Dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich zaproponował jeszcze w zeszłym roku 20 sposobów na zwalczanie mowy nienawiści. Rząd nie podjął tej inicjatywy. Rzecznik radzi, by obrażenie w sieci politycy korzystali z nie z drogi karnej, tylko z cywilnej - bardziej eleganckiej, ale dłuższej i trudniejszej.

Świadomy wydawca ponosi karę

Siedem lat trwała głośna była choćby sprawa Radosława Sikorskiego byłego minister obrony narodowej przeciwko spółce Ringger Axel Springer Polska o usuniecie antysemickich komentarzy interanautów. Ukazały się one na portalu  fakt.pl  pod artykułem " Sikorski doniósł na antysemitów z forów internetowych". Powód uznał, że 24 wpisy na forum, niekiedy anonimowych czytelników naruszają jego dobra osobiste.

Czytaj: Granatem odłamkowym w hejt w internecie - za stalking do 10 lat więzienia>> 

Sąd Najwyższy orzekł, że brak wiedzy o bezprawnym charakterze treści wpisów na stronie internetowej wyłącza odpowiedzialność podmiotu prowadzącego działalność gospodarczą.  - Mamy sytuację, gdy dobra osobiste naruszają podmioty, których danych nie można ustalić, więc zachodzi potrzeba rozważenia ryzyka wydawcy - uzasadniał  sędzia sprawozdawca Krzysztof Strzelczyk .  - Przyjmuje się, że administrator serwisu miał wiedzę o bezprawnym charakterze przechowywanych i udostępnianych danych korzystających z usług hostingu. W wyroku z 10 stycznia 2014 r., I CSK 128/13 Sąd Najwyższy przyjął to założenie w związku z wprowadzeniem automatycznego systemu uniemożliwienia dostępu do wpisów zawierających wulgaryzmy. Jeśli ten system automatycznego usuwania wpisów jest niesprawny, to wydawca portalu zapłaci zadośćuczynienie pokrzywdzonemu.

Czytaj w LEX: Mowa nienawiści to nie wolność wyrażania opinii. Omówienie orzecznictwa ETPC na podstawie art. 10 Konwencji o prawach człowieka >

Adwokat Anna Cichońska z kancelarii Kochański Zięba i Partnerzy uważa, że w procesie o ochronę dóbr osobistych to pozwany administrator strony internetowej - a nie powód - musi dowieść, że nie wiedział o bezprawnych wpisach na czyjś temat, zanim został o nich powiadomiony.

Adwokat Cichońska twierdzi, że nie może być pełnej odpowiedzialności administratora za wpisy - bo inaczej portale medialne musiałyby być zamknięte.

Czytaj w LEX: „Pozwy zbiorowe” jako odpowiedź na czasy „niedyspozycji” wymiaru sprawiedliwości w czasach epidemii koronawirusa >

Bloger w trybie wyborczym

Nie tak dawno, 6 czerwca br. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu stanął po stronie blogera, który zablokował obraźliwy wpis dotyczący burmistrza Rychlic, ale sądy polskie obarczyły go odpowiedzialnością. Proces odbył się w trybie wyborczym.  Skarżący zarzucił w skardze do ETPC naruszenie art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, tj. prawa do swobody wypowiedzi. 

Helsińska Fundacja Praw Człowieka, uznała, że jest to pierwsza sprawa dotycząca procedury notice and takedown z Polski. A także, że to pierwsza sprawa, w której ETPC miał okazję wypowiedzieć się co do obowiązku usuwania treści w ramach debaty politycznej. Do tej pory ETPC wypowiedział się co do odpowiedzialności pośredników za komentarze w sytuacji, gdy prowadzili oni w internecie działalność zarobkową.

