Pełnia wakacji nad morzem niekoniecznie kojarzy się z beztroską i możliwością naładowania akumulatorów. Tłok, wszechobecne parawany zasłaniające morze, głośni i uciążliwi współplażowicze, to raczej sposób na wywołanie ataku nostalgii za open space'm w korporacji. W tym roku - patrząc na wysyp "paragonów grozy" w mediach społecznościowych, wiele osób zdecyduje się raczej na lato w mieście. Ale choć rosnące raty kredytów hipotecznych skłaniają do myślenia, że skoro płacę, to wymagam - pewnych rzeczy nie można robić nawet na własnym balkonie.

Czytaj też: Pojęcie ciszy nocnej. Glosa do wyroku NSA z dnia 14 maja 2014 r., II OSK 3116/13 >>>

"Parawaning" z umiarem

- Plaża jest miejscem publicznym. Nie ma co prawda żadnej legalnej definicji miejsca publicznego, ale sądy nie będą miały wątpliwości co do tego, że plaża takim miejscem jest - mówi adwokat Agnieszka Prętczyńska. I tłumaczy, że zarząd nad plażami nad Bałtykiem sprawują zasadniczo trzy urzędy morskie - w Szczecinie, Słupsku i Gdyni. Każdy z tych urzędów może i ustanawia własne zasady dotyczące porządku na plaży, mogą to również robić organy samorządu terytorialnego i czasem z tego uprawnienia korzystają, precyzując choćby kwestię używania parawanów. - Zakazał tego Burmistrz Darłowa, jednak na większości polskich plaż używanie parawanów nie jest zabronione, a pamiętać należy, że czego obywatelowi prawo nie zabrania, to zasadniczo mu wolno. Niemniej niekiedy za absurdalne, wykraczające poza normy zasad współżycia społecznego, zachowania, możemy ponosić konsekwencje odszkodowawcze czyli na gruncie prawa cywilnego - mówi adwokat Agnieszka Prętczyńska.

 

Jak podkreśla ekspertka, choć zachowanie na plaży można regulować w regulaminie, to niełatwo wyegzekwować jego przestrzeganie, choćby wypraszając kogoś z publicznej plaży. - Taką sankcję można potraktować jako ograniczanie wolności danej osoby, a takowe nie może obyć się bez przepisów rangi ustawowej. Niemniej należy mieć na względzie, że zawsze w przypadku utrudniania korzystania z przestrzeni publicznej przez jednego z plażowiczów, można wezwać funkcjonariuszy policji, którzy mają wówczas do dyspozycji art. 51 lub art. 54 Kodeksu wykroczeń - tłumaczy adwokat Prątczyńska. Pierwszy umożliwia ukaranie grzywną, ograniczeniem wolności lub aresztem każdego, kto zakłóca spokój, porządek publiczny lub spoczynek nocny. Drugi pozwala na nałożenie nagany lub ukaranie grzywną do 500 zł za naruszanie przepisów porządkowych.

Czytaj też: Nałożenie kary porządkowej krok po kroku >>>
 

Czytaj: Miasto zapłaci za wypadek na basenie >>

Na plaży w maseczce

Takie zasady obowiązują od zawsze, ale w tym roku dochodzą również przepisy rozporządzenia z 16 maja 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz. U. poz. 878).  Ciasnota na plaży i niemożność zachowania dwumetrowego odstępu od innych osób oznacza konieczność zakrywania ust i nosa.

Niezasłanianie twarzy dozwolone jest tylko w przestrzeni otwartej, gdy możliwe jest zachowanie dwumetrowego dystansu od innych osób. Zresztą taki odstęp nadal jest wymagany przy poruszaniu się pieszo na ulicach.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

 

 

Albo alkohol, albo pływanie

Plażowych problemów jest wiele - przede wszystkim jest to spożywanie alkoholu i to często w sytuacji gdy dorośli plażowicze mają pod opieką dzieci. Z kolei alkohol - jak mówią zgodnie i ratownicy i policjanci - nie jest dobrym rozwiązaniem w sytuacji, gdy chcemy korzystać z kąpieli - np. w morzu, czy mamy opiekować się dzieckiem.

