Sąd odwoławczy utrzymał tym samym wyrok z listopada 2012 roku Sądu Okręgowego w Suwałkach, jako sądu pierwszej instancji. Za organizowanie związków zawodowych Mirosław Basiewicz najpierw został wyrzucony z milicji, a w grudniu 1981 roku - internowany. W więzieniu w Białołęce spędził siedem miesięcy. Żądał od Skarbu Państwa prawie 3 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania. Według niego, władze komunistyczne, prześladując go i aresztując, zniszczyły mu młodość, życie rodzinne i karierę zawodową. Uważa, że represje ze strony funkcjonariuszy SB doprowadziły m.in. do utraty gospodarstwa rolnego, które zostało zlicytowane. Wówczas pozostał bez środków do życia. W pierwszym procesie sąd w Suwałkach zasądził mu 300 tys. zł zadośćuczynienia. Od wyroku odwołała się prokuratura uznając kwotę za zbyt wysoką, a sąd apelacyjny wyrok uchylił i nakazał sprawę zbadać jeszcze raz. Właśnie w drugim procesie suwalski sąd okręgowy uznał za właściwą kwotę 33 tys. zł.
Basiewicz wyrok zaskarżył, chcąc podwyższenia zadośćuczynienia, ale Sąd Apelacyjny w Białymstoku jego apelację oddalił uznając ją za "oczywiście bezzasadną". Basiewicz powiedział PAP, że jest niezadowolony z tego wyroku i będzie składał kasację do Sądu Najwyższego. "Nie zgadzam się z tym, że ludzie, bandyci, którzy szkodzili Polsce, otrzymują od naszego państwa wysokie emerytury, a z kolei takich ludzi jak ja, którzy ponieśli wielkie straty życiowe nie można przyzwoicie wynagrodzić. To, co sąd mi zasądził, to kpina" - dodał.
Basiewicz znany jest z działalności w Obywatelskim Komitecie Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w lipcu 1945 roku w tzw. obławie augustowskiej. Według historyków i ustaleń komitetu, NKWD zatrzymało wówczas i wywiozło na Wschód przynajmniej 600 działaczy polskiego podziemia.