Obszerny projekt nowelizacji Kodeksu postępowania karnego został przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. - Proponowane rozwiązania mają na celu przyspieszenie postępowań sądowych - deklaruje minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Z uzasadnienia projektu wynika, że zmiany mają m.in. usprawnić postępowanie karne, dostosować regulacje procesowe do wyzwań wynikających z rozwoju technologicznego oraz wyeliminować błędy legislacyjne w ustawie.
- Projektowana nowelizacja kodeksu postępowania karnego ma według jej autorów usprawnić, uprościć i przyspieszyć postępowania karne. Ale nie przyniesie ona tego efektu - twierdzi dr Paweł Czarnecki z Katedry Postępowania Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem wiele z proponowanych w projekcie rozwiązań istnieje w obowiązującym obecnie prawie, a problem polega na tym, dlaczego one nie są stosowane. - Problem widzę bardziej w niedostatku kadr i niedostosowaniu organizacji sądów do liczby i charakteru spraw, którymi muszą się one zajmować, niż w brakach proceduralnych - mówi ekspert.
Koniec z odczytywaniem tomów akt
Projekt zakłada m.in. eliminację konieczności wymieniania lub odczytywania przez sąd na rozprawie wszystkich dokumentów, zaliczonych do materiału dowodowego. Według projektu sędziowie nie będą musieli wymieniać na rozprawach wszystkich protokołów i dokumentów będących dowodami. Dziś mają taki obowiązek, co w przypadku skomplikowanych spraw, gdy na stół sędziowski trafiają setki tomów akt, w ogromny sposób wydłuża postępowania o tygodnie czy nawet miesiące. Nowy przepis zakłada, że z chwilą zamknięcia przewodu sądowego wszystkie protokoły i dokumenty będące dowodami uznaje się za ujawnione bez odczytywania.
- Sąd będzie miał możliwość w większym stopniu podejmowania decyzji co do tego, które dowody osobowe powinny być przedstawione bezpośrednio na rozprawie, a w odniesieniu do których wystarczające będzie ujawnienie treści protokołów. Wracając do kwestii odczytywania nie ma konieczności, by na przykład 300 faktur po kolei odczytywać podczas rozprawy, poprzez wskazywanie do protokołu jaka to jest faktura, jaki ma numer. Często na rozprawach tak właśnie się dzieje - mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, który koordynował prace nad projektem.
Czytaj: Marcin Warchoł: Chcemy usprawnić procesy karne>>
Rezygnacja z niepotrzebnych przesłuchań
Zgodnie z projektem, sąd będzie miał też możliwość w większym stopniu podjęcia decyzji co do tego, które dowody osobowe powinny być przeprowadzone bezpośrednio na rozprawie, a w odniesieniu do których wystarczające jest ujawnienie treści protokołów ich uprzedniego przesłuchania. Sąd nie będzie też miał obowiązku sprowadzenia na salę rozpraw dowodów rzeczowych.
Jak podkreślają autorzy projektu, poważnym obciążeniem dla policji i prokuratury w dochodzeniach i śledztwach jest dziś konieczność przesłuchiwana wszystkich pokrzywdzonych w sprawach dotyczących setek, a nawet tysięcy osób. Ma to miejsce np. w sprawach oszustw internetowych, piramid finansowych, lichwiarzy czy wprowadzenia do sprzedaży całej serii wadliwych towarów. - Rezygnacja z obowiązku przesłuchiwania wszystkich pokrzywdzonych z pewnością przyczyni się do usprawnienia i przyspieszenia postępowań przygotowawczych, a także zapobiegnie zbędnemu przesłuchiwaniu pokrzywdzonych - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Zdaniem prof. Dariusza Jagiełły z Uniwersytetu SWPS zasadę taką można wprowadzić, ale nie powinna ona mieć charakteru absolutnego. Bo jak mówi, czasem pokrzywdzony lub świadek może przed sądem powiedzieć więcej niż u prokuratora. - Nie można z góry przyjmować, że taka osoba już nic nie wniesie do postępowania. To sąd musi mieć swobodę oceny i decyzji w tym zakresie - mówi.
Mniej obowiązków formalnych
Z uzasadnienia, projektu wynika też, że jednym z celów nowelizacji jest również likwidacja zbędnych formalizmów w postępowania, których istnienie przedłuża w praktyce bieg postępowania. - Chodzi przede wszystkim o wprowadzenie ujednoliconych formularzy uzasadnień wyroków sądów pierwszej i drugiej instancji. Należy zważyć na to, że prawidłowo opracowane wzory formularzy pozwolą na zawarcie w nich wszelkich wymaganych ustawą procesową treści, które są niezbędne dla wyjaśnienia powodów wydania danego wyroku, wywiedzenia środka zaskarżenia oraz oceny zasadności tego wyroku przez sąd odwoławczy - głosi uzasadnienie projektu.
