Tama w Wilkowicach dopuszczona do użytku w 2014 r., po pięciu latach budowy, miała pełnić dwie podstawowe role - zapewnić mieszkańcom wodę pitną i ochronę przeciwpożarową, a dodatkowo chronić przed powodzią tereny położone poniżej. Ostatecznie zapora nigdy nie pełniła żadnej z tych funkcji. Od początku jej konstrukcja budziła wątpliwości, a użytkowanie zgodnie z przeznaczeniem stwarzało potencjalne zagrożenie katastrofą budowlaną.

 

Problemy z tamą były od samego początku

Jak zauważa NIK, już z pierwszej ekspertyzy przeprowadzonej w 2015 r. wynikało, że stan obiektu uniemożliwia jego normalne napełnienie. Z tego powodu w zbiorniku przez cały czas utrzymywany był stan minimalny, jednak podczas intensywnych opadów deszczu w sposób niekontrolowany napełniał się samoczynnie. Doszło do tego trzykrotnie – w październiku 2016 r., we wrześniu 2017 r. i maju 2019 r. Napór wody powodował uszkadzania tamy - pęknięcia, osunięcia, przesiąki i wypływy wody pod ciśnieniem. Uszkodzenia te były sukcesywnie usuwane, prowadzono także badania kierunków przepływu wody, stateczności tamy oraz przyczyn braku jej stabilności.

Ekspertyzy dotyczące stanu technicznego tamy wykonywane od 2015 r. nie określiły jednoznacznie, co było przyczyną problemów, nie wskazały także sposobu ich wyeliminowania. W grudniu 2017 r. zespół ekspertów z Politechniki Wrocławskiej ocenił, że do nieprawidłowości doszło na etapie projektowania, wykonawstwa i nadzoru przy budowie zbiornika. W ekspertyzie zaproponowano skomplikowane działania mające na celu ich usunięcie, jednak bez gwarancji powodzenia. W ocenie organów nadzoru budowlanego tama nie nadawała się do remontu z przyczyn technicznych.

W maju 2018 r. Zarząd Gospodarki Wodnej w Katowicach, jako nowy administrator zbiornika złożył do tamtejszej Prokuratury Okręgowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie – m.in. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia w postaci realnej katastrofy budowlanej, niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień w związku z podjęciem decyzji o realizacji inwestycji. Śledztwo ostatecznie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej, która umorzyła je we wrześniu 2019 r. z powodu braku znamion czynu zabronionego i danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu.

Czytaj też w LEX: Lokalizacja inwestycji celu publicznego >

Na realne zagrożenie przerwania tamy nie trzeba było jednak długo czekać. W maju 2019 r. podczas gwałtownych ulew zbiornik błyskawicznie wypełnił się wodą, a sytuacja była na tyle poważna, że sztab kryzysowy w Wilkowicach zarządził ewakuację mieszkańców. Mimo to, władze gminy zaskarżyły decyzję Regionalnego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego z czerwca 2019 r. dotyczącą demontażu tamy. Ze względu na toczące się postępowania administracyjne, prace rozbiórkowe rozpoczęły się w 2021 r.

Czytaj też w LEX: Piotrowska Aldona, Od kryzysu do innowacji – rola administracji publicznej w rozwiązywaniu wyzwań wynikających ze współczesnych zagrożeń >

Łączny koszt budowy i demontażu zapory to ponad 8 mln zł, nie licząc kwot wydawanych na ekspertyzy i badania przeprowadzane w trakcie funkcjonowania tamy. Na samą rozbiórkę zbiornika, która zdaniem NIK była racjonalna ze względu na konieczność zapewnienia mieszkańcom bezpieczeństwa, wydano ponad 2 mln zł.

Czytaj też: Samorządy obawiają się tworzenia parków krajobrazowych >

 


 

Dokumentacja projektowa z brakami i błędami

Zdaniem NIK liczba zmian w projekcie i analiza przeprowadzona przez ekspertów po wybudowaniu tamy wskazują na to, że dokumentacja projektowa w pierwotnym kształcie zawierała istotne braki i błędy. Jej opracowanie zlecono jednak profesjonalnej firmie z doświadczeniem w tej dziedzinie, mającej już w dorobku kilkanaście inwestycji o podobnym charakterze. W ocenie Izby władze gminy nie mogły przewidzieć, że zaproponowane rozwiązania okażą się niedoskonałe, a inwestycja zakończy się fiaskiem. NIK ocenia, że za błędy popełnione podczas jej projektowania i realizacji odpowiada nieistniejący już Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach. Należyte wykonanie inwestycji w istniejących warunkach terenowych i geologicznych wymagało najwyższej staranności na wszystkich etapach – projektowania, realizacji i eksploatacji, której nie dochowano. W efekcie doszło do utraty 6 mln zł, które przeznaczono na prace budowlane. 

Czytaj też w LEX: Kisilowska Helena, Rola i zadania samorządu gminnego w zapewnieniu bezpieczeństwa klimatycznego wspólnocie lokalnej >