Kiedy latem 2021 r. na granicy polsko-białoruskiej rozpoczął się kryzys migracyjny, do ochrony granicy skierowano wojsko. Ciężkie pojazdy wojskowe zaczęły jeździć po lokalnych drogach nieprzystosowanych do tego typu obciążeń. Drogi gruntowe stałe się nagle szerokie na 8 metrów, z koleinami tak dużymi, że rolnikom ciężko jest dojeżdżać do pól i łąk. W niektórych miejscach pojawił się nawet problem z dojazdem karetek. Teraz swoje robią ciężarówki i sprzęt używany przy budowie zapory na granicy. Szkody w infrastrukturze drogowej przygranicznych gmin, zdaniem samorządowców są ogromne.

- Mamy 18 km zniszczonych dróg gminnych. Głównie są to drogi gruntowe, ale też żwirowe i asfaltowe. Łatamy je na bieżąco. Na tych żwirowych koła ciężkich samochodów wymieszały żwir z ziemią. Odnowienie nawierzchni będzie kosztowne – tłumaczy Andrzej Golonko, kierownik referatu inwestycji, planowania przestrzennego i gospodarki gruntami w Urzędzie Gminy w Hajnówce. Na przełomie zimy i wiosny wiele rozjeżdżonych przez ciężki sprzęt wojskowy dróg było całkowicie nieprzejezdnych, gmina robiła co mogła, żeby je udrożnić.

- Szacunki naszych strat zgłaszaliśmy do Urzędu Wojewódzkiego jeszcze w lutym, a potem drugi raz w marcu. Czy i kiedy dostaniemy jakieś środki, na razie nie wiemy. Czekamy – mówi Andrzej Golonko.  

W gminie Kodeń wojsko zniszczyło około 20 km dróg gminnych, głównie gruntowych i szutrowych. - Wojsko próbuje coś robić, ale nie ma odpowiedniego sprzętu. Zamiast równiarek używają fadromów, a te robią koryta. Kiedy pada deszcz woda nie spływa i powstaje jeszcze większe błoto. Brakuje też koordynacji tych działań. Po prostu jadą i coś robią nikogo o tym nie informując. Kilkakrotnie próbowałem skontaktować z kimś, kto te działania odpowiada. Do tej pory mi się nie udało – mówi Jerzy Troć, wójt gminy Kodeń. Dodaje, że trzy takie drogi gmina naprawiła i ...wojsko znów je zniszczyło. Ma nadzieję, że na naprawę dróg gmina dostanie jakieś pieniądze. - Jeśli nie, to będziemy musieli sami sobie poradzić, choćby kosztem innych inwestycji – tłumaczy wójt.

Czytaj także: Jest rozporządzenie - ograniczenia na granicy z Białorusią do końca czerwca>>

Czytaj też: Uzgodnienia rozwiązań drogowych z zarządcą dróg >

Czytaj też: Opodatkowanie podatkiem od towarów i usług kontraktów drogowych typu utrzymaj standard oraz wywołaniowego - objaśnienia Ministerstwa Finansów z dnia 26 stycznia 2021 r. >

Rząd sugeruje, aby czekać

Problem naprawy dróg lokalnych przy granicy z Białorusią jest znany rządowi. Był tematem posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury 23 lutego. Z informacji złożonych przez wojewodów wynikało, że na koniec stycznia 2022 r. koszt odtworzenia infrastruktury drogowej w województwie podlaskim wynosił 408 mln zł, a w lubelskim - 137 mln zł. Zdaniem podlaskich parlamentarzystów, skala zniszczeń jest niedoszacowana, a przypadku województwa podlaskiego może przekroczyć pół miliarda złotych

Błażej Poboży, wiceszef MSWiA podkreślał, że służby wojewodów nie weryfikowały tych kwot, ale wydają mu się one nieco zawyżone. Nadto od stycznia trwa budowa zapory (ma być gotowa do końca czerwca). Przekonywał, że do zakończenia tych prac, naprawa dróg jest wątpliwa także pod kątem wydatkowania na ten cel środków publicznych, bo drogi mogą zostać zniszczone ponownie czy też ulec częściowej degradacji. - W związku z tym półroczny horyzont, który powinniśmy tu założyć, wydaje się absolutnie podstawowy – zaznaczył wiceminister Poboży.

Czytaj też: Zmiana kategorii drogi publicznej a jej wpływ na wydane decyzje administracyjne >

- W pasie nadgranicznym mamy w ciągłej pracy 100 jednostek sprzętu inżynieryjnego, 170 żołnierzy, którzy są oddelegowani wyłącznie do tego, aby utwardzać, udrażniać drogi gruntowe, które są niszczone, rozjeżdżane przez sprzęt wojskowy. Pracują tam również żołnierze brytyjscy. Według stanu na dzień 17 lutego wykonaliśmy utwardzenia na odcinku 280 km, jeżeli chodzi o drogi gruntowe – odpierał zarzuty na komisji Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej.

Burmistrz Michałowa ripostował, że wojsko rzeczywiście naprawia drogie, ale przede wszystkim te, które same używa.  

