Nie wiadomo, ile spółek, spółdzielni, fundacji, stowarzyszeń i innych podmiotów figuruje w dawnych, przedwojennych rejestrach. Z informacji Ministerstwie Sprawiedliwości wynika, że w 2006 r. takich wpisów było w ok. 160 tys. i można tylko przypuszczać, że obecnie ich liczba jest podobna.

Wpisy w dawnych rejestrach stracą moc na skutek ustawy - Przepisy wprowadzające ustawę o Krajowym Rejestrze Sądowym. Co dalej z wpisanymi do tych rejestrów spółkami, spółdzielniami, stowarzyszeniami, fundacjami? "Oficjalne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości jest takie, że wszystkie one stracą byt prawny" - powiedziała PAP sędzia Komenda, zastępca dyr. departamentu prawa cywilnego w resorcie sprawiedliwości.

To oznacza, że nie będą one mogły dłużej prowadzić działalności gospodarczej lub statutowej. W praktyce jednak będą o tym rozstrzygać sędziowie, jeżeli na sądowe wokandy nadal będą wpływać sprawy dotyczące przedwojennych firm, spółdzielni, stowarzyszeń czy fundacji. Nadal bowiem mogą toczyć się spory o ich majątek i długi.

Obecnie nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co z majątkiem i zobowiązaniami po tych podmiotach. Sędzia Komenda poinformowała, że resort sprawiedliwości czeka na stanowisko Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, istniejącej przy ministrze sprawiedliwości. Na razie nie ma odpowiedzi.

Do końca grudnia 2013 r. możliwe jest również przerejestrowanie przedwojennej spółki z Rejestru Handlowego B (RHB) do Krajowego Rejestru Sądowego. W praktyce jednak nie zawsze jest to możliwe, bo - jak zauważył Przemysław Szymczyk z kancelarii Wardyński i Wspólnicy - w czasie wojny zaginęły lub zostały zniszczone akcje, które są podstawą odbycia zgromadzenia wspólników (ew. akcjonariuszy), a tym samym powołania organów spółki i podjęcia uchwały dotyczącej przerejestrowania.

Spółka nieprzerejestrowana z RHB nie będzie mogła dochodzić roszczeń od Skarbu Państwa, czyli np. odzyskać majątku posiadanego przed 1939 r.

Zdaniem mec. Szymczyka przyczyną wprowadzenia przepisu o utracie z końcem 2013 r. ważności wpisów w danych rejestrach stała się historia przedwojennej spółki Giesche S.A. W Sądzie Okręgowym w Warszawie toczy się obecnie proces pięciu mężczyzn, oskarżonych o próbę oszustwa i wyłudzenia ponad 340 mln zł przy wykorzystaniu akcji tej spółki (sygn. XII K 55/12).

Przed wojną spółka należała do amerykańskiej firmy Silesian-American Corporation i była właścicielem niemal połowy Katowic, dysponując nieruchomościami o powierzchni ok. 9 tys. ha. Kilka lat temu akcje tej spółki kupiło na rynku kolekcjonerskim - m.in. na aukcjach internetowych i warszawskim bazarze "Na Kole" - pięciu mężczyzn, mieszkańców Pomorza. Następnie wystąpili oni do Skarbu Państwa, miasta Katowice, Katowickiego Holdingu Węglowego i Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Katowicach z żądaniem odszkodowania lub zwrotu majątku firmy wartego - według ich wyceny - 341 mln zł. Ich żądania - w stosunku do Katowic - dotyczyły ok. 30 proc. aktualnej powierzchni tego miasta.

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu zarzuciła mężczyznom próbę wyłudzenia i usiłowania oszustwa Skarbu Państwa. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie. W trakcie przesłuchań Marek N., jeden z oskarżonych twierdził, że akcje Giesche nigdy nie zostały umorzone przez Skarb Państwa, a to oznacza, że spółka działa legalnie.

Obecnie spółka Giesche jest zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym, co oznacza, że prawdopodobnie została przerejestrowana z dawnego RHB. Została wpisana do KRS w marcu 2006 r.