Komisja Europejska 24 września 2018 roku zdecydowała o pozwaniu Polski przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z przeprowadzanymi zmianami w Sądzie Najwyższym.
KE wystąpiła o rozpatrzenie tej sprawy przez sędziów w Luksemburgu w trybie przyspieszonym i wnioskowała również, by TSUE wydał tymczasową decyzję zabezpieczającą (tzw. środki tymczasowe), aby do czasu wydania ostatecznego orzeczenia niektóre przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym pozostały zawieszone. - Chcemy, żeby sędziowie, których objęła nowa ustawa o Sądzie Najwyższym, mogli nadal sprawować swoje funkcje sędziowskie - argumentowała wtedy rzeczniczka KE Mina Andreeva.
Trybunał wydał postanowienie zabezpieczające, które zostało wykonane przez polskie władze i odsunięci już od orzekania sędziowie, którzy osiągnęli wiek 65 lat, wrócili do pracy. Władze uznały też, że nadal trwa kadencja pierwszej prezes SN, która według zmienionej ustawy miała być przerwana po osiągnięciu przez prof. Małgorzatę Gersdorf wieku 65 lat. Polski parlament uchwalił też szybko zmiany w ustawie, pozwalające na powrót sędziów do orzekania, chociaż prawnicy przekonywali, że do czasu wydania wyroku przez TSUE nie jest to konieczne.
Czytaj: TSUE: zawieszenie przepisów ustawy o SN - z mocą wsteczną >>
Wprowadzenie tych kolejnych już zmian do ustawy o Sądzie Najwyższym posłużyło polskiemu rządowi do przekonywania Trybunału Sprawiedliwości, że powinien umorzyć sprawę. Trybunał nie zgodził się i właśnie 24 czerwca wyda wyrok.
11 kwietnia rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE ocenił w swojej opinii, że przepisy polskiego prawa w sprawie obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego są sprzeczne z prawem Unii. Opinia rzecznika nie jest dla Trybunału wiążąca, ale w praktyce w około 90 proc. spraw TSUE wydaje orzeczenia zgodne z propozycjami rzeczników.