Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim w II Wydziale Karnym w obecności prokuratora - po rozpoznaniu 29 czerwca 2022 r. zastosował wobec opiekuna psa karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności.
Jan P. znęcał się ze szczególnym okrucieństwem nad około 12–letnią suką rasy mieszanej poprzez utrzymywanie jej w stanie nieleczonej choroby tj. ropomacicza, wycieku ropy z oczu, powierzchownego uszkodzenia warstw skóry.

Czytaj: Sąd decyduje, czy odebrane zwierzę wróci do właściciela>>

Czytaj też: Czasowy odbiór zwierzęcia >>>

Śmierć psa z zaniedbania

Schorzenia te były skutkiem długotrwałego szkodliwego działania środowiska wodnego lub wilgoci oraz otwartych ran, a także poprzez utrzymywania jej w niewłaściwych warunkach bytowania w stanie rażącego niechlujstwa, w stanie niedożywienia bez dostępu do wody oraz karmy, bez zapewnienia odpowiedniego pomieszczenia przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, co w konsekwencji doprowadziło do jej śmierci 3 listopada 2021 r.

Sąd uznał winę oskarżonego za czyn z art. 32 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt. Przepis ten dotyczy uśmiercania zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. Orzekł też zakaz posiadania wszelkich zwierząt przez osiem lat oraz nawiązkę 5 tys. zł plus 1200 zł dla oskarżyciela posiłkowego.

Czytaj też: Strona podmiotowa przestępstwa znęcania nad zwierzętami >>>

Strzelał do dzika, zabił psa

Oskarżony Tomasz M. był na polowaniu, zranił psa husky, który wyszedł na spacer do lasu z opiekunem.  Oskarżony nie upewnił się co do gatunku obserwowanego zwierzęcia, do którego oddał z pewnej odległości strzał, co - jak ustalił sąd - zdaje się świadczyć o nieumyślności. Jednak sąd nie uwierzył w twierdzenia Tomasza M., że był przekonany, iż strzela do dzika. Sąd I instancji między innymi podzielił także wnioski płynące z ekspertyzy kryminalistycznej, która wykluczyła postrzelenie psa z dalszej odległości.

Sąd Okręgowy w Olsztynie 15 lutego 2022 r. uchylił wyrok Sądu Rejonowego i przekazał sprawę postrzelenia psa rasy husky do ponownego rozpoznania (Sygnatura akt VII Ka 95/22).

Sąd I instancji stan faktyczny oparł na niedostatecznie wnikliwej ocenie dowodów, które pozostają ze sobą w sprzeczności - orzekł Sąd Okręgowy. Wskazał, że oskarżonego uznano za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu dokonanego z winy umyślnej.

Czytaj też: Przestępstwo znęcania się nad zwierzętami wolno żyjącymi (dzikimi) >>>

 

Cena promocyjna: 79.2 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 99 zł


Odebranie i zakaz posiadania psów

Sytuacja z Warszawy: Oskarżona znęcała się nad psem - suką maści błękitnej o czym prokuratora zawiadomiło stowarzyszenie zajmujące się ochrona zwierząt.

Oskarżona miała dwa psy, ale bardzo rzadko przebywała w domu, w którym zostały dzieci i zwierzęta. Nie wracała na noc i nie wiadomo było, gdzie mieszka. Jej mąż nie zajmował się psami, szybko rezygnując z opieki nad nimi. Czynili to naprzemiennie świadek, opiekunka, znajomi i w ograniczonym zakresie także oskarżona, która okresowo kupowała im pożywienie i doraźnie instruowała, co należy robić. Psy miały problemy zdrowotne, o których wiedziała oskarżona, wymagając leczenia. Jedna z suk była agresywna i izolowana. Nie chciała też jeść. Była pogryziona przez inne psy.

Sąd I instancji uznał winę oskarżonej i  wymierzył sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na trzy lata próby oraz nie orzeczenie tytułem karnego zakazu posiadania zwierząt w postaci psów na pięć lat.

