Jak powiedział w niedzielę wieczorem na antenie TVP Info, spodziewa się dymisji z zajmowanego obecnie stanowiska dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego. Sugerował, że nastąpi to po powrocie ze zwolnienia chorobowego, na którym przebywa do 26 czerwca br.
Czytaj: Dr hab. Zaradkiewicz poproszony o odejście ze stanowiska>>
Niedzielna rozmowa w TVP Info była nawiązaniem do poprzedniego wywiadu na tej samej antenie, który odbił się tak szerokim echem i wcześniejszego wywiadu dla „Rzeczpospolitej”, kiedy dr hab. Kamil Zaradkiewicz stwierdził m.in., że orzeczenia TK nie zawsze są wiążące i ostateczne oraz, że Trybunał Konstytucyjny musi orzekać w oparciu o ustawy. Teraz Zaradkiewicz stwierdził, że jest głęboko przekonany o tym, że wypowiedziana w tamtych wywiadach opinia jest słuszna. – I dlatego ja postanowiłem nie ustępować i nie korzystać z sugestii, by odejść z pracy w Biurze Trybunału – powiedział. I dodał, że tamta jego wypowiedź „doprowadziła do obnażenia pewnej manipulacji, pewnego kłamstwa, którym jest karmiona opinia publiczna od kilku miesięcy”. – Chodzi o kłamstwo, że instytucja jaką jest Trybunał Konstytucyjny nie musi w swoim postępowaniu respektować przepisów o Trybunale – powiedział w niedzielę dr hab. Kamil Zaradkiewicz.
Jak przypomniał, za wywiady prezentujące tę opinię otrzymał zakaz publicznych wypowiedzi, chociaż przyznał, że nieformalny. Przyznał też, że niedzielnym wywiadem złamał ten zakaz, ale stwierdził, że żaden organ nie ma prawa zakazywania mu wypowiedzi publicznych.
Czytaj: Sprawa Zaradkiewicza: wolność słowa urzędnika państwowego ograniczona>>
A wracając do istoty swojego poglądu stwierdził, że „to jest spór o to czyja będzie Polska”. Jak podkreślił, nie są to jego słowa, tylko Jana Olszewskiego z 4 czerwca 1992 roku. – W kontekście sporu konstytucyjnego, z którym mamy do czynienia obecnie, jest pytanie o to, czy Polska będzie kształtowana przez demokratycznie wybrane władze, czy będzie państwem wszystkich obywateli, czy też będzie to Polska wąskiej grupy oligarchów politycznych, którzy będą wykorzystywać różnego rodzaju instrumenty prawne, które zresztą sami tworzyli. Ja przypomnę, że konstytucja z 1997 roku nie była przedmiotem szerokiej debaty publicznej. To były wąskie debaty w gronie specjalistów, w gronie członków ówczesnego Zgromadzenia Narodowego. Co więcej, referendum konstytucyjne było jedynym referendum, w ramach którego nie było wymogu minimum 50 procent obywateli uczestniczących w głosowaniu by zatwierdzić konstytucję. Co w efekcie dało taki wynik, że za przyjęciem tej konstytucji w ogólnokrajowym referendum opowiedziało się 22 procent obywateli. Jeżeli więc dzisiaj słyszę, że to suweren zadecydował o takim a nie innym kształcie obowiązującej konstytucji, to mam pewne wątpliwości, czy na pewno ci, którzy tak mówią wiedzą co mówią – mówił dr hab. Kamil Zaradkiewicz.