Projektowana regulacja wprowadza czasowy, na okres 90 dni od dnia wejścia w życie rozporządzenia, zakaz przebywania na określonym w załączniku do rozporządzenia obszarze strefy nadgranicznej z Białorusią. Wykaz, gdzie ma powstać tzw. strefa buforowa, objął 27 podlaskich miejscowości, z czego 26 znajduje się w powiecie hajnowskim, w gminach Czeremcha, Kleszczele, Dubicze Cerkiewne, Hajnówka, Białowieża, Narewka. W wykazie znalazła się też wieś Brzezina w gminie Michałowo, w powiecie białostockim.

- Obszar z czasowym zakazem przebywania określony został w załączniku do rozporządzenia, ale nie zawiera mapy, a jedynie uwagi dotyczące określonych obrębów ewidencyjnych (miejscowości).  Wbrew zapowiedziom, że rząd przywróci 200-metrową strefę z czasów PiS, projekt rozporządzenia przewiduje,  że  strefa ta będzie miała miejscami ponad 5 do 7 km w głąb kraju.  Zamknięta będzie duża część Puszczy Białowieskiej, w tym Białowieski Park Narodowy oraz okolice miejscowości Białowieża, bez Białowieży - wskazuje radca prawny Daria Górniak-Dzioba prowadząca własną kancelarię radcy prawnego.

Przeczytaj także: Na rzekach granicznych z Białorusią powstanie bariera elektroniczna

Coraz więcej agresywnych prób

Ministerstwo konieczność wprowadzenia czasowego zakazu przebywania w strefie nadgranicznej uzasadnia nasileniem prób nielegalnego przekroczenia granicy. Pomimo istnienia bariery oraz zasieków z „concertiny” liczba podejmowanych prób przekroczenia granicy nie maleje, a przeciwnie ma tendencję wzrostową.

- Od stycznia było 17 tys. osób, które chciały nielegalnie pokonać granicę. Obecnie dziennie mamy do czynienia z około 300 próbami nielegalnego przekroczenia granicy – poinformował Cezary Tomczyk, wiceszef MON.

MSWiA, autor rozporządzenia, zaznacza, że presja migracyjna została sztucznie wykreowana przez władze Białorusi jako element działań hybrydowych. Służby białoruskie aktywnie uczestniczą w procederze. Dowożą migrantów w rejon granicy, wskazują dogodne miejsca do jej przekroczenia, wyposażają ich w narzędzia umożliwiające pokonanie bariery. Migranci coraz częściej zachowują się w sposób agresywny i atakują polskie patrole: rzucają w nich kamieniami, butelkami, tlącymi się konarami. Resort podkreśla, że dochodzi też do bezpośrednich ataków cudzoziemców na polskich funkcjonariuszy i żołnierzy z użyciem noży, zaostrzonych kijów, konarów z nabitymi gwoździami czy paralizatorów.

- Białoruskie służby państwowe aktywnie współuczestniczą (w sposób skryty lub jawny) w atakach na żołnierzy, policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej, wykonujących zadania w ochronie granicy państwowej. Odnotowywane są liczne przypadki bezpośrednich ataków ze strony przedstawicieli służb białoruskich poprzez celowanie z broni palnej, rzucanie kamieniami w służby polskie obecne na linii granicy, oślepianie laserami czy też silnym światłem stroboskopowym i uniemożliwianie w ten sposób zapobiegania próbom nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów – wskazuje MSWiA w uzasadnieniu projektu.

 

Straż Graniczna zaś coraz częściej informuje o rannych pogranicznikach. W poniedziałek w okolicach Białowieży strażnik graniczny został uderzony konarem podczas próby siłowego sforsowania granicy z Białorusi do Polski przez grupę nielegalnych migrantów. W ub. tygodniu jeden z żołnierzy został pchnięty nożem i z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala; dwóch funkcjonariuszy SG w dwóch innych atakach zostało lżej rannych.

- Zaistniała konieczność podjęcia dodatkowych działań w zakresie ochrony granicy państwowej, które pozwoliłyby Straży Granicznej, Siłom Zbrojnym Rzeczypospolitej Polskiej oraz Policji w sposób skuteczny przeciwdziałać niekontrolowanemu napływowi migrantów na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Jednym z takich działań może być wprowadzenie na określonym obszarze gmin lub ich części czasowego zakazu przebywania w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej, który ograniczy obecność osób postronnych w rejonie działań służbowych – uzasadnia resort.

Przeczytaj także: Strażnik graniczny może zatrzymanemu cudzoziemcowi odebrać telefon

Rozporządzenie może wejść w życie w tym tygodniu

Pierwotnie rozporządzenie miało wejść w życie 4 czerwca 2024 r., ale, jak wyjaśniał w środę minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, termin przesunięto o kilka dni w związku z tym, że branża turystyczna i środowiska lokalne wystąpiły o konsultacje w tej sprawie. Podkreślił, że chciałby, aby rozporządzenie weszło w życie jak najszybciej.

- O to wnioskowali żołnierze, oficerowie, dowódcy Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie, wnioskuje o to Straż Graniczna, Policja, wszystkie służby. Jestem jednoznacznie przekonany, że trzeba to jak najszybciej wprowadzać w życie, ale oczywiście wysłuchać, i jeżeli to jest możliwe uwzględnić tam, gdzie jest taka potrzeba, wnioski społeczności lokalnej, przedsiębiorców, rekompensaty – oświadczył w środę szef MON.

