Do sił zbrojnych trafią pojazdy rozpoznawcze Tarantula. Armia zamówi w 2015 i 2016 r., kilkadziesiąt kierowanych radiowo maszyn do prowadzenia rozpoznania i penetracji miejsc niebezpiecznych oraz niedostępnych dla człowieka. Jednak MON nie podaje obecnie wartości zamówienia.
Jak pisze "Rz", rodzime firmy zrzeszone w polskiej platformie systemów bezzałogowych od dawna pracują nad lądowymi robotami wojskowymi.
– Zaawansowany jest już m.in. projekt dużego pojazdu bezzałogowego Lewiatan i innych uniwersalnych platform, które można wykorzystać do wojskowego transportu na polu walki i do celów zwiadowczych – mówi Piotr Wojciechowski, prezes WB Electronics.
Jednak szef największej prywatnej grupy zbrojeniowej w kraju nie kryje zdziwienia ostatnio ujawnionymi wojskowymi planami rozpoczęcia negocjacji technicznych z potencjalnymi dostawcami bezzałogowych statków powietrznych pionowego startu do prowadzenia bezpośredniego rozpoznania pola walki.
– Na zlecenie armii za publiczne pieniądze, m.in. z MON i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, polscy konstruktorzy zbudowali prototyp zwiadowczego mikro-BSL. Zdalnie sterowany aparat przeszedł z powodzeniem testy, spełnia wymagania armii. To dziwne, że autoryzowane przez wojsko przedsięwzięcie nie kończy się produkcyjnym zamówieniem – mówi Wojciechowski.
Łącznie armia planuje wyposażenie sił zbrojnych w ok. 100 zestawów zdalnie kierowanych statków powietrznych, wartych ok. 3 mld zł.
Źródło: www.rp.pl