Wnioski dowodowe tylko w terminie
Projekt przewiduje, że wniosek dowodowy (np. dokument, powołanie świadka) złożony po terminie będzie co do zasady odrzucony. Wyjątkiem ma być jedynie sytuacja, gdy dowód będzie przesądzał o odpowiedzialności karnej sprawcy, co jest konsekwencją prymatu zasady prawdy materialnej w procesie. Jak zauważają autorzy projektu, dziś spóźnione złożenie wniosku dowodowego nie rodzi żadnych konsekwencji. - Zmiana tej sytuacji jest konieczna. Nie wolno tolerować praktyki, która przeradza się w obstrukcję procesową. Zgłaszanie po terminie wniosków dowodowych to dziś częsta sztuczka prawnicza, służąca przewlekaniu procesów - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Bez nowych świadków i dowodów w apelacji
Proponowane zmiany przewidują ograniczenie możliwości powoływania na etapie apelacji nowych świadków, czy dowodów w postaci dokumentów. Będzie to dopuszczalne tylko wtedy, gdy strona wnosząca apelację nie mogła wnieść o przeprowadzenie dowodu przed sądem pierwszej instancji (np. świadek był za granicą) lub fakt, którego chce dowieść, nie mógł być przedmiotem pierwotnego postępowania.
Jednocześnie reforma wzmocnić ma rolę sądów apelacyjnych. Będą mogły skazać oskarżonego, którego winę sąd pierwszej instancji uznał, ale warunkowo umorzył postępowanie. Sąd apelacyjny będzie też mógł samodzielnie zaostrzyć karę, nawet poprzez wymierzenie dożywotniego pozbawienia wolności.
Trudniej wnieść prywatne oskarżenie
Projekt przewiduje wprowadzenie dodatkowej bariery dla wniosków do sądu kierowanych przez oskarżycieli posiłkowych. Według obecnych przepisów, gdy prokuratura dwukrotnie odmówi wszczęcia postępowania przygotowawczego albo dwukrotnie je umorzy, bo nie dopatrzy się przestępstwa, pokrzywdzony nabywa uprawnienia oskarżyciela posiłkowego i może wystąpić z aktem oskarżenia. Wtedy sąd musi sam, bez udziału śledczych, wyjaśniać, czy rzeczywiście zostało popełnione przestępstwo. Proponowana zmiana ma ograniczyć takie sytuacje, od powtórnej odmowy wszczęcia albo powtórnego umorzenia postępowania przygotowawczego pokrzywdzonemu będzie przysługiwać zażalenie do prokuratora nadrzędnego. Dopiero, gdy ten utrzyma w mocy postanowienie, poszkodowany będzie mógł sam zamienić się w oskarżyciela, a sprawa trafi do sądu.
Zdaniem prof. Dariusza Jagiełły takie rozwiązanie może oznaczać w ograniczenie prawa do sądu. - Wprawdzie w końcu taki pokrzywdzony będzie mógł zwrócić się do sądu, ale ewidentnie jest to zmiana prowadząca do wydłużenia tej drogi i wprowadzenia dodatkowych barier. To dodatkowe utrudnienie, ale też czynnik mogący zniechęcać niektóre osoby od dochodzenia w ten sposób sprawiedliwości - mówi ekspert z Uniwersytetu SWPS.
Czytaj: Zmiany w procedurze - rozprawa nawet bez oskarżonego >>
Zwolnienie nie zablokuje procesu
Proponowana reforma Kodeksu postępowania karnego ma też ukrócić "kombinacje ze zwolnieniami lekarskimi", które powodują wydłużanie się postępowań w sądach. Jak zauważają autorzy projektu, to obecnie częsta metoda obstrukcji sądowej, na której "korzystają przestępcy i ich nieetyczni przedstawiciele procesowi". Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, po reformie taki proceder zostanie zdecydowanie ukrócony. - Bez względu na przyczynę nieobecności stron będzie można przesłuchać świadków i przeprowadzić inne dowody zaplanowane na dany termin rozprawy - napisano w dokumencie.
Ważniejsze zmiany w organizacji niż w prawie
Zdaniem dr. Pawła Czarneckiego postulat przyspieszenia i usprawnienia postępowań zawsze jest aktualny. - To jest słuszne i potrzebne, ale powszechnie wiadomo, że każda kolejna zmiana w tym kodeksie była przygotowywana pod takimi hasłami. Jednak moim zdaniem, dla przyspieszenia i usprawnienia postępowań karnych nie trzeba dokonywać szerokich zmian legislacyjnych, konieczne natomiast są zmiany w organizacji pracy sędziów i sądów, potrzebne jest zwiększenie w nich liczby etatów, wprowadzenie zwyczaju planowania rozpraw, przekazanie niektórych spraw, którymi zajmują się sądy organom administracji, czy nawet depenalizacja niektórych wykroczeń. Raczej nie należy zakładać, że przygotowane przez rząd zmiany normatywne doprowadzą do zakładanego celu - komentuje projektowane zmiany ekspert z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Czytaj: Dr Czarnecki: Zmiany w procedurze przyniosą więcej chaosu niż pożytku>>