Piekaroki, nazywane też piekarniokami, były nieodłącznym elementem osiedli XIX-wiecznych familoków, czyli robotniczych domów. Przy wypieku chleba integrowały się lokalne społeczności. Z czasem obiekty przestały spełniać swe pierwotne funkcje. Ulegały zniszczeniu lub wykorzystywano je do celów innych niż piekarnicze. Na przykład dwa z nich zamieniono w garaże, w innym urządzono kapliczkę, dzięki czemu zachował swój pierwotny kształt.
Remontowany obecnie piekarok znajduje się przy ulicy Bujoczka w dzielnicy Ruda. Powstał około 1900 roku i działał do lat 50. ubiegłego wieku. Składa się z przedsionka i pieca. Gdy przestał służyć do wypieku chleba, urządzono w nim hodowlę królików; prawdopodobnie tylko dzięki temu się zachował.
"Z historii miasta wiadomo, że prawie na każdej ulicy istniało kilka takich obiektów. W naszym archiwum odszukaliśmy projekty tych nieistniejących już piekaroków i postanowiliśmy uratować ten ostatni, który się zachował" – powiedział miejski konserwator zabytków dr Łukasz Urbańczyk.
By doprowadzić obiekt do pierwotnego stanu trzeba rozebrać i odtworzyć na nowo część, gdzie znajdował się piec. Wymiany wymaga również dach i niektóre elementy elewacji; całość pochłonie ponad 13 tys. zł. Władzom Rudy Śląskiej zależy, aby po remoncie piekarok był nie tylko atrakcją turystyczną, ale także spełniał swoją dawną funkcję.
"Chcemy, żeby piekarnia, która zaopiekuje się obiektem, organizowała pokazowe pieczenie chleba w prawdziwym piekaroku. Pokazy te towarzyszyłyby różnym imprezom organizowanym przez miasto. Najprawdopodobniej pierwszy taki pokaz odbędzie się z końcem września. Wydarzenie będzie zarazem uroczystą inauguracją obiektu" - powiedziała szefowa wydziału komunikacji społecznej i promocji miasta w rudzkim magistracie Renata Młynarczuk.
Swoją pomoc przy okazjonalnych wypiekach zaoferowała znana w mieście piekarnia. "Ten piekarok jest jak powrót do przeszłości. Dawniej działał nieustannie, jednak po remoncie będzie potrzebował kilkunastu dni na to, by osiągnąć temperaturę odpowiednią do pieczenia" – wskazał jej właściciel Marek Jakubiec.
Dodał, że pieczenie przy użyciu tego rodzaju pieca zasadniczo różni się od technik i sprzętu stosowanych dzisiaj. O funkcjonalności piekaroka decydowała nie tylko temperatura - równie istotna była jego konstrukcja, odpowiedni kształt oraz materiał budowlany, z jakiego był wykonany. Musiał być trwały, by przez wiele lat służył rodzinom do wyrobu chleba, bułek i ciast.
W pobliżu ostatniego rudzkiego piekaroka mieszka Eryka Cieślok, która pamięta czasy, gdy powszechnie korzystano z pieca. "Wcześniej ludzie nie kupowali chlebów, tylko sami piekli. Zboże otrzymywali z dworu; każdy dostawał swój przydział. Pieczono wielkie bochenki. Za jednym razem można było upiec sześć takich chlebów" – wspominała pani Eryka, cytowana przez biuro prasowe rudzkiego magistratu.
Ciasto na chleb rozrabiano w domach, w słomianych misach. Później rozpalano ogień w piecu, a mieszkańcy po kolei piekli swoje chleby. Taki chleb można było długo przechowywać, w specjalnych skrzynkach w piwnicy. Z piekaroka korzystano do 1957 roku.
Piekarok to nie jedyny akcent piekarniczy promujący Rudę Śląską. Od lipca tego roku w niektórych piekarniach można również kupić chleb „Rudzianin” - pieczywo pszenno-żytnie na naturalnym zakwasie z dodatkiem słonecznika, łamanego żyta i słodu żytniego; bez konserwantów.