Strefa buforowa niepokoi samorządowców

Przedstawiciele powiatu hajnowskiego i gmin, których obejmie zakaz w piśmie do premiera Donalda Tuska, wyrazili "głębokie zaniepokojenie", podkreślając, że planowane w projekcie ograniczenia sprawią, że cały sezon turystyczny związany z Puszczą Białowieską będzie stracony, straty poniosą nie tylko hotele, ale też np. właściciele pojedynczych kwater agroturystycznych i gastronomia.

W stanowisku podnoszą, że powiat hajnowski utrzymuje się głównie z turystyki, a "magnesem" jest Puszcza Białowieska i Białowieski Park Narodowy. Natomiast zakazem przebywania ma być objęte część Białowieży i niektóre szlaki turystyczne w parku.

- Objęcie zakazem wstępu części kompleksu leśnego to jednocześnie odcięcie od źródła utrzymania hotelarzy, właścicieli agroturystyk, restauracji, producentów produktów lokalnych, przewodników i innych osób utrzymujących się z turystyki - zaznaczyli samorządowcy. Przypomnieli, że skutki poprzedniego wprowadzenia zakazu odczuwają do dziś, a marka Puszczy Białowieskiej wciąż jest odbudowywana. Wskazali też, że wprowadzenie zakazu przebywania, to także negatywne skutki dla samorządów, które w związku ze zmniejszeniem dochodów branży turystycznej, będą miały mniejsze wpływy z podatku dochodowego.

Ich zdaniem strefa buforowa nie może dotyczyć miejscowości oraz ważnych obiektów i szlaków turystycznych, natomiast popierają ją w części kompleksów leśnych. Jak podkreślili, w tych miejscach strefa buforowa w odległości 200 metrów od granicy "może i powinna być większa".

Przeczytaj także: Wojsko rozjeżdża drogi, samorządowcy z problemem często zostają sami

Skutki ograniczeń odczuje biznes

Sławomir Droń, przedsiębiorca z Białowieży, właściciel restauracji Fanaberia i wypożyczalni rowerów, przyznaje, że po nagłośnieniu sytuacji o wprowadzeniu strefy buforowej turyści odwołują rezerwacje z Białowieży. Nie ma też żadnych nowych.

- Od samych słów ucierpieliśmy. To pokazuje, jakie konsekwencje mają same słowa polityków. Wczoraj po południu w restauracji zaobserwowałem pustki, po południu nie było ani jednego turysty. Jakby ktoś postawił na rogatkach kontrolę w Białowieży i nikogo nie wpuszczał. A przecież czerwiec, lipiec i sierpień to czas, kiedy jest tutaj największy ruch turystyczny. Rząd zrobił nam taki prezent. Rozsądny rząd, który pomaga wojsku, tak samo będzie wspomagał cywilów. Liczymy, że dostaniemy uczciwe rekompensaty – mówi przedsiębiorca.

Dr Marek Czarny, Nature Travel s.j., Hotel Białowieski, nie planuje zwolnień pracowników. Mówi, że na oszacowanie wszystkich konsekwencji wprowadzenia zakazu trzeba poczekać do czasu, aż zostaną podjęte ostateczne decyzje.

Joanna Jacel, prowadząca z rodziną agroturystykę Dom na Wschodzie w Siemianówce, uważa z kolei, że strefa jest wprowadzana nie po to, żeby chronić mieszkańców, ale po to, żeby służby mogły działać bez obecności dziennikarzy i kontroli społecznej.

- Mieszkam blisko Puszczy Białowieskiej i mam małe dzieci, nie wyobrażam sobie, żebym narażała je na niebezpieczeństwo, a chodzimy do Puszczy bardzo często. Jest tam bezpiecznie – mówi Joanna Jacel.

Choć Siemianówka znajduje się poza planowaną strefą Jacel uważa, że przedsiębiorcy spoza niej także stracą. - Poza strefą byliśmy też wtedy, gdy strefa była za czasów PiS i nie dostaliśmy złotówki rekompensat, choć prowadziliśmy działalność na poziomie 5 proc. tego, co w innym czasie. Teraz będzie podobnie. Będziemy musieli sobie radzić bardzo ciężką pracą. Prowadząc agroturystykę, zaopatruję się u sąsiadów. Staramy się działać lokalnie, wspierając produkujących żywność w okolicy. Na ograniczeniach cierpią ludzie, którzy sprzedają pamiątki, rolnicy, pszczelarze. Jeżdżę na targ w Hajnówce i widzę, że oni nie są w stanie sprzedać swoich produktów od dwóch lat. Ludzie prowadzą agroturystyki na zasadzie działalności rolniczej i nie dostali wsparcia – mówi Jacel.

Negatywne skutki ograniczeń, które ma wprowadzić rozporządzenie MSWiA, chce ograniczyć też Białowieski Park Narodowy. Jak poinformował w swoich mediach społecznościowych, przekazał do resortu klimatu i środowiska propozycję zmiany granic wyznaczonej strefy buforowej przebiegającej na terenie parku. Ma to na celu zminimalizowanie negatywnego wpływu na prowadzenie działalności przez społeczności lokalne. Zgłoszone przez park propozycje są przedmiotem konsultacji międzyresortowych.

Swoje zaniepokojenie decyzjami wyraziły też organizacje pozarządowe, które niosą pomoc humanitarną przy polsko-białoruskiej granicy.