W wyborach samorządowych w listopadzie 2014 roku do Rady Miasta Białystok wystartował Komitet Wyborczy Wyborców Tadeusza Truskolaskiego, ubiegającego się wówczas po raz trzeci o stanowisko prezydenta miasta. Komitet uzyskał trzeci wynik, udało mu się wprowadzić do rady, liczącej 28 osób, sześciu swoich radnych.
Dokładnie rok temu z klubu odszedł jednak Marcin Szczudło, jego ówczesny przewodniczący. Przeszedł do klubu PiS, który i tak miał większość w radzie (wówczas 15, obecnie ze Szczudło - 16 radnych).
We wtorek klub opuścił Dariusz Wasilewski. W jego ocenie doszło bowiem do - jak napisał w oświadczeniu - upartyjnienia komitetu prezydenta. Zarzucił Truskolaskiemu, że "nie spełnił pokładanych w nim nadziei na odpartyjnienie lokalnej polityki".
Według Wasilewskiego dowodem na to są "związki z partią Nowoczesna" (syn prezydenta Białegostoku jest podlaskim posłem tej partii - PAP) oraz niedawna nominacja na zastępcę prezydenta Zbigniewa Nikitorowicza, dotąd szefa klubu Platformy Obywatelskiej w białostockiej radzie.
W oświadczeniu, które przekazał dziennikarzom, Wasilewski wyraził też obawę, że komitet Truskolaskiego "zostanie wchłonięty przez koalicję partyjną PO-Nowoczesna, włączając tym samym Białystok do typowo partyjnej walki, której jedynym celem jest zapewnienie stanowisk administracji samorządowej, dla danego obozu politycznego".
Pozostali radni klubu Tadeusza Truskolaskiego w swoim oświadczeniu, przekazanym również we wtorek mediom, napisali natomiast, że dzień wcześniej Wasilewski proponował im opuszczenie klubu; cała czwórka odmówiła.
Jak napisali, nie mają nic przeciwko "realizacji ambicji politycznych" radnego Wasilewskiego. "Jednakże sugerowanie przez niego w mediach rozłamu w klubie, gdy sam chce do tego rozłamu doprowadzić, jest z jego strony niehonorowe, poza tym niezgodne z prawdą, gdyż jest to jego jednoosobowe działanie" - stwierdzili radni.
Oświadczyli też, że klub "pozostaje niezależny, zgodnie z formułą w jakiej powstał, i dalej będzie skupiał się wyłącznie na działaniach dla dobra i rozwoju Białegostoku".
Przebywający za granicą prezydent Białegostoku powiedział telefonicznie PAP, że stworzony przez niego "projekt jest trudny, z uwagi na to, że to projekt niepartyjny, z góry skazany na start w słabszych warunkach".
"Uważam, że warto było na pewno spróbować, a ponieważ formuła była niepartyjna, więc było bardzo szerokie spectrum osób, które do niego przystąpiły" - dodał Tadeusz Truskolaski. Przyznał, że z Wasilewskim (dostał się do rady jako kolejny z listy, po rezygnacji z mandatu przez Adama Polińskiego, zastępcę prezydenta miasta - PAP) różnili się politycznie.
"Kilka razy musiałem tłumaczyć jego działania o charakterze politycznym, z którymi się nie zgadzałem, dotyczące chociażby stosunku do Lecha Wałęsy czy niektórych głosowań" - mówił prezydent.
Dodał, że w ostatnim czasie doszło do różnicy zdań co do powołania na zastępcę Zbigniewa Nikitorowicza, który ma rekomendację PO. "Apelowanie publiczne o jego (Nikitorowicza) odwołanie jest dla mnie niepoważne, to wkraczanie w sferę działań prezydenta. Nie może być dwóch prezydentów w jednym klubie" - uznał Truskolaski.
"Generalnie żegnamy się bez żalu. Nasze drogi się rozchodziły, aż się rozeszły" - stwierdził. Pytany o działalność klubu radnych w przyszłości zaznaczył, że wszystko zależy od tego, jakie będą zmiany w ordynacji samorządowej. "Bo być może w ogóle będzie zakaz startu takich podmiotów" - dodał. (PAP)