Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że 6 lutego 2021 roku Facebook zablokował angielskojęzyczne konto IPN z powodu postu sprzed siedmiu miesięcy dotyczącego niemieckich planów germanizacji polskich dzieci. To już druga taka akcja amerykańskiego portalu społecznościowego wobec IPN. W połowie stycznia FB zablokował możliwość zagranicznej promocji filmu IPN o niemieckim obozie w Łodzi, do którego trafiło około 3000 dzieci. Dlatego też Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, apeluje o przyspieszenie prac nad projektem ustawy o wolności słowa w portalach społecznościowych.
Czytaj również: Panie Facebooku, a on ją obraża - "ślepe pozwy" raczej nie zadziałają >>
O co walczy Zbigniew Ziobro
Zgodnie z projektem, jeśli serwis zablokuje konto lub usunie wpis, choć jego treść nie narusza polskiego prawa, użytkownik będzie mógł złożyć skargę do serwisu, a ten będzie musiał ją rozpatrzyć w ciągu 48 godzin. Jeśli nie przywróci wpisu albo utrzyma blokadę konta, użytkownik będzie mógł złożyć odwołanie do Rady Wolności Słowa, która rozpatrzy je w ciągu siedmiu dni. Jeśli Rada uzna skargę za zasadną, może nakazać niezwłoczne przywrócenie zablokowanej treści lub konta. Postępowanie będzie prowadzone w formie elektronicznej, co zapewni mu szybkość i niskie koszty. Od decyzji Rady będzie przysługiwała skarga do sądu. Za niezastosowanie się do rozstrzygnięć Rady Wolności Słowa lub sądu Rada będzie mogła nałożyć na serwis społecznościowy karę administracyjną w wysokości od 50 tys. zł do 50 mln zł. I przepisy tego projektu mógłby pomóc IPN w odblokowaniu konta.
Post zablokowany już ponad pół roku
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Ziobro przypomniał, że post jest zablokowany do tej pory. - Nie możemy zgodzić się na tego rodzaju funkcjonowanie wielkich mediów społecznościowych na terenie Polski, które dopuszczają się tego rodzaju skandalicznych manipulacji prawdą, nie mających żadnego merytorycznego uzasadnienia. Dlatego chciałbym zaapelować o przyspieszenie prac nad ustawą o wolności słowa w obszarze internetu, która zostanie przygotowana w Ministerstwie sprawiedliwości. Uważam, że ta ustawa powinna być pilnie procedowana - oświadczył Ziobro.
Z kolei wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta zapewnił, że jesteśmy gotowi do zdecydowanych działań legislacyjnych i przygotowani do konsultacji oraz debaty wokół tego projektu. - Ta ustawa jest niezbędna, żeby ochronić prawa naszych obywateli do wolnych wypowiedzi, zgodnych z prawem, w internecie i mamy nadzieję wkrótce ten cel osiągnąć - podkreślił wiceminister.
Co FB zrobił IPN
W poście, który został zablokowany, IPN napisał o niemieckich planach germanizacji dzieci , odnosząc się do autentycznych dokumentów. Mimo zgłoszenia o zweryfikowanie decyzji, konto jest zablokowane od sobotniego przedpołudnia. W poście z 15 maja 2020 r. IPN napisał:
Datowany na 15 maja 1940 r., „Einige Gedanken über die Behandlung der Fremdenvölker im Osten” („Kilka myśli o traktowaniu obcoplemieńców na Wschodzie””) Heinricha Himmlera to dokument który mrozi krew w żyłach – zwłaszcza tam, gdzie traktuje o dzieciach.
Jest to w gruncie rzeczy instrukcja porywacza, zainspirowana teoriami Walthera Darrégo, ministra Rzeszy ds. Żywności i Rolnictwa, którego ideologia rasowa „Blut und Boden” [„Krew i gleba”] położyła podwaliny pod program denacjonalizacji.
W latach 1940-1945 III Rzesza wywiozła z podbitych ziem setki tysięcy nieletnich, traktując ich jak produkty i stosując rygorystyczne procedury kontroli jakości. Niemcy poszukiwali materiału nadającego się do germanizacji, a dzieci uznane za zdatne ze względu na „dobrą krew” odbierano rodzinom i kierowano do specjalnych obozów, gdzie poddawano je selekcji. Zakwalifikowane do programu przechodziły tam wstępną germanizację zanim wysłano je do niemieckich rodzin.
„Produkty” niespełniające wymagań znikały w obozach koncentracyjnych lub były ponownie wykorzystywane do eksperymentów „medycznych”.
W sumie, na 200 tysięcy polskich dzieci, po wojnie odnalazło się tylko 30 tysięcy. Reszta zniknęła – ich ciała zostały usunięte z powierzchni ziemi, lub też tożsamość wymazana z ich własnej albo cudzej pamięci.
Autor instrukcji porywacza, Heinrich Himmler, obawiał się, że wykorzenione dzieci mogą zostać odrzucone przez społeczeństwo niemieckie – w związku z czym zalecił poddanie ich procedurze w bardzo młodym wieku i przy zachowaniu tajemnicy, by mogły się w to społeczeństwo wtopić i w nim rozpłynąć.
Niepotrzebnie się martwił: rozpłynęły się.
Ponadto w połowie stycznia Facebook zablokował możliwość zagranicznej promocji filmu IPN o niemieckim obozie w Łodzi, do którego trafiło około 3000 dzieci.