Ministerstwo zorganizowało przetarg na świadczenie usług doradztwa prawnego w zakresie przepisów dot. zamówień publicznych oraz reprezentowanie resortu przed sądami administracyjnymi przez okres dwóch lat. Zgodnie z wymogami specyfikacji, kancelarie muszą dysponować co najmniej dwoma prawnikami z odpowiednim doświadczeniem. Ale na tym nie koniec, bo MIiR postanowiło wprowadzić dodatkowe kryteria oceny ofert.
Jak pisze "DGP", oprócz kryterium ceny oraz potencjału kadrowego, pojawia się jeszcze najważniejsze z nich o nazwie „jakość opinii prawnej” (50 proc.). Polega na tym, iż kancelarie będą musiały przygotować opinię na zadany przez ministerstwo temat. Tyle tylko, że ta opinia będzie musiała zostać napisana w siedzibie MIiR a prawnicy dostaną trzy godziny na jej sporządzenie. Będą mogli przy tym skorzystać ze swoich materiałów oraz z internetu. Na podstawie takiego „egzaminu” zamawiający zweryfikuje rzeczywiste umiejętności prawników.
– W zamówieniu, w którym kwalifikacje i doświadczenie personelu wyznaczonego do jego realizacji stanowią element kluczowy, zamawiający powinien dysponować wiarygodnym narzędziem weryfikacji tych kwalifikacji i doświadczenia. Formuła egzaminu ma zagwarantować uzyskanie usługi na wysokim poziomie jakości – mówi Stanisław Krakowski z wydziału prasowego MIR.
Jednak ten niecodzienny sposób oceny ofert nie wszystkim przypadł do gustu. W konsekwencji Kancelaria Wardyński i Wspólnicy wniosła odwołanie do KIO argumentując, że "taki egzamin" prowadzi do subiektywizmu przy ocenie ofert. Izba wyrokiem z 27 sierpnia 2014 r. (KIO 1630/14) odwołanie oddaliła.
„Zamawiający przekonywał izbę, że nowatorski sposób sprawdzenia umiejętności wykonawców wynika z ich domniemanej nieuczciwości w procedurze przetargu. Zaskakująca jest taka wizja zamawiającego, zwłaszcza że organizuje przetarg na usługę świadczoną przez osoby wykonujące zawód zaufania publicznego, których dopuszczenie do wykonywania tego zawodu wymaga potwierdzenia, oprócz zawodowych, także wysokich kwalifikacji moralnych. Mimo że w relacji klient – prawnik tylko ten ostatni kieruje się w swoich działaniach zasadami etyki zawodowej, izba zaaprobowała zastosowanie wątpliwej prawnie i nietransparentnej procedury w celu weryfikacji jego uczciwości” – mówiła Anna Prigan, radca prawny w kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
Ministerstwo z wyroku nie kryje zadowolenia i widzi w tym lekcję na przyszłość.
– Dzięki niemu jest szansa, by dyskusja dotycząca dominacji kryterium cenowego nie pozostała bez przełożenia na praktykę. Może model jednego kryterium przestanie być najczęściej stosowanym. W postępowaniu prowadzonym obecnie przez ministerstwo wykonawcy mają możliwość zrealizować zamówienie, otrzymując godziwe wynagrodzenie, adekwatne do poziomu ich profesjonalizmu – przekonuje Stanisław Krakowski i podkreśla, że MIR stosuje pozacenowe kryteria oceny ofert w 60 proc. przetargów.
Eksperci mają natomiast różne zdania co do metody MIR.
– Żaden z przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych nie sprzeciwia się dokonywaniu oceny ofert na podstawie testu wiedzy i umiejętności wykonawcy – mówi Grzegorz Czaban z firmy szkoleniowo-doradczej Apexnet.
Zdaniem Tomasza Zalewskiego, radcy prawnego kierującego zespołem zamówień publicznych w kancelarii Wierzbowski Eversheds, cała ta sytuacja to dowód na to, że usługi prawne nie powinny być objęte zamówieniami publicznymi.
– Nie da się skonstruować takich warunków udziału i kryteriów oceny ofert, które gwarantowałyby zamawiającemu, że wybierze kancelarię, z której usług będzie zadowolony. Samo doświadczenie, wykształcenie, liczba publikacji itd. nie przekładają się automatycznie na jakość doradztwa, przy czym warto pamiętać, że taka ocena jakości zawsze będzie w dużej mierze subiektywna i zależna od wielu zmiennych – podkreśla prawnik.
– Nie oznacza to, że za niesłuszne uważam stawianie jakichkolwiek wymogów prawnikom i sprawdzanie ich kompetencji. Sądzę jednak, że weryfikacja powinna ograniczać się do umiejętności o charakterze technicznym, a wiedza i umiejętności prawnicze powinny być oceniane bez stosowania mechanicznych reguł – dodaje.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna