Premier obiecuje samorządom poluzowanie dyscypliny finansowej w przyszłym roku. Będą mogły korzystniej dla siebie obliczać wskaźnik długu. Nie uwzględnią w nim kredytów na projekty unijne, a w efekcie będą mieć więcej pieniędzy na inwestycje.
Samorządowcy twierdzą jednak, że to nie poprawi sytuacji gmin. Ich zdaniem problem leży gdzie indziej: w obciążeniach, które są od lat nakładane na samorządy, a na które nie dostają one pieniędzy z budżetu państwa.
Szczególnie drażliwe dla samorządów jest finansowanie szkolnictwa. Od lat gminy skarżą się, że rządowa subwencja nie pokrywa wydatków. Np. Kraków, którego budżet wynosi 3,5 mld zł, do szkół dopłaca około 400 mln zł rocznie.
Teraz gminy mają kolejny powód do narzekań: tzw. przedszkola za złotówkę. Tylko tyle będą od września płacić rodzice za każdą godzinę pobytu dziecka (obecnie – do 3,5 zł za godzinę).
W tej sytuacji Związek Miast Polskich przygotowuje zbiorowy pozew przeciwko rządowi. Związek chce także przeforsować projekt ustawy w sprawie zmian w finansowaniu samorządów. Zakłada on zwiększenie udziału gmin w podatku PIT z 39,34 proc. do 48,78 proc.