Nie pomogły też słuszne wątpliwości konstytucyjne po tym, jak rząd uznał, że rozporządzenie wystarczy dla głębokiej ingerencji w prawa obywatelskie. Na pewnym etapie zmusiło to policjantów i urzędników Sanepidu do nakładania kar, które prawie z automatu przepadały w sądach. Obecnie rozporządzenie poparte jest podstawą ustawową, natomiast nadal jest skomplikowane, kazuistyczne i zawiera absurdalne regulacje w stylu zwolnienia z noszenia maseczek dla osób zażywających jazdy konnej.

Czytaj: Lista miejsc, w których trzeba nosić maseczkę>>

 

Udawanie nie wychodzi

- Spróbujmy chociaż raz na jeden weekend pokazać, że to państwo działa i nie przymyka oczu na wszystko -  miał  pisać szef Centrum Informacyjnego Rządu w mailu do premiera, który wyciekł do internetu. Chodziło o egzekwowanie obostrzeń w związku z rosnącą liczbą zakażeń. Mały research w postaci krótkiego spaceru po mieście pokazuje, że faktycznie, jeżeli już, to ta słuszna idea ziściła się jedynie w jeden z wiosennych weekendów. Choć i teraz policja ma częściej odwiedzać galerie handlowe i pilnować, by przestrzegano nakazu w komunikacji miejskiej, ale póki co większych efektów nie widać.

A skala epidemii rośnie - obecnie liczba nowych przypadków jest porównywalna z tą, odnotowywaną w listopadzie 2020 r., (23 listopada 2020 - 15002 przypadków, 23 listopada 2021 – 19935 przypadków, 28 380 przypadków 24 listopada 2021 r.), kiedy to wprowadzono lockdown i zamknięto szkoły. Obowiązywały też wtedy dużo surowsze regulacje dotyczące noszenia maseczek - w tym m.in. nakaz zasłaniania ust i nosa na ulicy, choć już z jakiegoś powodu nie w parkach i lasach, nawet zatłoczonych.

 

Ekspresowy kurs prawa konstytucyjnego

Być może dlatego, że wszyscy przyzwyczaili się do tego, że przepisów dotyczących obowiązku noszenia maseczek skutecznie wyegzekwować się nie dało – sądy na potęgę uchylały decyzje Sanepidu, ponieważ wydana została na podstawie rozporządzenia, które nie mogło zawierać takich unormowań.

- Wprowadzenie nakazu stanowiło przekroczenie delegacji zawartej w ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi  - uznał np. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. VIII SA/WA 491/20), rozstrzygając sprawę dwóch mężczyzn, którzy ucięli sobie bez maseczek pogawędkę w miejscu publicznym. Podobny wyrok zapadł w Opolu, WSA uchylił decyzję wojewódzkiego inspektora sanitarnego w sprawie nałożenia kary w wysokości 10.000 zł. Sprawa wyglądała podobnie - policjanci (w kwietniu 2020) zauważyli, że fryzjer - w okresie obowiązywania zakazu świadczenia takich usług - strzygł klienta i w dodatku obaj przebywali bez maseczek.

Nieskuteczne i kwestionowane przez sądy przepisy doprowadziły do tego, że obostrzeniami nikt się nie przejmował, a w co drugim komentarzu pod tekstem na temat obostrzeń pojawiał się wykład z prawa konstytucyjnego z tezą, że nie pozwala ono na nakładanie takich obostrzeń. Argumentowano także, że ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych wśród ludzi nie dawała możliwości nakładania 

 

 