- Przepisy nie do końca są jasne. Z jednej strony spożywanie alkoholu w miejscu publicznym jest surowo zabronione, z drugiej są miejsca - publiczne, w których alkohol można spożywać. A z tym się wiąże to, że pijemy i wchodzimy do wody. Ostrożność jest mniejsza, dochodzi do tragedii, utonięć. W niebezpieczeństwie są też - w takich sytuacjach - nasze dzieci. A ponadto są przecież doskonałymi obserwatorami. Więc widzą jak zachowują się dorośli, co robią i to się utrwala - powiedział Prawo.pl nadkom. Jarosław Sawicki z Komendy Powiatowej w Piasecznie. -Zasady są proste, plaża to nie jest "my castle, my home". A wielu z nas sądzi, że jak odgrodzą się parawanem to są na swojej ziemi. Wiele gmin wprowadza zakaz tzw. parawaningu, ograniczania swobody dostępu do plaży. Bo jest to utrudnienie i dla służb ratowniczych - nie tylko ratowników bezpośrednio ratujących życie ludzkie, ale i dla pojazdów ratowniczych przemieszczających się plażą -  podkreślił.Przeczytaj także: Naturysta opala się na dziko, mors hartuje się bezprawnie

Trzeba spojrzeć na regulamin plaży

Poza potrzebami innych plażowiczów ważne są też m.in. regulaminy plaż, których często plażowicze nie czytają. Na części z nich np. nie można pić alkoholu, na innych rozstawiać parawanów. - To co się dzieje m.in. na plażach pokazuje, że mamy do odrobienia ogromną lekcję. Choćby kwestia muzyki. Regulamin plaż zakłada chociażby to, że nie jest możliwe puszczanie muzyki przez osoby będące na plaży, o ile nie jest to właściciel tego kąpieliska. Powtarzam, każdy wypoczywający ma prawo do spokojnego wypoczynku - tłumaczył Jarosław Sawicki.

Sprawdź też: Czy dopuszczalne jest koszenie trawy w porze nocnej? >>>

Niestety tu również brakuje jasnych regulacji i ratownicy mogą mieć poważny problem, by w ogóle zauważyć, że ktoś potrzebuje pomocy, a co dopiero, by dotrzeć do niego na czas, nie gubiąc się w lesie parawanów. - Nie ma przepisów jasno precyzujących, że ma być zachowany korytarz życia. Jest to wprowadzone na niektórych kąpieliskach, ale generalnie z informacji jakie posiadam, prace legislacyjne trwają. Na chwilę obecną my ratownicy, możemy jedynie prosić by szczelnie ich nie rozstawiać - mówi Łukasz Kamiński, kierownik Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Szczecinie.

 

Cena promocyjna: 191.21 zł

|

Cena regularna: 239 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Adwokat Agnieszka Prętczyńska również podkreśla, że bezmyślność w ustawianiu parawanów to nie czyn zabroniony. Nie oznacza to jednak, że nie grożą za to żadne konsekwencje. - W mojej ocenie ratownicy wodni mają prawo egzekwować od nas usunięcie parawanu. Zgodnie bowiem z art. 72 par. 1 Kodeksu wykroczeń „Kto wbrew swemu obowiązkowi nie dokonuje odpowiedniego zabezpieczenia miejsca niebezpiecznego dla życia lub zdrowia człowieka, podlega karze aresztu lub grzywny”. Jeżeli osoba proszona przez ratownika wodnego o usunięcie parawanu się na to nie zgodzi, wówczas może zostać wezwany funkcjonariusz policji - tłumaczy prawniczka. Dodaje, że w szczególnie poważnych sytuacjach istnieje nawet możliwość sięgnięcia po przepisy Kodeksu karnego - konkretnie art. 172 kk przewidującego karalność przeszkadzania w akcji ratowniczej.

Ratownik upomni, a potem wezwie policję

Jak mówił w rozmowie z Prawo.pl Łukasz Kamiński, kierownik Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Szczecinie, możliwość reagowania przez ratowników daje regulamin kąpieliska, a konkretnie zapis, że osoby przebywające w miejscu wyznaczonym do kąpieli mają obowiązek stosować się do poleceń wydanych właśnie przez ratowników. - To co my możemy w takich sytuacjach zrobić, to jest przede wszystkim prośba, nakaz zmiany zachowania i współpraca ze służbami, która na szczęście w większości przypadków dobrze się układa - stwierdził. Dodał, że podstawą jest jednak to, czy dany plażowicz przebywa na części strzeżonej czy niestrzeżonej.

