Premier ogłosił, że w ostatnich latach wzrost subwencji był bezprecedensowy – przez ostatnie pięć lat wzrosła ona o ok. 40 mld zł. Dodał przy tym, że są gminy i powiaty, które tak dobrze radzą sobie z finansowaniem edukacji, że za nadwyżki subwencji budują drogi i chodniki. Tyle że ze świecą szukać takich jednostek samorządu terytorialnego.

 

Gdy subwencji nie wystarczy, płaci samorząd

Samorządowcy od dawna zwracają uwagę, że subwencja oświatowa jest mocno niedoszacowana – ogromne koszty, których nie pokryła subwencja, pochłonęła wdrażana od 2016 r. reforma oświaty. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, kosztów reformy nie doszacowano – subwencja oświatowa, z której miały być sfinansowane zmiany, wzrosła o 6 proc, a wydatki samorządów na szkoły powiększyły się o 12 proc. Błędnie wyliczono też, jakie działania przyniosą samorządom oszczędności – przykładowo w latach 2017-2018 miały one zaoszczędzić na dowozie dzieci być 82 mln zł, podczas gdy wydatki te wzrosły o ponad 67 mln zł. Gminy i powiaty rzadko też mogły liczyć na pomoc z rezerwy subwencji oświatowej - w okresie, którego dotyczy raport NIK, przyznano im zaledwie 38,5 proc. kwoty, o którą wnioskowały. Od 2018 r. sukcesywnie podwyższano również wynagrodzenia nauczycieli, co nie zawsze znajdowało pokrycie w subwencji oświatowej.

Zobacz wzór procedury w LEX: Procedura ustalenia zwrotu kosztów dotacji udzielonej przedszkolu publicznemu, oddziałowi przedszkolnemu lub publicznej innej formie wychowania przedszkolnego >

- Gdy uchwalano ustawę o dochodach JST, dokładaliśmy do edukacji ok. 1/3, dziś zbliżamy się do 2/3. I te koszty są coraz wyższe, mamy kłopot nawet z pokryciem wynagrodzeń nauczycieli, które muszą pójść w górę. Jak się porówna nakłady i subwencje, skala naszego dofinansowania jest dwukrotnie większa niż wzrost subwencji – szacował w wywiadzie dla Prawo.pl Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Czytaj też: "Trzynastka" to nie owocowe wtorki - szkoła nie może z niej zrezygnować>>

Podwyżki nauczycieli, energia, sale

Wysokie koszty oświaty wiążą się m.in. z podwyżkami dla nauczycieli, rosną także koszty stałe funkcjonowania budynków oświatowych, np. przez zwiększające się ceny energii. - Subwencja tego wszystkiego w żaden sposób nie rekompensuje – podkreśla Andrzej Bujek, wójt lubelskiej gminy Żyrzyn. Jego gmina dokłada do oświaty ponad 40 proc. środków z własnego budżetu rocznie.

Sprawdź w LEX: Ile wynosi subwencja na ucznia 6-letniego w oddziale przedszkolnym? >

Subwencja oświatowa gminy Żyrzyn na rok 2021 jest mniejsza o 55 tys. zł. Tymczasem koszty osobowe i rzeczowe nie zmniejszyły się. - To normalne, że wzrosły, bo nie zmalała ani liczba szkół, ani oddziałów, czyli kosztów nie możemy zmniejszyć – tłumaczy wójt. Subwencja oświatowa dla gminy jest na poziomie 6 mln zł, a koszty ponoszone przez gminę na oświatę to ponad 10 mln zł.

W gminie funkcjonują trzy szkoły podstawowe ośmioklasowe, uczy się  w nich 547 dzieci w 33 oddziałach klasowych, czyli średnio 16 uczniów w klasie. - Po likwidacji gimnazjów zmniejszyła się liczba uczniów, a utrzymujemy rozbudowaną bazę oświatową, która kosztuje, ale poprawiła warunki nauki – dodaje wójt.

Sprawdź w LEX: Jak określić, które zadania mieszczą się w środkach ujętych w części oświatowej subwencji ogólnej na kształcenie specjalne? >

Subwencja rośnie, ale koszty jeszcze bardziej

Janusz Sypiański, dyrektor biura Związku Gmin Warmińsko-Mazurskich przyznaje, że subwencja wzrasta, ale jeszcze bardziej rosną koszty edukacji. Jego zdaniem w przekazie medialnym pokazuje się tylko stronę dochodową i o ile wzrosła subwencja, a nie ma mowy o wydatkach. – Nożyce między subwencją a rzeczywistymi wydatkami gmin są coraz szerzej otwarte, a nie mówi się o tym, że większość gmin dokłada od 40 do 50 proc. do subwencji – podkreśla.

Sprawdź w LEX: Jaka dotacja przysługuje na ucznia przedszkola z afazją?  >

Przypomina, że subwencja oświatowa jest naliczana według algorytmów i gminy wiejskie mają inny algorytm niż miasta. Jak mówi, w szkołach w miastach jest możliwa likwidacja jednej z klas, jeśli jest ich kilka, co może powodować oszczędności. Jednak w przypadku gmin wiejskich nie ma możliwości likwidacji szkoły czy klasy i przesunięcia uczniów do innego oddziału, nawet jeśli klasa liczy kilka osób.