Czytaj też: Status prawny zwierząt pokrzywdzonych w wyniku popełnienia przestępstw stypizowanych w ustawie o ochronie zwierząt >

Prokurator zaskarżonemu wyrokowi zarzucił rażącą niewspółmierność kary podczas gdy okoliczności sprawy, wysoki stopień społecznej szkodliwości dokonanego przez nią czynu, a także wzgląd na cele zapobiegawcze, jakie kara ma osiągnąć wobec oskarżonej, jak również potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa przemawiają za wymierzeniem oskarżonej kary surowszej.

Sąd  Okręgowy Warszawa-Praga potwierdził słuszność zakazu posiadania zwierząt w postaci psów na okres 5 lat (VI Ka 931/21). Uznał, że z uwagi na przestępstwo, którego dopuściła się oskarżona powinna być trwale pozbawiona jakichkolwiek praw do pokrzywdzonego przez nią zwierzęcia. Dzięki temu będzie ono miało możliwość znalezienia nowego, lepszego domu i nowego, lepszego właściciela - dodał sąd.

Ranna klacz zmuszana do pracy

Obojętność wobec zwierząt i nieudzielenie pomocy medycznej też są karane, choć i w takich przypadkach zdarzają się uniewinnienia.

Na przykład oskarżony Edward K. zaprzągł klacz do wozu i udał się do lasu po drewno. Po załadunku drewna, kiedy to oskarżony manewrował wozem, klacz zahaczyła prawą przednią kończyną o drut, w wyniku czego doznała rany ciętej przedniej kończyny o długości ok. 20 cm. Oskarżony, pomimo że zauważył ranę u konia, kontynuował jazdę załadowanym wozem do klienta. Deklarował przy tym zamiar wezwania weterynarza do zranionej klaczy po zakończeniu pracy i powrocie do domu.

Czytaj też: Przesłanki interwencyjnego odbioru zwierzęcia w trybie z art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt w odniesieniu do instytucji kolizji obowiązków z art. 26 par. 5 k.k. >>>

Oceniając zachowanie oskarżonego Sąd Rejonowy uniewinnił oskarżonego, gdyż nie dopatrzył się w dopuszczeniu zranionej klaczy do dalszej pracy znamion przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. Uzasadniając wydanie wyroku uniewinniającego, sąd ten wskazał m. in., że skoro klacz miała zdolność dalszego poruszania się, która umożliwiała jej dotarcie do domu, to decyzja oskarżonego o dokończeniu pracy, tj. kontynuowaniu przewożeniu drewna przy pomocy zaprzęgniętego do wozu zranionego i krwawiącego konia, była w pełni słuszna. Rzecz jednak w tym, że jak wynika z treści opinii biegłego z zakresu weterynarii prof. dr. hab. Adama N. - specjalisty od chorób koni, dalsze użytkowanie pociągowe konia, pomimo posiadanej przez oskarżonego wiedzy dotyczącej masywnego zranienia zwierzęcia, było niedopuszczalne. Biegły kategorycznie stwierdził, że ujawnienie powstania rany ciętej u klaczy obligowało oskarżonego do niezwłocznego podjęcia kroków zmierzających do zaopatrzenia powstałej rany oraz nie obciążania zwierzęcia pracą i wysiłkiem fizycznym. Znamiennym jest przy tym, że Sąd Rejonowy oceniając opinię biegłego za jasną, pełną i kategoryczna, podzielił wszystkie wnioski w niej zawarte.

Biegły powołany przez sąd II instancji wyjaśnił, że jego wniosek o wypełnieniu przez oskarżonego znamion czynu z art. 35 ust. 1a ustawy o ochronie zwierząt, oparty został na ujawnionej w sprawie okoliczności dotyczącej zmuszania rannego konia do wykonywania pracy polegającej na ciągnięciu wozu obciążonego ładunkiem. Biegły po raz kolejny kategorycznie stwierdził, że oskarżony nie powinien w drodze powrotnej obciążać konia ładunkiem.

