Napięcie wywołane wydarzeniami na Ukrainie a także, nadchodzące wielkimi krokami terminy rozstrzygnięć w gigantycznych przetargach modernizujących siły zbrojne RP sięga zenitu. Nie ma co się dziwić, bo walka między przedsiębiorcami będzie się toczyć o wielkie pieniądze. Państwo zamierza przeznaczyć na sprzęt i technologie wojskowe w ciągu najbliższej dekady, ponad 130 mld zł.
– Kryzys za wschodnią granicą, najpoważniejszy od czasu zimnej wojny, dodatkowo nas dopinguje – mówił Tomasz Siemoniak na otwarciu XXII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego (MSPO) w Kielcach.
Dwa najważniejsze tematy całej wystawy dotyczyły przeciwlotniczych oręży rakietowych oraz śmigłowców. Zagraniczne koncerny zbrojeniowe już się szykują do walki o kontrakty, ale MON zapewnia, że zamówień nie zabraknie również dla polskiej zbrojeniówki.
Jak pisze "Rz", Minister obrony zachęcał prezesów firm, by zamówienia armii teraz, kiedy bezpieczeństwo Polski jest wystawiane na próbę w odniesieniu do sytuacji na Wschodzie, traktowali jak patriotyczną powinność, pilnowali terminów i jakości dostarczanej broni. Faktem jest, że sytuacja na Ukrainie sprawiła, iż zainteresowanie wystawą jest rekordowe - zgłosiło się prawie 500 wystawców.
Pierwszego dnia XXII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego na targach wiedli prym potencjalni uczestnicy największych przetargów: rakietowego przetargu stulecia na oręż dla przeciwlotniczej tarczy średniego zasięgu Wisła o wartości 16 mld zł i przetargu na dostawy śmigłowców wsparcia za 8 mld zł.
Obecnie ostra rywalizacja producentów śmigłowców jest podyktowana tym, iż jeszcze w 2014 r. nastąpi rozstrzygnięcie helikopterowego starcia w przetargu na 70 maszyn wielozadaniowych. O kontrakt walczy trzech gigantów m.in. amerykański potentat Sikorsky Aircraft oferujący najnowszą wersję produkowanego w Mielcu „polskiego" Black Hawk (S70i).
Źródło: www.rp.pl