 

Cena promocyjna: 119.2 zł

|

Cena regularna: 149 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 29.8 zł


Subwencja oświatowa na chodnik? Nierealne, choć możliwe

Samorządowcy uważają za bardzo wątpliwe jest, że jakaś gmina przeznaczy część subwencji na inne cele, niż wspieranie oświaty. Choć jest to teoretycznie możliwe.

Andrzej Bujek podkreśla, że to nierealne. - Pytaliśmy o to samorządowców z Lubelszczyzny i ani jeden się nie zgłosił, który przeznaczałby subwencję na inne cele niż oświatowe – podkreśla. Zdaniem wójta może być tak, że łatwiejszą sytuację mają gminy, które prowadzą jedną szkołę w gminie, mogą one się zbliżyć w dokładaniu do zera, ale pamiętajmy, że mają też inne koszty - trzeba dzieci dowieźć do szkół, zabezpieczyć świetlicę, stołówkę itd. – wyjaśnia.

Czytaj w LEX: Dotowanie szkół i placówek niepublicznych w okresie ograniczenia funkcjonowania oświaty - zmiany >

Podobnie mówi Janusz Sypiański. - Nie znam takiego samorządu, który przeznacza subwencję oświatową na chodniki i drogi – podkreśla. I dodaje, że teoretycznie jest to możliwe w gminie, gdzie jest mało szkół i np. 25 uczniów w klasie. Jednak nawet w takiej miejscowości trudno sobie wyobrazić, żeby samorząd na coś innego przeznaczał środki, których zawsze brakuje.

Subwencja wydatków pokrywać nie musi, a samorządy lubią dokładać

Dla samorządowców, którzy skarżą się, że nie mają pieniędzy na finansowanie codziennego funkcjonowania szkół, o chodnikach kupionych z subwencji, nie wspominając, MEN ma standardową odpowiedź. Podkreśla, że subwencja nie musi pokrywać wszystkich wydatków na oświatę. Nie zgadzają się z tym niektóre samorządy. Szczecin zapowiedział, że wystąpi do Skarbu Państwa o zwrot 46 mln złotych, które wydał na pensje nauczycieli w latach 2018-2020.

- Tłumaczenie, że subwencja tylko częściowo musi pokrywać wydatki na oświatę, nie jest do końca słuszne – ocenia radca prawny Robert Kamionowski, partner w Peter Nielsen & Partners Law Office. – Podwyżki dla nauczycieli są właśnie dobrym tego przykładem, decyduje o nich całkowicie rząd, określając kwotę bazową w ustawie budżetowej. Jednostki samorządu terytorialnego natomiast, jeżeli nie dostaną pieniędzy z subwencji, muszą ponieść koszty takiej decyzji rządu. Jeżeli decyzja ministra nakłada na jednostki samorządu terytorialnego konkretne obciążenia finansowe, to powinna iść za tym analogiczna podwyżka subwencji oświatowej – tłumaczy.

Dodaje, że choć subwencja oświatowa nie jest dotacją i teoretycznie samorząd mógłby budować za nią drogi i chodniki, nie narażając się na żadne konsekwencje, to jednocześnie nadal musiałby pokryć koszty finansowania oświaty, których wysokość zależy od liczby i kosztów prowadzonych szkół, za to otrzymywana subwencja wyłącznie od liczby uczniów.

- Subwencja to nie są znaczone pieniądze, wchodzi do przychodów budżetowych JST i nie trzeba się z niej szczegółowo rozliczać. Wyjątkiem jest część na niepełnosprawne dzieci. Ale samorząd przecież nie może odmówić  prowadzonym przez siebie szkołom wypłacenia pieniędzy – tłumaczy prawnik.

Czytaj w LEX: Źródła finansowania zadań oświatowych a zdolności inwestycyjne samorządów gmin >

TK: samorząd ma prawo żądać pokrycia kosztów

Dochodzenie zaniżonej subwencji umożliwia też orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. W wyroku z 6 marca 2019 r. (sygn. akt K 18/17) TK odszedł od dotychczasowej linii orzeczniczej głoszącej, że o naruszeniu zasady adekwatności, wyrażonej w art. 167 ust. 1 Konstytucji, można mówić jedynie wtedy, gdy wykazane zostanie, że jednostki samorządu terytorialnego, przy danych dochodach, nie są w stanie realizować przynajmniej niektórych ze swoich zadań publicznych.

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że zakaz dochodzenia zaniżonych przez państwo kwot jest niezgodny z ustawą zasadniczą. TK stwierdził, że choć nie sposób wymagać od państwa zagwarantowania jednostkom samorządu terytorialnego dochodów umożliwiających optymalną realizację nałożonych na nie zadań publicznych, to jednak nie daje się zaakceptować rozwiązania, w świetle którego – bez własnej winy – miałyby one zostać pozbawione prawa do odpowiednich części subwencji ogólnej.