Jedna z najważniejszych zmian ma zdyscyplinować - według Komorowskiego - proces tworzenia prawa, poprzez bardziej szczegółowe niż dotąd wskazanie źródła finansowania propozycji zawartych w zgłaszanym projekcie.
"Do tej pory wystarczyło wskazanie budżetu państwa, co nic nie znaczyło, bo zgłaszano projekty, które kosztują parę miliardów złotych" - powiedział marszałek.
Jak zaznaczył, zamierza walczyć o zapis nakazujący wskazywanie w projektach ustaw konkretnej części budżetu, z której miałyby pochodzić pieniądze. Dopuszczalna byłaby tu - jego zdaniem - również metoda stosowana w Niemczech, nakazująca opiniowanie projektów ustaw przez sejmową komisję finansów publicznych.
Komorowski zapowiedział, że pomysły na zdyscyplinowanie - jak mówił - "radosnej twórczości parlamentarzystów" będą jeszcze dyskutowane. Spodziewa się natomiast poparcia większości Sejmu dla zapisu zmuszającego marszałka Sejmu do poddawania pod głosowanie konstruktywnego wniosku o jego odwołanie.
"Jednocześnie musi to być wniosek konstruktywny, czyli musi być przedstawiona mająca większość w Sejmie propozycja innej osoby na miejsce odwoływanego marszałka. Chodzi o to, by zapewnić ciągłość pracy parlamentu i nie ryzykować anarchizacji jego pracy" - zaznaczył.
Kolejna zmiana ma skrócić do czterech miesięcy półroczny obecnie czas, w którym marszałek Sejmu może wstrzymywać poselskie projekty ustaw, zanim podda je procedurze legislacyjnej. "Cztery miesiące to niezbędne minimum pozwalające na zachęcenie rządu do zajęcia ostatecznego stanowiska, czy ma własną koncepcję ustawy, która rodzi daleko idące skutki finansowe, czy też zajmuje stanowisko wobec zgłoszonego projektu opozycyjnego" - powiedział Komorowski.
Jak dodał, cztery miesiące są jednocześnie wystarczającym terminem, by marszałek mógł powstrzymywać "ogólne polityczno-legislacyjne szaleństwo, szczególnie bujnie kwitnące w okresie przedwyborczym", kiedy posłowie zwykle zgłaszają projekty ustaw korzystne dla wyborców, lecz bardzo drogie dla budżetu.
Oficjale źródło: Biuoletyn Prawny MSZ