59-letni szef władz miasta, liczącego ponad 200 tysięcy mieszańców, jest prawdziwym fenomenem we Włoszech, gdzie lokalni politycy nawet najniższego szczebla korzystają z licznych przywilejów, mają zapewnioną eskortę i limuzyny oraz sztab współpracowników.
Accorinti chce rządzić Mesyną skromnie, nie wydawać publicznych pieniędzy na aparat władzy i być w stałym kontakcie z obywatelami. Zaraz po objęciu urzędu podjął decyzję o usunięciu szyby ochronnej w drzwiach magistratu. To symboliczny znak tego, że od tej pory siedziba władz miejskich jest otwarta dla wszystkich mieszkańców, a nie tylko dla tych, którzy mają prawo wstępu. „Oddaliśmy ten dom wszystkim, nikt nie potrzebuje żadnych przepustek” - wyjaśnił Accorinti.
Ten dotychczasowy nauczyciel wychowania fizycznego w gimnazjum wygrał czerwcowe wybory w Mesynie pod hasłem sprzeciwu wobec planów budowy wielkiego mostu, który miałby połączyć Sycylię z Kalabrią. Uważa on tę odkładaną od lat inwestycję za zbędną i szkodliwą. Przyznaje, że jako uczestnik spektakularnych protestów przeciwko budowie mostu nad Cieśniną Mesyńską był długo uważany za szaleńca czy wręcz terrorystę. "A teraz proszę, zasiadam w gabinecie burmistrza" - mówi z uśmiechem.
Motto jego kampanii „No ponte” ("nie dla mostu") widnieje na jego pomarańczowych T-shirtach, w których chodzi do pracy.
Niemal każdego dnia „bosy burmistrz”, jak jest nazywany, zaskakuje kolejnymi decyzjami rezygnując z wszelkich przysługujących mu przywilejów i występując z niecodziennymi inicjatywami. Całą noc kilka dni po swym wyborze spędził siedząc na schodach magistratu z młodzieżą, z którą rozmawiał o życiu i potrzebach miasta. Wszędzie chodzi na piechotę lub jeździ na rowerze. Mieszkańcy przyznają, że przez wiele ostatnich latach widzieli kolejnych burmistrzów wyłącznie w limuzynach, pędzących ulicami.
Włoskie media, które obserwują z zainteresowaniem wyjątkowego burmistrza, zwracają uwagę na entuzjazm, jaki wywołuje w swym mieście. Co chwilę ktoś zatrzymuje go na ulicy, on zaś cierpliwie słucha ludzi, rozmawia.
Renato Accorinti podkreśla, że właśnie w ten niecodzienny sposób, z prostotą i ascezą zamierza stawić czoło największym wyzwaniom. „Mesyna to trudne miasto, gdzie jest mafia, handel bronią i narkotykami” - przypomina i dodaje, że zamierza pokonać te zjawiska „gołymi rękoma”.
„Będą tu przyjeżdżać autokary pełne socjologów, by zrozumieć, jak rower pokonał ferrari” - powiedział burmistrz Mesyny w jednym z wywiadów. Na każdym kroku podkreśla, że chce pokazać alternatywny styl rządzenia, jaki nieznany jest nie tylko na Sycylii, ale w całych Włoszech.