W orzeczeniu z 10 czerwca 2021 r. Oberlandesgericht Hamburg (sygn. 5 U 80/20) uznał, że poniższe wykorzystanie grafiki Jamesa Rizzi "Summer in the City” (poniżej, z lewej strony) przez Otto Gerharda Waalkesa w utworze „Ottifanten in the City“ (z prawej strony) nie jest bezprawnym wkroczeniem w prawo autorskie na gruncie prawa niemieckiego. Powołując się na słynne orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Dyckman, sąd stwierdził, że pojawia się tu dozwolona parodia. Przekształcenie wyjściowego obrazu polegało na zmodyfikowaniu budynków, którym nadano cechy ludzkie w ten sposób, że dodano do nich trąby – a więc w ten sposób je „zesłoniowano”.
Zobacz również: Prof. Markiewicz: Tekst sztucznej inteligencji na razie bez ochrony prawnoautorskiej
Nadto roześmiane twarze z pierwszego planu zastąpiono charakterystycznymi dla pozwanego słonikami, przy czym pomiędzy nimi usytuowano twarz ludzką jego przypominającą. Także słońce, księżyc i ptaki stające na budynkach zostały przekształcone lub zastąpione słonikami. Niewątpliwie zostały przejęte elementy twórcze z utworu Rizzi, ale uznano, że dokonane przekształcenia przesądziły o samodzielnej żartobliwej eksploatacji.
Istnieje kilka powodów dlaczego zajmuję się poniższym przypadkiem parodii, mimo że szeroko została ona uwzględniona w ”zabawach z prawem autorskim”.
Sprawdź również książkę: Zabawy z prawem autorskim dawne i nowe >>
Po pierwsze, pojawia się tu szczególnie wyrazisty przykład legalizacji sztuki zawłaszczeniowej przez tę postać dozwolonego użytku. Z dzieła Rizzi został przejęty nie tylko styl i kompozycja, ale także zostały „przeklejone” zasadnicze fragmenty eksploatowanego utworu. Można powiedzieć, że z punktu widzenia „dekoracyjnego” oba obrazy są w istocie substytucyjne, a dzieła pozwanego może być samodzielnie odbierane bez nawiązania do utworu parodiowanego.
Po drugie, pojawia się tu nietypowe satyryczne wykorzystanie wzorca, który już pierwotnie miał charakter żartobliwy. Wydaje się, że w tego rodzaju sytuacjach szczególnie trudno uzyskać efekt parodystyczny.
Cena promocyjna: 42 zł
|Cena regularna: 84 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 84 zł
Po trzecie, sprawa ta uwidacznia konieczność uwzględniania stopnia znajomości w danym kręgu odbiorców wzorca i twórczości parodysty dla ocen na gruncie prawa autorskiego. Pozornie dzieło pozwanego może być traktowane jako jedna z wersji dzieła wyjściowego. Jednak na rynku niemieckim twórczość Waalkesa jest znana z właśnie „wmontowywania” słoników do znanych cudzych utworów – zresztą w różnym stopniu przekształcanych przez niego. Dobrym przykładem daleko idącego przejęcia wzorca jest u wykorzystanie obrazu Picassa „ Sylvette” (z lewej strony).
Po czwarte, moim zdaniem, pojawia się tu przypadek graniczny - zarówno ze względu na wątpliwości co do humorystycznego charakteru eksploatacji wzorca, jak i możliwego zastrzeżenia, że ta (tego rodzaju) eksploatacja przekracza jednak granice testu trójstopniowego. Pojawić się tu mogą zastrzeżenia, że w istocie dochodzi do pasożytniczej eksploatacji cudzej twórczości, w której wprawdzie pojawia się element żartu ze względu na wykorzystanie słoników, ale przecież jest on w istocie równoważny żartem w wykorzystanym dziele. Podobnym działaniem jest tu „parodia” utworu Rizzi „Love those love birds” w dziele Waalkesa: "Love those Loveottifants" Hommage an das bekannte Rizzi Bild "Love those Lovebirds". Pojawia się tu wątpliwość, czy tego rodzaju eksploatacja nie narusza wymogu z art. 5 ust. 5 dyrektywy 2001/29/WE, z którego wynika że dozwolony użytek nie może naruszać normalnego wykorzystania dzieła ani powodować nieuzasadnionej szkody dla słusznych interesów podmiotów praw autorskich. Nasuwa się bowiem pytanie, czy w tak liberalnym podejściu nie dochodzi jednak do zakłócenia równowagi między zapewnieniem swobody twórczości a ochroną praw autorskich. Zdaję sobie jednak sprawę, postawienie tu ostrzejszych granic powodowałoby konieczność każdorazowego wartościowania eksploatacji cudzego utworu, co mogłoby mieć charakter paraliżujący dla tego rodzaju eksploatacji.
Czytaj też: Nie używam, ale innym też nie pozwolę – czyli o próbach monopolizacji znaków >
Konkludując, biorąc pod uwagę bardzo intensywną (nadmierną?) ochronę autorską, zmieniające się oceny społeczne co do granic eksploatacji cudzej twórczości, zwłaszcza w mediach społecznościowych oraz możliwy „mrożący efekt” bardziej rygorystycznych ocen co do dozwolonych granic parodii – przychylam się do dominującej obecnie liberalnej linii co do oceny dopuszczalnej parodii w świetle prawa autorskiego. Inna kwestia, czy krytyczne oceny w tym zakresie nie powinny pojawiać się w krytyce środowiskowej, gdy w istocie parodia jest wykorzystywana dla pasożytowania na cudzej twórczości – jak (moim zdaniem) w analizowanym przypadku.
Cena promocyjna: 42 zł
|Cena regularna: 84 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 84 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.