Jeszcze przed głosowaniem Zdanowska przekonywała radnych, że budżet za 2012 rok potwierdza "dynamiczny rozwój" Łodzi oraz stanowi "fundament boomu inwestycyjnego w latach 2013-2014". Zwróciła uwagę, że w ub. roku dochody miasta po raz pierwszy wyniosły ponad trzy miliardy zł i były o prawie 300 mln zł wyższe niż w 2011 r.
Jak mówiła, wydatki miasta zostały zrealizowane na poziomie 94,7 proc. Najwięcej wydano na oświatę i wychowanie (921 mln zł), lokalny transport zbiorowy i utrzymanie dróg (prawie 655 mln zł) oraz pomoc społeczną (474,5 mln zł).
Przypomniała również, że w ub. roku w mieście kontynuowano wiele inwestycji współfinansowanych z pieniędzy Unii Europejskiej. Wśród najważniejszych wymieniła m.in.: rewitalizację zabytkowej elektrociepłowni EC1 (77,5 mln zł) czy budowę trasy Górna (109,2 mln zł). Zwróciła uwagę, że ubiegłoroczny deficyt budżetowy był znacznie mniejszy od zakładanego i wyniósł 292,4 mln zł. Planowano - 359,4 mln zł.
Mniej optymistyczni byli radni opozycji. Według szefa klubu radnych SLD Władysława Skwarki największym problemem miasta jest wzrost zadłużenia i bezrobocia. Jak mówił, każdy łodzianin jest obecnie "zadłużony" na ponad 2,5 tys. zł. Dodał, że zadłużenie wzrosło o 1000 zł na osobę od czasu, gdy PO przejęła władzę. Dlatego - jak powiedział - jego klub nie zagłosuje za udzieleniem Zdanowskiej absolutorium. Podobnie postąpili radni PiS oraz jeden radny niezrzeszony.
Za udzieleniem absolutorium dla prezydent miasta zagłosowało z kolei 22 radnych PO i pięcioro niezrzeszonych.
Po głosowaniu Zdanowska powiedziała PAP, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników nie chce się skupić na "nic nie robieniu" albo na ograniczaniu się do pilnowania dobrych wskaźników typu "procent zadłużenia". Dodała, że korzystny dla niej wynik głosowania ułatwi jej kontynuowanie prac nad zmianą wizerunku Łodzi. Według niej głosowanie pokazało, że nie tylko Platforma jest spójna ale, co najważniejsze, że są również inne środowiska, które popierają to, co robi dla Łodzi.
Zdanowska odniosła się również do wcześniejszych głosowań nad odwołaniem przewodniczącego rady miejskiej Tomasza Kacprzaka z PO i wiceprzewodniczącej Elżbiety Królikowskiej-Kińskiej (również PO). Oboje polityków zostało odwołanych m.in. głosami części radnych PO. Wydawało się wtedy, że rządząca do tej pory w łódzkim samorządzie Platforma straciła większość.
Według Zdanowskiej tamte głosowania były jednak polityczną grą przed zbliżającymi się wyborami w partii i nie miały nic wspólnego z późniejszym, merytorycznym głosowaniem nad absolutorium. "Jesteśmy w przededniu kampanii wyborczej w PO i to były jakieś wewnętrzne niesnaski. Natomiast budżet i inwestycje przemawiają same za siebie" - wskazała.
W 43-osobowej RM klub radnych PO ma 22 miejsca, 9 miejsc należy do SLD, 6 do PiS oraz 6 do samorządowców niezrzeszonych.
Zdanowska kieruje miastem od grudnia 2010 r., kiedy to w II turze wyborów na prezydenta Łodzi pokonała kandydata SLD Dariusza Jońskiego. Poparło ją wtedy 60,65 proc. wyborców. W 2012 i 2013 próbowano zorganizować referendum ws. jej odwołania. Jednak za każdym razem inicjatorom akcji nie udało się zebrać odpowiedniej liczby podpisów pod wnioskiem o jego zorganizowanie.