„Rozbudowa elektrowni to opolska racja stanu. To miał być największy plac budowy nie tylko w Polsce, ale także w tej części Europy” – powiedział PAP wicemarszałek województwa Tomasz Kostuś.
Budowa dwóch nowych bloków energetycznych opalanych węglem kamiennym miała kosztować 11,5 mld zł brutto. Inwestycja miała być kołem zamachowym dla gospodarki Opolszczyzny. Polska Grupa Energetyczna (PGE) w piątek oficjalnie poinformowała jednak, że wycofuje się z tej inwestycji. Jako przyczynę podano ograniczenie jej opłacalności z powodu m.in. zmian na rynku energii.
„Budowa bloków 5 i 6 w elektrowni była wielką szansą na rozwój gospodarki i przedsiębiorstw z woj. opolskiego. Zwłaszcza dla tych z branży budowlanej, który to sektor ostatnio przeżywa trudne chwile. Z przemysłu budowlanego słynie Opolszczyzna. W Górażdżach mamy największą w Europie cementownię” – przyznał Tomasz Kostuś.
„Firmy z Opola pracujące na budowie, jako podwykonawcy mogły zarobić miliony złotych. To miał być impuls do rozwoju regionu” – powiedział PAP wiceprezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski.
Opole liczyło na tanie ciepło z elektrowni, które mogłoby być dostarczane do miasta. Dobrzeń Wielki, czyli gmina, na terenie której jest położona elektrownia, miał nadzieję na wybudowanie obwodnicy, która sfinansowana byłaby z pieniędzy centralnych. Samej gminy, ani nawet samorządu województwa na taką inwestycję nie stać. Obwodnica byłaby niezbędna, ponieważ przez drogę wojewódzką Opole-Namysłów mogłoby dziennie przejeżdżać nawet 2 tys. ciężarówek dojeżdżających na plac budowy.
Dobrzeń Wielki straci także podatek od nieruchomości, który nie wpłynie do gminnej kasy, a Opole - te wpływy z CIT i PIT, które wzrosłyby dzięki inwestycji. „Chwaliliśmy się inwestorem przyjeżdżającym do naszego miasta, że pod Opolem będzie realizowana taka wielka inwestycja. Teraz ten argument trafił do kosza” – przyznaje Arkadiusz Wiśniewski. „To jest także bardzo zła informacja w sytuacji rosnącego bezrobocia, a Elektrownia Opole to dobry pracodawca” – dodał.
„Ta decyzja ma ogromne znaczenie dla opolskiego rynku pracy. Szacowano, że przy budowie nowych bloków pracę może znaleźć nawet ponad tysiąc osób. Większość z nich pewnie pochodziłaby z terenu powiatu opolskiego. Tu ostatnio bardzo skoczyło bezrobocie. Tylko w marcu przybyło ponad 500 osób, które straciły zatrudnienie” – powiedział PAP dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu Jacek Suski.
600 osób miało znaleźć zatrudnienie w nowych blokach energetycznych 5 i 6. „Tę liczbę trzeba pomnożyć, bo każdy ma rodzinę. Zarobione pieniądze wydaliby w opolskich sklepach i restauracjach” – uważa ekonomista, prorektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu dr Wojciech Duczmal. „600 osób zatrudnionych w nowych blokach – to byłby jeden z większych zakładów pracy na Opolszczyźnie. Pewnie mieściłby się w pierwszej szóstce. Dużych pracodawców u nas bardzo brakuje” – dodał.
W trakcie budowy elektrowni zyskałyby również hotele oraz motele. „Są prywatne osoby, które kupiły mieszkania licząc na to, że będą je wynajmować pracownikom budującym elektrownię. Część osób, szczególnie kadra kierownicza przyjechałaby z zewnątrz. Teraz nam to uciekło” – przyznaje dr Wojciech Duczmal.
Miejsce zatrudnienia mogłyby znaleźć w elektrowni osoby z wyższym wykształceniem z kierunków technicznych. „W końcu to my byśmy przyciągali dobrze wykształconych, a nie oni by od nas wyjeżdżali” – powiedział PAP dr Duczmal. „Długofalowa przyszłość elektrowni też stoi pod znakiem zapytania. Jeśli rozbudowywany będzie Bełchatów, to Elektrownia Opole straci na znaczeniu. Za jakieś 15-20 lat funkcjonujące teraz bloki trzeba będzie remontować, jeśli nie wygaszać” – dodał.
Straci także opolskie środowisko akademickie. Na współpracę z firmami budowlanymi liczyła Politechnika Opolska, na której funkcjonuje wydział budownictwa.