Rozporządzenie wprowadzające nowe obostrzenia opublikowano w czwartek wieczorem Dzienniku Ustaw>>

Według ekspertów, po zapoznaniu się z tym aktem prawnym, wierni do kościoła będą musieli stawić się najprawdopodobniej z linijką i danymi o powierzchni budynku. Gdyby czytać rozporządzenie literalnie, to nie tylko ksiądz - jako organizator - odpowie za zbyt dużą liczbę wiernych, ale i oni sami. Podobnie w parkach i na ulicach - większych grup ludzi powinno się unikać już nie tylko ze strachu przed zakażeniem, ale i rozporządzeniem. Przepisy są tak skonstruowane, że nie do końca wiadomo, jakie zachowanie może zostać uznane za udział w zgromadzeniu. 

Czytaj: Przedszkola i żłobki zamknięte do 9 kwietnia - rozporządzenie podpisane>>

Zapowiedź sobie, rozporządzenie sobie 

Tu warto przypomnieć, że premier i minister zdrowia, ogłaszając w czwartek listę nowych obostrzeń, jakoś pominęli fakt, że obok zamknięcia przedszkoli i salonów piercingu, zamierzają również wprowadzić przepis, który umożliwi nakładanie kar na uczestników zgromadzeń. Dotychczas par. 26 rozporządzenia zawierał jedynie przepisy umożliwiające ściganie organizatorów tychże zgromadzeń. Teraz wystarczy znalezienie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. 

- Zmiana jest niewątpliwie kolejnym krokiem w próbie ograniczania przez rząd naszych praw i wolności, zagwarantowanych przecież przez Konstytucję, a konkretnie przez art. 57 – mówi Prawo.pl adwokat Karolina Pilawska z Kancelarii TPZ. I dodaje, że powołany przepis jednoznacznie stanowi, iż każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich, a ograniczenie tej wolności może określać ustawa.   

Tego samego zdania jest adwokat Maciej Śledź, partner Kancelarii Nowosielski i Partnerzy – Adwokaci i Radcy Prawni. - Nie budzi wątpliwości, że par. 26 rozporządzenia odnosi się do zgromadzenia, które nie tylko jest zdefiniowane w art. 3 ustawy o zgromadzeniach, ale też do zgromadzenia, o którym mowa w art. 57 Konstytucji, który gwarantuje wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i w nich uczestniczenia – tłumaczy prawnik. 

Gdzie groźba nie pomoże, tam prokuratura się wyśle  

Zgromadzenia stają rządzącym kością w gardle od wielu miesięcy. Stąd niekończące się próby ich ograniczania. Przypomnijmy w czasie drugiej fali koronawirusa i wzmożonych protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ograniczającym legalną aborcję, prokuratorzy otrzymali zalecenia, z których wprost wynikało, że w takich sprawach mają bezzwłocznie prowadzić czynności i wydawać decyzje, a każde "organizowanie i nawoływanie" do udziału w zgromadzeniu ma być badane pod względem sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób (art. 165 k.k.). 

I już wtedy prawnicy podnosili kwestię praw konstytucyjnych i wolności zgromadzeń.  - Nie ma stanu wyjątkowego i w żaden sposób nie została zniesiona gwarantowana w konstytucji wolność zgromadzeń. Właściwie wszystkie ograniczenia dotyczące wolności osobistej ustanowione rozporządzeniami są nielegalne. Ludzie się im podporządkowują w imię zdrowego rozsądku. Ale nie można powiedzieć, że zgromadzenie jest nielegalne. Oczywiście, że jest to legalne. A więc odpadają obie przyczyny - skoro coś jest legalne, nie ma stanu wyjątkowego to nie można tego zakazać - mówił wówczas portalowi Prawo.pl sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie. 

Wskazywał na to również Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. - Ograniczenia praw i wolności, w tym wolności zgromadzeń, mogą być wprowadzone wyłącznie ustawą, nie rozporządzeniem - mówił. Dodawał również, że nawet jeżeli ograniczenia byłyby wprowadzone ustawą, to nie mogą naruszać istoty wolności. 

