B. prezes TK Jerzy Stępień zaakcentował, że wraz z innymi twórcami ustawy o samorządzie z 1990 r. zdawał sobie sprawę, że nie można w niej było naśladować obcych wzorów, jako że samorząd jest strukturą państwa z jego uwarunkowaniami i historią. Podkreślał, że nie da się samorządu rozumieć i kształtować bez znajomości historii i świadomości pracy na żywym organizmie.
„Chcieliśmy w 1989 i 1990 r. zbudować silną gminę. I to się mniej więcej udało” - ocenił Stępień. Zastrzegł jednak, że w toku prac nad tym i kolejnymi etapami tworzenia samorządu pierwotne założenia i idee wypaczono, np. poprzez znacznie większą niż pierwotnie zakładano liczbę powiatów czy województw. „Samorząd terytorialny w Polsce jest psuty stale. (…) Gdzieś do 2001 r. można byłoby powiedzieć, że umacniał się. Od 2001 r. z niepokojem obserwuję regres” - podkreślił b. prezes TK.
Wśród przyczyn wymienił m.in. „nieznajomość mechanizmu państwa”, „nieznajomość zasad finansów publicznych" i „fatalne orzecznictwo sądów administracyjnych” - wynikające ze „złego rozumienia istoty prawa miejscowego”. Wskazał np., że sądy administracyjne i regionalne izby obrachunkowe niesłusznie żądają, by każda uchwała rady miasta miała oparcie w ustawie.
Stępień przekonywał, że polski system samorządu jest obiektem zazdrości w wielu państwach, w tym w republikach poradzieckich. Zaznaczył też, że samorząd w Polsce będzie się zmieniał – również w odniesieniu do trendów światowych. Podał przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie powstają w ostatnich latach większe organizmy samorządowe określane jako „consolidated governments”.
Współautor tzw. raportu Hausnera o stanie samorządności dr Aleksander Nelicki wśród źródeł obecnych dysfunkcji samorządów wymieniał m.in. błędy w ustawie o dochodach samorządów z 2003 r., „absurdalne” przepływy pieniężne wynikające z „janosikowego”, wciąż dominujący w życiu publicznym nurt „państwa resortowego”, a także błędy w sposobie dystrybucji środków, w tym unijnych.
O systemowych problemach samorządów w aglomeracji katowickiej mówił prezydent Sosnowca Kazimierz Górski. Wskazał np. na niedokończoną w regionie komunalizację mienia (liczne fabryki upadły, ich gruntami nadal administruje Skarb Państwa, przez co do niego trafiają daniny i ew. zyski) oraz algorytmy preferujące do unijnego dofinansowania np. tzw. ścianę wschodnią – bez uwzględnienia specyfiki tylko pozornie bogatego woj. śląskiego.
Górski akcentował, że w tym regionie samorządy wciąż duże środki muszą wykładać np. na likwidację skutków eksploatacji górniczej. Przypomniał, że region przez lata pomagał w odbudowie największych polskich miast – w efekcie duża część infrastruktury (drogi, budynki) ma tam 60-70 lat, podczas gdy w aglomeracji katowickiej – 120 lat.
Jako typowy dla regionu Górski przypomniał przypadek spółki ciepłowniczej z Dąbrowy Górniczej, która została bez konsultacji z samorządami wpisana do majątku Tauronu, podczas gdy w wielu ośrodkach podobne komunalizowane, a potem prywatyzowane spółki przyniosły samorządom dochody. Również burmistrz Zdzieszowic (woj. opolskie) Dieter Przewdzing mówił, że wraz z utratą związków z lokalnymi przedsiębiorstwami samorządy straciły znaczne źródła przychodów.
Przewdzing jako rozwiązanie mające rozwiązywać wiele kłopotów jego samorządu postulował autonomię regionu (przede wszystkim w wymiarze finansowym). Wojewódzka radna Małgorzata Tkacz-Janik (Zieloni 2004, wybrana z listy SLD) mówiła jednak, że choć co do zasady „regionalizacja” jest dobra, wiele problemów wynika z „wielkiej autonomii samorządów gminnych” - skutkującej funkcjonowaniem swoistych miast-państw (wskazała na Gliwice). Radna mówiła też m.in. o nieradzeniu sobie z powierzonymi zadaniami przez samorząd regionalny i generalnym upartyjnieniu samorządu.
Niezależnie od tego Stępień wskazał, że w obecnych uwarunkowaniach należy mówić o ew. decentralizacji; ew. autonomia wiązałaby się bowiem z przekazaniem do regionów władzy ustawodawczej, co – jego zdaniem - mogłoby być destrukcyjne dla państwa.
Konferencję „Decentralizacja szansą czy zagrożeniem dla stabilności i rozwoju regionu oraz państwa” zorganizowały Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej wraz z Fundacją im. Friedricha Eberta.