Aby zoperacjonalizować moralną ocenę prawa, wyprowadzam rozróżnienie przestępstw politycznych i przestępstw zwykłych. Te pierwsze z definicji obejmują przestępstwa przeciw ustrojowi i/lub władzy politycznej w danym kraju. Te drugie to przestępstwa skierowane zwykle przeciw konkretnym ludziom i ich organizacjom, innym niż państwo (zabójstwo, gwałt, rabunek, oszustwo itp.). Duży zbiór przestępstw politycznych jest nieodłączną cechą ustrojów silnie ograniczających podstawowe ludzkie wolności – i dlatego penalizujących elementarne wolnościowe zachowania ludzi. Prawo, które karze ludzi za ich elementarne wolnościowe zachowania, uznaję za moralnie złe. Z kolei prawo, które minimalizuje zbiór przestępstw politycznych, dając ludziom rozległe wolności (włącznie z prawem do uczciwego procesu), uznaję za moralnie dobre.
Szybkość i trafność
Egzekwowanie prawa ma dwa zasadnicze wymiary: szybkość procedowania i trafność decyzji. Ten pierwszy z wymiarów mierzymy czasem, jaki mija od podjęcia sprawy przez policję czy prokuraturę do jej zakończenia (umorzenia, uniewinnienia lub skazania). Gdy zajmujemy się całym wymiarem sprawiedliwości, to musimy, rzecz jasna, uwzględnić średnią szybkość procedowania oraz jej zróżnicowanie, zależnie od typu sprawy i lokalizacji organów wymiaru sprawiedliwości. Trafność decyzji dotyczy prokuratorów (policji) oraz sędziów. W przypadku tych pierwszych trafność decyzji jest tym mniejsza, im większy jest odsetek niewykrytych sprawców przestępstw oraz im większy jest odsetek osób niesłusznie ściganych. W przypadku sędziów trafność decyzji jest tym mniejsza, im większy jest odsetek ludzi niesłusznie skazywanych. Ściganie i następnie skazywanie niewinnych osób to najbardziej drastyczna niesprawiedliwość, jaka może mieć miejsce w wymiarze sprawiedliwości.
Istotna rola prokuratury
Przez dużą trafność decyzji rozumiem bardzo mały odsetek niesłusznych ścigań i niesłusznych skazań. Należy przy tym pamiętać, że sędziowie odnoszą się do wniosków formułowanych przez prokuratorów, nie ma więc niesłusznych skazań bez uprzednich niesłusznych oskarżeń. W tym sensie zasadniczy wpływ na trafność decyzji wymiaru sprawiedliwości mają prokuratorzy, tym bardziej że duży odsetek spraw jest przez nich samych rozpatrywanych w formie zasądzanych kar, tzn. bez procesu sądowego. Problem trafności decyzji wymiaru sprawiedliwości powinien być traktowany tak, jak traktuje się wypadki lotnicze: celem, do którego się dąży, powinno być zero wypadków. Popularne powiedzenie „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” jako usprawiedliwienie niesłusznych ścigań i – co gorsza – niesłusznych skazań, należy traktować jako wyraz moralnego nihilizmu.
Nie zawsze sprawny wymiar sprawiedliwości jest dobry
Gdy prawo jest złe, tzn. gwałci podstawowe prawa człowieka, penalizując – przez kategorię przestępstw politycznych – wolnościowe zachowanie ludzi, to im większa jest trafność decyzji wymiaru sprawiedliwości, tzn. im większa jest jego celność w namierzaniu sprawców przestępstw politycznych oraz w szybkości ich ścigania i karania, tym większa jest niesprawiedliwość w postępowaniu wymiaru sprawiedliwości. To jest przypadek fałszywego, inaczej niemoralnego legalizmu. Im mniej sprawny jest aparat sprawiedliwości w ściganiu wolnościowych zachowań, tym mniej zła on czyni. A zatem, to co jest zaletą w egzekwowaniu dobrego prawa, jest przestępstwem przeciw wolności, gdy prawo jest złe.
Lepsze prawo w demokracji
Socjalizm z samej swojej istoty odbierał ludziom wolność gospodarczą i dla utrzymania w praktyce tego zakazu musiał im również odbierać wolności obywatelskie. Innymi słowy, socjalistyczne prawo penalizowało jako przestępstwa polityczne wszelkie elementarne wolnościowe zachowania ludzi. Prawo w socjalizmie – w tej części, która obejmowała rekordowo duży zbiór czynów uznawanych za przestępstwa polityczne – było złe.
Konstytucyjna demokracja opiera się na rozległych wolnościach i zbiór przestępstw politycznych jest w jej prawie bardzo mały, obejmując głównie zamach na konstytucję, zdradę i szpiegostwo na rzecz innych państw. Konstytucyjna demokracja, dając ludziom rozległe wolności, nie wymaga więc aparatu zastraszania zwykłych obywateli. Problemem jest w niej raczej to, że rozległe wolności obywatelskie mogą służyć (i służą) tworzeniu rozmaitych grup nacisku zmierzających do uzyskiwania różnych przywilejów – kosztem wolności gospodarczej i – w efekcie rozwoju gospodarki. Ale to jest uboczny efekt wolności, z którym muszą pokojowo walczyć grupy o nastawieniu liberalnym, korzystając z tej samej generalnej wolności.
Demokracja tego nie potrzebuje
Liberalna demokracja nie wymaga prawa, które represjonuje wolnościowe zachowania ludzi. W efekcie wymiar sprawiedliwości nie musi tam być systemowo zdeformowany. W niektórych krajach demokratycznych występują takie problemy jak ekspansja prawnych zakazów czy kontrolowanie zachowań prokuratorów. Są to jednak problemy o wiele mniej dramatyczne niż nieunikniona ustrojowa deformacja wymiaru sprawiedliwości w socjalizmie. W niektórych krajach występuje – po wolnych wyborach – ustrojowy regres, który nazywam „złą transformacją". Polega ona na próbach stałego zainstalowania się w państwie grupy, która wygrywając jedne wybory, tak konstruuje system, aby mogła z pewnością wygrywać w przyszłości. W przypadku sukcesu oznacza to, oczywiście, koniec demokracji. Zła transformacja dokonała się np. na Białorusi i w Rosji, w Wenezueli i – być może – na Węgrzech, a rozpoczęła się w 2015 roku w Polsce. Ostatecznym narzędziem używanym w złej transformacji jest zastraszanie jej oponentów przez przejmowanie aparatu państwa (zwłaszcza policji, prokuratury i sądów) i jego deformację. Opozycja polityczna i organizacje społeczeństwa obywatelskiego powinny być niezwykle aktywne w przeciwdziałaniu temu procesowi.
Artykuł jest skróconą wersją opracowania przygotowanego przez prof. Leszka Balcerowicza do jubileuszowej książki pt. „W poszukiwaniu prawdy”, ofiarowanej prof. Janowi Widackiemu.