W 2019 r. w łóżku małego chłopca znalazł się jego ojciec i – poza dotykiem – zachęcał go do jeszcze bardziej intymnych zachowań. Próbował też przytrzymywać dziecko, gdy zaczęło stawiać opór, dotykał jego genitaliów i odbytu. Oskarżony – 52-letni były już prokurator - twierdził, że molestowania dokonał we śnie i nie pamięta całego zdarzenia. Jednocześnie podkreślał, że wierzy swojemu synowi, że takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce, sam też zgłosił to organom ściągania. Potem przeczytał w internecie o zespole Morfeusza i wysłał żonie link z tekstem na ten temat „seksomnii”, gdy wniosła ona pozew o rozwód. Zrezygnował też z pracy jako publiczny oskarżyciel. Mężczyzna tłumaczył, że wieczorem przed zdarzeniem wypił sporo alkoholu, miał też wtedy problemy z nawałem obowiązków zawodowych. Oskarżony – według jego dotychczasowej żony, jak i wcześniejszej partnerki – miał epizody lunatykowania, a nawet uprawiania seksu we śnie. 

 

Zły dotyk w pijanym zwidzie

Sąd uznał byłego prokuratora winnym zgwałcenia połączonego z wykorzystaniem seksualnym dziecka i jednocześnie podopiecznego na podstawie art. 176 niemieckiego kodeksu karnego. Wzięto pod uwagę opinie biegłych pomimo, że zarówno obrońca jak i prokuratura – zmieniając zdanie w trakcie procesu – zgodnie wniosły o uniewinnienie. Wyrok to 1,5 roku pozbawienia wolności, ale w zawieszeniu (to mniej niż obecnie grozi w Niemczech za tego rodzaju przypadki – czyli 2 lata - gdyż prawo zaostrzono w tym zakresie dopiero w 2021 r.).
Biegli stwierdzili, że w nocy, gdy miały miejsce czyny pedofilskie, nie są pewni, czy doszło do lunatykowania, ale nie można też tego wykluczyć. Psychiatra sądowy uznał również, że oskarżony był pod wpływem dużego stresu w pracy – jako prokurator prowadził dużo spraw jednocześnie, był wielokrotnie upominany i pospieszany przez przełożonych, dlatego napaść seksualna mogła być dysfunkcyjnym zaburzeniem radzenia sobie ze stresem. Wyrok skazujący z 14.02.2024 r. (sygn. Az. 7a KLs 559 Js 20243/19 (1/23) nie jest jeszcze prawomocny, na rozpatrzenie w wyższej instancji czekają już apelacje obu stron.

 

Oryginalna linia obrony

Czym jest schorzenie nazywane w Polsce zespołem Morfeusza, a na świecie seksomnią? To zaburzenie, które polega na aktywności o charakterze seksualnym podczas snu (począwszy od zachowań słownych, aż po kontakty fizyczne). „Pacjenci cierpiący na to zaburzenie nie zwracają się o pomoc specjalistyczną z powodu wstydu czy też niewiedzy, że jest to stan chorobowy podlegający leczeniu lub po prostu specjaliści, nie wiedząc o takim schorzeniu, nie zadają pytań o jego objawy podczas badania podmiotowego. Z tych przyczyn rozpoznania seksomnii dokonuje się rzadko. Czynnikami ryzyka występowania seksomni są: stres, długotrwała deprywacja snu, spożywanie alkoholu, kontakt z ciałem partnera przez sen, używanie narkotyków, występowanie innych parasomnii” – pisze na łamach Polskiego Przeglądu Neurologicznego lek. Agata K. Leśnicka. Jeśli ktoś chciałby na własne oczy przekonać się, na czym polega seksomnia, to jest ona „bohaterką” seriali „Dr. House” i „Na dobre i na złe”. W obu tych produkcjach występują kobiety, które w nocy nieświadomie podejmują współżycie z mężczyznami mieszkającymi piętro niżej – studentka uprawia seks z kolegą ze studiów, a rozwódka ląduje w łóżku swojego byłego męża. Obie dowiedzą się o faktach nieświadomego współżycia dopiero, gdy trafią do szpitala – pierwsza chorując na rzeżączkę, a druga na skutek poronienia.