Czytaj: 
Od soboty wracają ograniczenia dla firm w całej Polsce>>
Nie będzie zakazu przemieszczania się w Wielkanoc - ograniczenia w handlu i kościołach>>

Słowo klucz - stan wyjątkowy

Na problem ten zwracają też uwagę w opracowaniu "Tarcze antykryzysowe – dokończenie budowy państwa PiS-u?" Fundacji Stefana Batorego Jarosław Gwizdak prawnik, aktywista oraz Grzegorz Wiaderek, członkowie zarządu fundacji Instytut Prawa i Społeczeństwa INPRIS (Gwizdak to członek Rady Ekspertów Prawnych Fundacji). Wskazują równocześnie, że stan epidemii spełnia przesłankę „niebezpieczeństwa publicznego zagrażającego życiu narodu” i jest okolicznością umożliwiającą ingerencję w prawa i wolności obywatelskie.  

 - Jest to zgodne z międzynarodowymi standardami ochrony praw człowieka, tj. Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Kartą Praw Podstawowych Unii Europejskiej  oraz Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych. Taka ingerencja może być ograniczona w czasie i dokonana tylko w niezbędnym zakresie na mocy rozwiązań ustawowych spełniających warunki konstytucyjne dla takiego stanu nadzwyczajnego. W polskim prawie przewidziano instytucję reagowania na epidemię groźnej choroby zakaźnej w postaci stanu klęski żywiołowej oraz stanów  przeciwepidemicznych - dodają.  

Zaznaczają równocześnie, że wolność zgromadzeń jest jednym z najważniejszych praw obywateli w demokratycznym państwie i, że istnieją zasadnicze i słuszne zastrzeżenia natury konstytucyjnej co do możliwości ograniczania wolności zgromadzeń aktem prawnym rangi rozporządzenia Rady Ministrów. - A przypadek całkowitego zakazu zgromadzeń jest możliwy wyłącznie w stanie wyjątkowym lub wojennym - dodają.  

 

Nie tylko "co szósty" dostanie mandat 

Policja zapewnia, że będzie surowo karać za łamanie obostrzeń, tyle że w przypadku uczestnictwa w zgromadzeniach może to doprowadzić do wyjątkowo absurdalnych sytuacji. Jak mówi mec. Pilawska, może się zdarzyć, że w sposób całkowicie mimowolny, wbrew swojej woli, znajdziemy się w grupie ludzi, która może zostać uznana za zgromadzenie. 

Czytaj: Policja zapowiada egzekwowanie zakazów epidemicznych>>

- Mandat dostanie też osoba, która do absolutnie legalnego zgromadzenia dołączy „na szóstego” - mówi Jakub Kowalski, radca prawny, wspólnik w Kancelarii Radców Prawnych Mirosławski, Galos, Mozes. - W mojej ocenie każdy uczestnik i ten pierwszy i ten szósty po przekroczeniu limitu naruszają ten zakaz (abstrahując od kwestii wątpliwości co do skuteczności jego wprowadzenia i możliwości "ostania się" w sądzie nałożonego w takiej sytuacji mandatu – tłumaczy mec. Kowalski.  

Tego samego zdania jest prof. Robert Suwaj z Politechniki Warszawskiej, adwokat w kancelarii Suwaj, Zachariasz Legal, który podkreśla, że w przypadku zgromadzeń przekraczających limit osób, ukarani będę mogli zostać wszyscy. 

Kolejka to nie zgromadzenie 

Ograniczenia w limicie osób w sklepach, czy na poczcie, zwłaszcza przed świętami, może oznaczać, że na ulicy będą gromadzić się ludzie czekający w kolejce. Na ich szczęście, nawet najdłuższy ogonek, nie będzie mógł zostać uznany za zgromadzenie. 

