewentualne połączenie poradni budzi ich duże wątpliwości, a główna jest taka, że studenci choć mają wiedzę, nie mają doświadczenia i kwalifikacji, a obywatel nawet ubogi zasługuje na jak najlepszą pomoc prawną.  

- Trzeba na to spojrzeć z perspektywy obywatela – poradnie nie dają takiej samej rękojmi, bo nie są podmiotami profesjonalnymi. Choć student, udzielając porady, działa pod nadzorem osoby, która ma wiedzę i doświadczenie, to prawo nie zabezpiecza interesów osoby korzystającej z takich usług w taki sam sposób, jak robi to w przypadku porad prawnych udzielanych przez adwokata lub radcę prawnego mówi adwokat Joanna Parafianowicz. I dodaje, że w przypadku poradni nie ma mowy o odpowiedzialności dyscyplinarnej, nie wszystkie też są ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej. - Zresztą nawet gdy są, to bez odpowiedzialności dyscyplinarnej może pojawić się problem z uzyskaniem odszkodowania. A nie wyobrażam sobie, by za porady udzielone przez studentów dyscyplinarnie odpowiadały osoby ich nadzorujące – wątpię, by wtedy ktokolwiek chciał podjąć się opieki nad takimi poradniami - podkreśla.