Czytaj w LEX: Przestępstwo mowy nienawiści >

Odpowiedzialność usługodawcy

Zdaniem adwokata Dawida Biernata coraz częściej mowa nienawiści nie pochodzi od indywidualnego trolla. Zdarza się, że konkurencja walczy ze sobą za pomocą wpisów tworząc czarny PR. - Wydawca może zwolnić się od odpowiedzialności w ten sposób, że usuwa wpisy niecenzuralne - mówi. - Gdyby tych obraźliwych wpisów nie usunął, to można go pozwać o naruszenie dóbr osobistych za rozpowszechnienie fałszywych informacji. W procesie w cywilnym o naruszenie dobra osobistego firma dostarczająca internet przed żądaniem ujawnienia IP komputera będzie zasłaniać się tajemnicą telekomunikacyjną. I tego nie da się uchylić. Natomiast w procesie karnym o zniesławienie lub pomówienie - jest na to większa szansa - twierdzi adwokat Dawid Biernat.

Czytaj w LEX: Obowiązkowy udział fachowych pełnomocników w postępowaniu w sprawach własności intelektualnej >

Trudny dostęp do danych trolla

Sądy mają wątpliwości, czy mogą żądać od administratora sieci internetowych osoby naruszającej dobra osobiste w sieci. Takie zagadnienie zostało przedstawione właśnie Izbie Cywilnej SN. Sąd pytający chciałby wiedzieć, czy nie zostanie w ten sposób naruszona tajemnica telekomunikacyjna. - Niejednokrotnie ustalenie danych osobowych naruszyciela jest utrudnione, zwłaszcza, jeżeli do naruszenia dóbr osobistych doszło w internecie i pokrzywdzony dysponuje jedynie pseudonimem, którym posłużył się sprawca - przyznaje Katarzyna Wojciechowska - prawniczka z Kancelarii Duraj Reck i Partnerzy.  

Chcąc wystąpić z powództwem z tytułu naruszenia dóbr osobistych, pokrzywdzony musi dysponować pełnymi danymi sprawcy, a zatem nie tylko jego imieniem i nazwiskiem, ale także numerem PESEL i adresem, pod który pozwanemu będą doręczane pisma procesowe. Niewskazanie w pozwie tych danych, będzie skutkowało zwrotem pozwu - wyjaśnia Katarzyna Wojciechowska.

Ustalenie takie jest mało realne i prawnicy na ogół sięgają po kodeks karny, a nie przepis z art. 24 kc.

Z kolei, jeżeli pozwany zostanie dostawca usług internetowych, niebędący bezpośrednim sprawcą naruszenia, sąd cywilny oddali powództwo wniesione względem tego dostawcy jako oczywiście bezzasadne, nie będąc jednocześnie zobowiązanym do ustalenia danych osobowych rzeczywistego sprawcy - a zatem wrócimy do punktu wyjścia i to na poszkodowanym (powodzie) będzie ciążył obowiązek ustalenia tych danych.

Lepsza sprawa karna

Prawnicy zgadzają się, że postępowanie karne daje zdecydowanie szersze możliwości ustalenia danych osobowych sprawcy i w celu szybszego pozyskania tych danych, bardziej praktyczne wydaje się zatem zainicjowanie postępowania karnego. Celem postępowania karnego, a także jednym z podstawowych obowiązków organów ścigania jest bowiem wykrycie sprawcy przestępstwa oraz pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej za zarzucany mu czyn.

Najprościej powołać się na art. 212 kk, który dotyczy zniesławienia, a ochroną przepisu objęta jest cześć i godność osoby poszkodowanej przestępstwem (a zatem jej dobra osobiste) - radzi Katarzyna Wojciechowska.

Przestępstwo zniesławienia jest przestępstwem prywatnoskargowym, a zatem zgodnie z art. 488 § Kodeksu postępowania karnego, na żądanie pokrzywdzonego policja przyjmie pisemną lub ustną skargę i w razie potrzeby zabezpieczy dowody, po czym prześle skargę do właściwego sądu. W ramach zabezpieczenia dowodów, policja jest zobowiązana do podjęcia czynności zmierzających do ustalenia tożsamości sprawcy przestępstwa. Dla postępowania karnego ustalenie danych sprawcy jest zatem kwestią kluczową.