- W oparciu o definicję zgromadzenia, rozumianego jako zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych, można stwierdzić, że kolejka do Biedronki nim nie jest – tłumaczy mec. Kowalski. Dodaje, że nie będzie nawet wtedy, gdy stojący w niej ludzie z nudów lub w geście protestu zaczęli wykrzykiwać antyrządowe hasła. - Celem było zrobienie zakupów. A swój pogląd wyrazili "przy okazji" oczekiwania na wpuszczenie do sklepu – podkreśla mecenas. 

Autorzy rozporządzenia tę samą zasadę próbują wprowadzić również w kwestii spotkań nieformalnych – np. domówek czy innego typu imprez. Mec. Maciej Śledź – poza wątpliwościami dotyczącymi konstytucyjności wprowadzania takich obostrzeń rozporządzeniem – podkreśla, że ustawa covidowa w art. 46 ust. 4 pkt 4 mówi o „zakazie organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności".  

- Można oczywiście dywagować i kwestia ta jest otwarta, czy rzeczywiście ustawodawca przy tak określonej delegacji ustawowej zamierzał dać Radzie Ministrów uprawnienie do wprowadzania ograniczeń co do np. spotkań towarzyskich, czy "imprez", jak to ujął prawodawca w swoim rozporządzeniu. Moim zdaniem, raczej nie – tłumaczy mec. Śledź. A to niesie ze sobą ważkie konsekwencje. - Jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia, to rozporządzenie wprowadzające w par. 26 ust. 11 ww. ograniczenia, należy uznać za przekraczające delegację ustawową, a jeśli tak to również możliwość wymierzenia kary administracyjnej za naruszenie tego zakazu w zasadzie odpada – tłumaczy mec. Śledź.  

 

Cena promocyjna: 56.99 zł

|

Cena regularna: 76 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Wzór na pole kościoła 

Jak się okazuje, nowy przepis może być pewną uciążliwością dla osób, które wybierają się na wielkanocne msze. Jak zauważa mec. Kowalski, par. 26 ust. 8 dot. obrzędów religijnych jest wyjątek od regulacji dotyczącej zgromadzeń, co oznacza, że nie tylko ksiądz, ale też wierni będą indywidualnie odpowiadać za przekroczenie limitów w kościele – 1 osoba na 20 mkw. 

Łagodniej traktowane są natomiast obrzędy religijne odbywane na zewnątrz, czyli np. resurekcje.  - Można zastanawiać, czy nie ma miejsca dyskryminacja zgromadzeń o charakterze niereligijnym w stosunku do tych o charakterze religijnym. Bo te o charakterze religijnym nie są objęte limitami jeżeli odbywają się "na świeżym powietrzu" – zauważa mec. Kowalski. I zwraca uwagę, że idzie za tym kolejny absurd – otóż w rozumieniu przepisów rozporządzenia pogrzeb świecki objęty jest limitem pięciu osób i to bez wyłączenia osób dokonujących pochówku. Takiego limitu nie ma już w przypadku pogrzebów religijnych. 

Prof. Paweł Borecki z Zakładu Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego również podkreśla, że ograniczenia, dotyczące zgromadzeń, jeśli nie zostały wprowadzone w drodze ustawy, są niekonstytucyjne. Również ze względu na art. 53 ust. 5 dotyczący wolności uzewnętrzniania religii. 

- Dopuszcza on możliwość ograniczenia wolności uzewnętrzniania religii m.in. ze względu na zdrowie, ale to musi nastąpić w drodze ustawy, podkreślam ustawy. A zgodnie z konstytucją nie może być naruszana istota wolności i praw. Zmieniono limity w kościołach do jednej osoby na 20 mkw, pytanie czy to nie narusza istoty wolności praktykowania religii, moim zdaniem to już zakrawa na to. Oczywiście z literalnego brzmienia tego rozporządzenia wynika, że dotyczy to wszystkich zgromadzeń, więc również tych o charakterze religijnym – wskazuje prof. Borecki.