Według Sądu Okręgowego oskarżony bowiem nie tylko nie zapewnił klaczy należytej opieki, nie opatrując niezwłocznie powstałej rany, ale przede wszystkim zmuszał ją do czynności, których wykonywanie mogło spowodować u niej ból, tj. ciągnięcia wozu obciążonego ładunkiem. Dopuścił się zatem zachowania polegającego na zadawaniu zwierzęciu bólu i cierpienia w sposób wskazany w art. 6 ust. 2 pkt 3 ustawy o ochronie zwierząt, które to zachowanie stanowi formę znęcanie się nad zwierzętami (z art. 35 ust. 1a ustawy z 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt). Sąd Okręgowy we Wrocławiu uchylił wyrok sądu I instancji (Sygn. IV Ka 1241/21). 

 

Krowa ciągnięta po asfalcie

Oskarżeni zamierzali sprzedać jałówkę prowadzącemu gospodarstwo rolne. W tym celu oskarżony przyczepił zwierzę łańcuchem o wystającą część traktora, traktor prowadzony był przez Henryka P., za nim szła przywiązana jałówka.  Podczas prowadzenia zwierzę zaparło się, usiadło i nie chciało iść dalej. W końcowej fazie zwierzę położyło się i nie chciało się podnieść. Oskarżony nie zatrzymał traktora i zwierzę było wleczone po jezdni. Wówczas Anna P. uderzała pałką po brzuchu, nogach, grzbiecie. Oskarżony opuścił traktor i bliżej nieokreślonym przedmiotem zaczął bić tę krowę po racicach i jeden raz ją dźgnął, po czym jałówka wstała na nogi.

WZORY DOKUMENTÓW:

Sąd Rejonowy w Kędzierzynie Koźlu w styczniu 2022 r. uniewinnił oskarżonych o znęcanie się nad jałówką. Sąsiedzi oburzeni zachowaniem gospodarzy nagrali telefonem całe zdarzenie, które wypełniało znamiona przestępstwa z art. 35 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt. - Oskarżeni, podejmując się takiego rodzaju zachowania działali umyślnie z zamiarem zadania bólu zwierzęciu, licząc się także z możliwością wyrządzenia mu krzywdy wobec takiego sposobu postępowania - orzekł sąd, ale postępowanie warunkowo umorzył na dwa lata. Sąd miał na uwadze, iż oskarżeni dotychczas nie wchodzili w konflikt z prawem.
Sąd uznał, że zdarzenie do którego doszło z krzywdą dla zwierzęcia było naganne i przybrało postać karalnego występku. Jednocześnie pokreślił, iż sam sposób postępowania oskarżonych względem zwierzęcia pozbawiony był elementów szczególnie okrutnych. Stwierdzone postępowanie w życiu oskarżonych miało jednak w kontekście pozyskanych dowodów charakter incydentalny.

Świadome zadawanie bólu

Zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, wyrażonym w wyroku z 13 grudnia 2016 roku, II KK 281/16 104, za znęcanie się nad zwierzętami może być uznane każde zadawanie lub dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpienia, gdy wykaże się że zachowanie to było niehumanitarne, a więc nieuwzględniające potrzeb zwierzęcia lub niezapewniające mu opieki czy też ochrony.

W praktyce, przy ocenie, czy dane zachowanie stanowi znęcanie się nad zwierzęciem, należy stosować posiłkowo poglądy wypracowane w tym zakresie przez doktrynę i orzecznictwo na gruncie przepisu art. 207 k.k., oczywiście przy uwzględnieniu specyfiki przedmiotu czynności wykonawczej. Przykładowo, bazując na orzecznictwie Sądu Najwyższego, można stwierdzić, że ustawowe określenie „znęca się nad zwierzęciem” oznacza działanie albo zaniechanie polegające na umyślnym zadawaniu bólu fizycznego.

 

Cena promocyjna: 79.2 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 99 zł