Przyszła kryska na Matyska? No niekoniecznie

Od grudnia zeszłego roku ta argumentacja jest chybiona – rząd poszedł po rozum do głowy i przeforsował zmiany ustawowe. Ustawa z 28 października 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19 (Dz. U. poz. 2112) dodała przepis, który pozwala nakładać na obywateli dodatkowe obowiązki – w tym: wprowadzenie nakazu zakrywania ust i nosa, w określonych okolicznościach, miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach, wraz ze sposobem realizacji tego nakazu. Po tych zmianach nieprzestrzeganie obostrzeń to wykroczenie z art. 116 Kodeksu wykroczeń - zagrożone jest grzywną. Policja (lub inna służba uprawniona do nakładania mandatów) za złamanie obostrzeń może nałożyć mandat w wysokości do 500 zł. Również przy tej ustawie nie obeszło się jednak bez przebojów – szybkie i niedokładne prace w parlamencie sprawiły, że przy okazji przyjęto poprawkę przyznającą wszystkim medykom dodatek covidowy, co wiązałoby się ze znacznymi kosztami dla budżetu państwa. Ustawa na publikację i wejście w życie musiała poczekać – zaczęła obowiązywać 29 listopada 2020 r. po tym, jak uchwalono poprawkę, niwelującą skutki niezamierzonej hojności wobec medyków.

Sprawdź w LEX: Na jakiej podstawie rodzic może zwolnić swoje dziecko z obowiązku zakrywania ust i nosa w autobusie szkolnym? >

 

Przepisy ośmieszone, więc się je ignoruje

Jak mówi Prawo.pl prof. Robert Suwaj z Politechniki Warszawskiej, adwokat w kancelarii Suwaj, Zachariasz Legal, przepisy poprawiono, doprecyzowując choćby, że nieprzestrzeganie obostrzeń jest wykroczeniem, co otworzyło w końcu policji drogę do egzekwowania przepisów. Statystyki pokazują, że liczba ukaranych znacznie wzrosła. Pokazuje to, że jako społeczeństwo przestaliśmy się w ogóle stosować do tych obostrzeń – mówi. – Przyczyniła się do tego stosowanie prawa poprzez rozszerzoną interpretację zakazów, która się nie uchowała przed sądem. Doprowadziło to do sytuacji, że nawet gdy przepisy ustawowe mamy, to utrwaliło się przekonanie, że te obowiązki są mało warte – mówi prof. Suwaj.

Dodaje, że brak konsekwencji doprowadził też do osłabienia wiarygodności Sanepidu, który był zmuszony nakładać kary, o których wiadomo było, że zostaną przez sąd uchylone. - Teraz trudno o zmianę, która mogłaby odwrócić ten trend, powinno się zadbać przede wszystkim o stosowanie tych instrumentów w sposób, w jaki powinny być stosowane – tłumaczy.

 

 

Uproszczenie zamiast dodatkowych regulacji

Według radcy prawnego Jakuba Kowalskiego, wspólnika w Kancelarii Radców Prawnych Mirosławski, Galos, Mozes sp.j., należy zmierzać w stronę skrócenia regulacji. - Tych przepisów jest już dość, a zbyt częsta ich zmiana i zbyt duża restrykcyjność na początku epidemii, a przy tym brak elementarnej logiki, sprawiły, że doszło do obecnego stanu powszechnego ignorowania obowiązku – ocenia. - I konicznym wręcz przypadkiem był stan, w którym obowiązek był nałożony na pieszych czy rowerzystów poruszających się po ulicy lub chodniku pojedynczo, a nie był nałożony na cztery osoby jadące kabrioletem. W mojej ocenie jeżeli rządzący chcą przywrócić jakikolwiek respekt wobec tego obowiązku to ścisłemu jego egzekwowaniu powinno towarzyszyć określenie na nowo  i w sposób możliwie skrótowy, gdzie i kogo ich noszenie obowiązuje – podkreśla. Wszystko dlatego, że obecnie to dwie strony tekstu w samym par. 25 rozporządzenia covidowego uzupełniony o kilkunastokrotne wzmianki w innych przepisach tego aktu.

- Już lepiej byłoby wymagać maseczek w mniejszej liczbie miejsc, ale bezwzględniej egzekwować ten obowiązek. Również od strony komunikacyjnej, można by wówczas powiedzieć o jakimś nowym otwarciu – podkreśla. Na razie rząd zapowiedział, że od 1 grudnia 2021 r. obowiązywać mogą nowe obostrzenia – nie wiadomo jednak, czy dotyczyć będą poszerzenia liczby miejsc, w których obowiązywać będzie nakaz zasłaniania ust i nosa.