 

Duża rola biegłych seksuologów

W procesie byłego prokuratora w Lubece dużą rolę odegrały opinie ekspertów, w tym Thomasa Pollmächera, dyrektora centrum medycyny snu w szpitalu w Ingolstadt. Potwierdził on, że podczas lunatykowania można uprawiać seks, w tym popełniać czyny wyczerpujące znamiona zabronionych. Gdyby przyjąć, że oskarżony dopuszczał się czynów pedofilskich wobec syna podczas snu, nie mając tego świadomości, musiałby zostać uniewinniony.

Podobne do niemieckiej sprawy co pewien czas trafiają tez na wokandy w innych krajach. -Seksomnia jest medycznie uznanym zaburzeniem snu, po raz pierwszy ujętym przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w klasyfikacji zaburzeń DSM-5 z 2013 r. - podkreśla Ella Trickey, adwokat z australijskiej kancelarii Doogue + George z Melbourne, specjalizująca się w przestępstwach na tle seksualnym. Na Antypodach seksomnia nie jest zaburzeniem automatycznie wykluczającym skazanie. Niemniej jednak w kilku orzeczeniach sądy uznawały nieumyślność takich „sennych” stosunków seksualnych i uniewinniały oskarżonych. Podobnie jest zresztą w innych jurysdykcjach, gdzie takie sprawy trafiały na sądowe wokandy.

Czytaj też: Zgwałcenie możliwe również przez internet >

 

Jak to jest nad Wisłą

W Polsce sprawy związane z lunatykowaniem i molestowaniem seksualnym, a nawet zabójstwami są rzadkością. Lektura doniesień prasowych oraz baz danych z orzeczeniami sądowymi pokazuje, że nie było jeszcze na wokandzie przypadku podobnego do tego z Lubeki (albo nie został on upubliczniony). Nie znaczy to, że polscy lekarze i prawnicy nie prowadzą badań w tym zakresie. Ich podsumowanie zawiera artykuł „Somnambulizm w świetle odpowiedzialności karnej” napisany przez prawniczkę Małgorzatę Gąsior i lekarza Adama Wichniaka w periodyku Annales Academiae Medicae Silesiensis nr 73/2019. -Epizody somnambulizmu występują zazwyczaj po 30–120 minutach od zaśnięcia, przeważnie tylko jeden raz w ciągu nocy. Ich częstość występowania jest zmienna. W okresach zaostrzenia zaburzeń epizody mogą występować nawet kilka razy w ciągu tygodnia, jednak u osób dorosłych najczęściej dochodzi do nich tylko kilka razy w roku. Mimo potocznego określenia, jakim jest „lunatykowanie podczas pełni księżyca”, związek występowania epizodów z fazami księżyca nie został potwierdzony – piszą autorzy. 

Co się może dziać z człowiekiem podczas lunatykowania? -W czasie trwania epizodu somnambulizmu z osobą można nawiązać prosty kontakt słowny, jednak jej odpowiedzi są powierzchowne lub pozbawione sensu. Dominuje wstawanie z łóżka oraz chodzenie po mieszkaniu. Możliwe jest także wykonywanie różnych złożonych czynności dnia codziennego, takich jak spożywanie pokarmów, ubieranie się, pisanie SMS-ów, wysyłanie wiadomości e-mail czy prowadzenie samochodu, a także wykonywanie aktywności przejawiających się drastycznymi aktami, takimi jak wymuszenie stosunku seksualnego (somnambulizm prowadzący do zachowań seksualnych jest określany jako seksomnia). Nieświadoma aktywność ruchowa może doprowadzić także do popełnienia czynu zabronionego w postaci występku lub nawet zbrodni. Po wybudzeniu to, co zdarzyło się podczas trwania epizodu, pokryte jest najczęściej niepamięcią lub epizodyczną amnezją z epizodycznym występowaniem fragmentarycznych wspomnień – podkreślają Gąsior i Wichniak w swym artykule.

 

W rzadkich sprawach seksomnii, jakie trafiają na wokandy na całym świecie Gąsior i Wichniak zauważają jedną istotną prawidłowość: „wyroki skazujące podejmowano na podstawie ekspertyz i po kompleksowym zbadaniu motywu sprawczego, relacji świadków oraz stwierdzeniu zamierzonego działania lub wykonywania w czasie rzekomego snu skomplikowanych czynności celowych, np. starannego ukrywania dowodów zbrodni” - piszą.