Wielu plażowiczów wybiera też miejsca niestrzeżone, czyli bez ratowników. Osoby, które znajdują się na kąpielisku strzeżonym, mogą zostać przez nas pouczone, może im być zwrócona uwaga, można wydać nakaz, w związku z obowiązującym regulaminem. Jeśli tego nie wykonają , to na podstawie naruszenia przepisów regulaminu, czyli niewykonywania polecenia ratownika można wezwać policję.

 

 

W pogoni za uciekającym flamingiem

Kolejnym częstym grzechem plażowiczów jest brak nadzoru nad dmuchanymi materacami, które dryfują daleko od brzegu. Ratownicy, którzy zauważą dryfujący gadżet, muszą sprawdzić, co stało się z jego pasażerem. A to czasochłonne i kosztowne.
-  W porównaniu z zeszłym rokiem mamy bardzo dużo zgłoszeń dotyczących materaców, które gdzieś daleko dryfują, a na których ktoś mógł wypoczywać. Często podejmujemy interwencje związane z flamingami, jednorożcami, które są atrakcyjne wizualnie, lecz bardzo łatwo odpływają - dodaje Łukasz Kamiński. "Dmuchańce" są dużym zagrożeniem, bo prądy wsteczne czy silny wiatr mogą jej wypchnąć daleko w morze.

Czytaj też: Czy wymagany jest regulamin korzystania z kąpieliska w gminie, jeżeli gmina w drodze uchwały wyznaczyła miejsce kąpieliska? >>>

Nasuwa się pytanie, czy nieodpowiedzialnego plażowicza można w takiej sytuacji obciążyć kosztami - jeżeli da się udowodnić, że stało się to z jego winy, to może odpowiedzieć na podstawie art. 415 K.C. - Porzucenie rzeczy w miejscu w którym obowiązuje regulamin korzystania z plaży daje mocne postawy do twierdzenia, że jest nasza wina w tym, że porzucony flaming doprowadził do szkody w postaci kosztów akcji ratowniczej, a zatem i do ponoszenia odpowiedzialności odszkodowawczej w tym zakresie. Oczywiście nie można wykluczyć sytuacji, w których bez winy danej osoby flaming spowoduje akcje ratowniczą, a wówczas oczywiście nie będzie obowiązku płacenia odszkodowania - tłumaczy adwokat Agnieszka Prętczyńska. 

Na balkonie grill raczej elektryczny

Osoby, które na plaże się nie wybierają, mogą pokusić się o urządzenie imprezy w parku lub na własnym balkonie. W parku raczej będzie to impreza bezalkoholowa, bo ustawa  z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi zabrania spożywania napojów alkoholowych w miejscu publicznym, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów. Oczywiście park może być spod tych przepisów wyłączony, ale w praktyce raczej nie ma co na to liczyć - za spożywanie alkoholu w miejscu niedozwolonym grozi 100 zł mandatu. Są jednak miejsca, spod zakazu wyłączone, decyduje o tym gmina. W Warszawie są to bulwary wiślane i plaża Poniatówka, gdzie po zniesieniu stanu epidemii w maju 2022 r., znów legalnie można spożywać alkohol.

Czytaj też: Skutki niepoprawnej implementacji dyrektywy kąpieliskowej >>>

O tym, czy w danym miejscu - np. w parku - można rozpalić grilla podobnie, jak w przypadku plaży decyduje regulamin. Choć oczywiście nie wchodzi on w grę, gdy miejscem imprezy ma być nasz własny balkon. Tu jednak pamiętać trzeba przede wszystkim o przepisach przeciwpożarowych, określonych w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 7 czerwca 2010 r., które reguluje przepisy przeciwpożarowe w nieruchomościach. Zabrania ono rozpalania ognia w miejscu umożliwiającym zapalenie się materiałów palnych albo sąsiednich obiektów - w razie stwierdzenia naruszenia przepisów przeciwpożarowych, strażacy przeprowadzający czynności mają prawo do nakładania grzywny w drodze mandatu karnego.

Czytaj też: Pojęcie „wielu osób” jako znamię przestępstwa >>>

W co bardziej drastycznych przypadkach, gdy dojdzie do pożaru, sprawca odpowiadać może za przestępstwo z art. 163 par. 1 Kodeksu Karnego, czyli za sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru. Za popełnienie przestępstwa grozi kara pozbawienia wolności do lat 10. W przypadku śmierci człowieka lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wielu osób, sprawca podlegać będzie karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.