Czytaj też: Zadania i obowiązki JST w ramach obrony Ojczyzny >

Nie rachunek szkód, a miernik kosztów

Wojewoda lubelski Lech Sprawka, odnosząc się do wyliczeń samorządów wyjaśnił, że kwota ponad 137 mln zł, jaką lubelskie samorządy zgłosiły jako potrzeby w zakresie doprowadzenia tych dróg do dobrej jakości to był wynik zorganizowanego spotkania samorządowców z ministrem Pawłem Szefernakerem i Krzysztofem Iwaniukiem, wójtem gminy Terespol, przewodniczącym Zarządu Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej. Podkreślił, że jeśli chodzi o drogi powiatowe, w większości są to drogi o nawierzchni bitumicznej, natomiast niemalże sto procent dróg gminnych wskazanych w tym wykazie to albo drogi gruntowe, albo drogi gruntowe ulepszone.

Czytaj też: Uchwały rady gminy w sprawie zakazu ruchu pojazdów ciężkich >

- Rachunek 137 mln zł to nie jest rachunek szkód. To rachunek prac, które zapewniłyby odpowiednią jakość tych dróg. W większości przypadków wnioski wójtów czy burmistrzów dotyczą albo przebudowy, albo budowy tych dróg wręcz na nowo. To nie jest remont. Ponad 90 proc to przebudowy i budowy, czyli nie jest to miernik szkody. Jest to miernik kosztu, gdybyśmy chcieli zrobić to solidnie – tłumaczył wojewoda.

Podczas tego spotkania samorządowcy zaapelowali do rządu o stworzenie funduszu budowy zniszczonych dróg i pomoc dla samorządów w tym zakresie. Tym bardziej, że zniszczone są też drogi, które niedawno samorządy wybudowały.

Czytaj też: Zasady umieszczania obiektów budowlanych, w tym urządzeń infrastruktury technicznej w pasie drogi wewnętrznej >

 

Samorządy wciąż czekają na pomoc, rolnicy także

Wójt Krzysztof Iwaniuk uważa, że drogi rozjeżdżone przez wojsko na razie trzeba naprawiać doraźnie, tak, aby rolnicy mogli dojechać do pól, potem trzeba to będzie zrobić porządnie.

 - Tylko chcemy mieć jasność, że dostaniemy na to środki, żebyśmy mogli przygotować projekty i zacząć inwestycje w przyszłym roku, bo same te przygotowania trwają dłużej niż realizacja inwestycji – podkreśla wójt. Liczy, że wsparciem finansowym dla tych projektów będzie Rządowy Fundusz Rozwoju Dróg, które zasady chce zmienić rząd.  Przyznaje, że gorzej z odszkodowaniami dla rolników, którym wojsko rozjechało też łąki i grunty uprawne. Lubelskie gminy zwróciły się w tej sprawie do wojewody. - Dostałem właśnie pismo od wojewody, że takich odszkodowań dla rolników nie będzie – informuje Krzysztof Iwaniuk.

- Wojewoda starał się, ale widać nic nie mógł zrobić. Napisał, że te odszkodowania nie leżą w jego kompetencji i że rolnicy mogą się o nie starać na drodze prawa cywilnego. Z polami uprawnymi to jeszcze rolnicy sobie jakoś poradzą, gorzej z łąkami. Wegetacja roślin już ruszyła. Kiedy łąki zarosną trawą, nikt już nie oszacuje szkód. Co gorsza, rolnicy mogą mieć podwójną stratę, nie dość, że nie zbiorą plonu, to jeszcze Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może im zabrać dopłatę. No i nie wiem co z drzewami które wojsko wycięło na prywatnych działkach. Mieli wycinać tylko w pasie granicznym, a jak mówili mi ludzie, tak wyszło, że wycięli jeszcze trochę poza tym pasem – mówi wójt Jerzy Troć.

Czytaj też: Pojęcie i charakter prawny dróg wewnętrznych. Rola gminy w zarządzaniu drogami wewnętrznymi >

Tir za tirem, wywrotka za wywrotką

W gminie Narewka wojska widać trochę jakby mniej, ale na drogach ruch jest duży w związku z budową zapory. Gmina podpisała porozumienie z firmą Budimex, która mają zająć się naprawą dróg po ukończeniu budowy zapory.

- Przedstawiciele Budimexu drobne naprawy wykonują na bieżąco. Muszą to robić, bo sami nie mieli by jak jeździć, a to przecież tir za tirem, wywrotką za wywrotką, betoniarki – wymienia Jan Chomczuk, sekretarz gminy Narewka. Przyznaje, że zniszczone przez wojskowe samochody drogi gruntowe na bieżąco, po zgłoszeniach mieszkańców, naprawiało też wojsko. Ale już się zastanawia czy w przyszłości nie będzie między nimi sporu, kto i co w jakim zakresie zniszczył. I  przypomina, że wsparcie dla samorządów na naprawę infrastruktury obiecywał premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z samorządowcami z terenów przygranicznych, które jesienią ubiegłego roku odbyło się w Krynkach.