Wyrok nie jest prawomocny i zapadł bez procesu - na wniosek oskarżonego Jeana Martina P. oraz jego obrońców. Wyrazili na niego zgodę pokrzywdzeni - synowie zmarłej kobiety, którzy byli oskarżycielami posiłkowymi w sprawie, a do wniosku przychylił się prokurator. P. od początku przyznawał się do winy, wyrażał żal i skruchę. Jak podkreślała podczas posiedzenia adwokat P. Ilona Wojewodzic-Pedryc, jeszcze przed rozpoczęciem postępowania ofiarował on pomoc synom zmarłej, przeprosił pokrzywdzonych, a mężczyźni przyjęli przeprosiny. Dodała, że P. bardzo przeżył tragiczne zdarzenie, bowiem dobrze znał zmarłą kobietę. Także pełnomocnik synów zmarłej, mecenas Marek Raczkowski podkreślał, że P. nigdy nie uchylał się od odpowiedzialności za zdarzenie. Także na mocy wyroku, sąd zobowiązał P. do przeproszenia synów zmarłej, zapłacenia im po 50 tys. zł zadośćuczynienia, opłacenia im kosztów pomocy prawnika oraz pokrycia kosztów procesu. Oskarżony ma też zapłacić 7,5 tys. zł grzywny. Do zdarzenia doszło w połowie maja ub.r. w okolicy Kurozwęk. 85-letnia kobieta wyszła z domu, a ponieważ długo nie wracała, zaczął szukać jej syn. Ranną kobietę – z ranami szarpanymi i kłutymi – znalazł ok. 300 metrów od zabudowań gospodarczych. Zmarła przed przyjazdem pogotowia. W pobliżu znajdowały się ślady dzika, a zwierzę w pobliskich zaroślach zauważyli wezwani na miejsce policjanci. Dzika odstrzelił wezwany na miejsce zdarzenia myśliwy. Śledztwo wykazało, że właśnie to zwierzę poturbowało kobietę, która zmarła na skutek odniesionych obrażeń. Jak się okazało, dzik uciekł z mini zoo, znajdującego się w pobliskim, chętnie odwiedzanym przez turystów zespole pałacowym. Prokuratura Rejonowa w Staszowie zarzuty w tej sprawie przedstawiła byłemu już właścicielowi zespołu pałacowego, 70-letniemu P. Dotyczyły one narażenia co najmniej 23 osób (zwiedzających, personelu i mieszkańców Zespołu Pałacowego), na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez prowadzenie od sierpnia 2015 r. do maja 2016 r. w mini zoo przy pałacu hodowli stada dzików. Hodowlę prowadzono wbrew obowiązującym przepisom - w sposób niezabezpieczający prawidłowo przed ich ucieczką, przy ścieżce dla zwiedzających. Mężczyzna oskarżony był też o nieumyślnie spowodowanie śmierci kobiety, zaatakowanej przez dzika, który uciekł z tego stada. Uzasadniając wyrok, sąd ocenił, że czyn jakiego dopuścił się P. ma dużą społeczną szkodliwość. Sędzia Iwona Leboda podkreśliła, że określając wymiar kary wobec P. sąd uwzględnił m. in. fakt iż nie był on wcześniej karany oraz to, że mężczyzna cieszy się w lokalnym środowisku uznaniem i poważaniem. Za bardzo istotną okoliczność sprawy, sąd uznał fakt, iż oskarżony przyznał się do winy i złożył szczere wyjaśnienia. "Od początku poczuwał się do odpowiedzialności, pojednał się z synami zmarłej, przeprosił za zaistniały czyn i z własnej inicjatywy zaproponował kwoty zadośćuczynienia. Cała ta postawa zasługuje na uznanie, mimo bardzo dużej społecznej szkodliwości przypisanego mu czynu" – podkreśliła sędzia Leboda. W grudniu ub. r. prokuratura skierowała do sądu wniosek o wydanie wobec P. wyroku bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie mu m.in. kary roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na rok. Sąd w styczniu nie przychylił się do wniosku i prokurator na nowo złożył akt oskarżenia. W marcu, do sądu wpłynął wniosek oskarżonego o wydanie wyroku skazującego i wymierzenie kary bez przeprowadzania postępowania dowodowego. Wnosił on o wymierzenie m. in. kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i obowiązku zadośćuczynienia. Wniosek ten na czwartkowej rozprawie zmodyfikowano, uwzględniając zmiany określone przez sąd – co zaakceptowały strony. P. został wcześniej ukarany 300 zł grzywny za przetrzymywanie stada dzików bez wymaganego zezwalania ministra ds. środowiska. Pałac w Kurozwękach - zwany Małym Wawelem - to rezydencja licząca 600 lat. W 1944 r. rodzinę P. pozbawiono tego majątku. Na początku lat 90., pamiętający średniowiecze zamek z krużgankowym dziedzińcem oraz park powróciły w ręce spadkobierców ostatnich właścicieli. Jean Martin P. po powrocie z belgijskiej emigracji rozpoczął tam prowadzenie działalności hotelarsko-turystycznej. Jedną z atrakcji Kurozwęk jest stado bizonów amerykańskich. Funkcjonuje tu też mini-zoo i stadnina koni. W wakacje można bawić się tu w turystykę z zagadkami, błądząc w labiryncie, wytyczanym co roku w kilkuhektarowym polu kukurydzy. Pałac jest też miejscem imprez kulturalnych - m.in. koncertów muzyki klasycznej. (PAP) Katarzyna Bańcer
Wyrok w zawieszeniu po śmierci kobiety poturbowanej przez dzika, który uciekł z mini zoo
Karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata orzekł w czwartek Sąd Rejonowy w Staszowie (Świętokrzyskie) wobec b. właściciela Zespołu Pałacowego w Kurozwękach. Chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci kobiety, poturbowanej przez dzika, który uciekł z mini zoo przy pałacu.