 Na gruncie art. 18 ust. 6 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, organy prowadzące postępowanie karne są uprawnione do nieodpłatnego uzyskania od dostawców takich usług (więc także od dostawców usług internetowych) m.in. takich danych jak imię, nazwisko, nr PESEL i danych adresowych usługobiorców - na potrzeby prowadzonych przez nie postępowań.

Tajemnica telekomunikacyjna

A zatem jest obowiązek przekazania organom państwowym - policji czy prokuraturze danych osobowych usługobiorców (abonentów) nałożony na dostawców usług internetowych i nie doznaje ograniczenia w kontekście tajemnicy telekomunikacyjnej uregulowanej w Prawie telekomunikacyjnym.

Tajemnica telekomunikacyjna z art. 159 Prawa telekomunikacyjnego obejmuje zarówno informacje o użytkowniku, jak i treść komunikatów, dane transmisyjne, dane o lokalizacji, dane o próbach połączeń.

- W pierwszej kolejności prokurator żąda podania informacji o zarejestrowanym abonencie, to znaczy numeru IP osoby, która dokonała wpisu - mówi adwokat Biernat. - Dowiadujemy się, że naruszyciel był z Orange czy Vectry, a w drugim etapie, gdy znamy IP i dostawcę - to wtedy możemy uzyskać dane abonenta. Jednak nie jest to łatwe, bo taka osoba może bronić się argumentem, że z komputera korzystały inne osoby. Niekoniecznie wpisuje karalne treści właściciel komputera. Jeszcze trudniejszą sprawą jest uzyskanie informacji, gdy serwer znajduje się za granicą, a zwłaszcza poza Unią Europejską.

Udostępnianie danych takich jak PESEL czy nazwisko będzie zgodne z prawem wyłącznie wówczas, gdy spełniony zostanie co najmniej jeden z warunków, o których mowa w art. 6 ust. 1 RODO, na przykład uzasadniony cel udostępniania.

Tajemnica telekomunikacyjna nie uprawnia dostawcy usług internetowych do odmowy udostępnienia danych osobowych użytkownika (abonenta) organom państwowym, wręcz przeciwnie – na mocy przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, dostawcy są zobowiązani do udostępnienia takich informacji organom. Dane ustalone na potrzeby postępowania karnego, osoba pokrzywdzona może z kolei wykorzystać do dochodzenia roszczeń przysługujących jej w związku z naruszeniem jej dóbr osobistych w postępowaniu cywilnym.

- Można zasłonić się tajemnicą zawodową w procesie cywilnym, gdyż pozwala na to art. 281 par. 2 kpc dotyczący świadka - sugeruje adwokat Biernat. Ale uchylenie się przed sądem cywilnym od odpowiedzi przez firmę usługową, jakie były próby połączenia lub lokalizacja telefonu, może być obroną skuteczną - dodaje.

Sądy administracyjne mniej skuteczne

Sądy administracyjne nie są skłonne do pomocy w ujawnianiu numerów IP. I tak na przykład Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 21 sierpnia 2013 r. odmówił udostępnienia Promedica24 danych osobowych użytkowników przez administratora, którym była Agora S.A. Żądanie Promedica24 oparte było na roszczeniu naruszenia jej dóbr osobistych. Według administratora danych ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną jest unormowaniem szczególnym wobec ustawy o ochronie danych osobowych i w związku z tym dane użytkowników mogą być udostępniane wyłącznie na żądanie organów państwa.

Sąd wyjaśniał, że żądane dane osobowe zostały już udostępnione przez administratora danych na polecenie prokuratury i sądu. Co czyni wątpliwym zasadność kolejnego żądania udostępnienia danych osobowych w trybie administracyjnym.

Warto dodać, że w ostatnich latach sam Naczelny Sąd Administracyjny wydał kilka częściowo sprzecznych ze sobą wyroków w podobnych sprawach. 

Czytaj w LEX:

Koronawirus jako siła wyższa a umowy cywilnoprawne >

Koronawirus jako siła wyższa a odpowiedzialność za szkodę >