Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, najdalej na sześć tygodni przed upływem kadencji prezesa powinno zostać zwołane Zgromadzenie Sędziów Izby, które w drodze głosowania wyłania trzech kandydatów. Powinni oni zostać przedstawieni Prezydentowi, a Prezydent z trzech kandydatów wybiera prezesa Sądu Najwyższego kierującego w tym przypadku Izbą Cywilną. Kadencja prof. dr hab. Joanny Misztal-Koneckiej mija pod koniec września. Co istotne - wcześniej - 2 września mija kadencja prezesa innej Izby - Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, którą do tej pory kierował dr Piotr Prusinowski.

Czytaj: Piotr Prusinowski: Jedna Izba SN od 3 września bez prezesa >>

Postanowienie prezydenta>>

Postanowienie prezydenta, kontrasygnata premiera

27 sierpnia w Monitorze Polskim opublikowano treść postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Sądu Najwyższego - Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

Co istotne widnieje na nim informacja o kontrasygnacie premiera, na co na portalu społecznościowym zwrócił uwagę m.in. profesor Włodzimierz Wróbel. Sama sprawa budzi duże emocje wśród prawników.  

- Na początku byłem przekonany, że to zbyt nieprawdopodobne, by było możliwe. A jednak. Kiedy politycy zawłaszczali Sąd Najwyższy, Prezydent wskazał komisarza spośród neo-sędziów do przeprowadzenia głosowania na prof. M. Manowską, którą upatrzył sobie na stanowisko Pierwszego Prezesa SN. Dla ważności decyzji Prezydenta Dudy potrzebna była zgoda premiera, którym był M. Morawiecki. Oczywiście nie było z tą zgodą żadnego problemu. Ale żeby dzisiaj ten sam manewr firmował swoim podpisem premier obecnego rządu umożliwiając politycznym nominatom poprzedniej władzy zachowanie kontroli nad jedną z najważniejszych części Sądu Najwyższego? - wskazał w swoim poście profesor Wróbel.

Prawnicy w komentarzach zwracają uwagę, że sędzia Wesołowski to tzw. neo-sędzia SN, powołany przy udziale KRS ukształtowanej po 2018 r., czyli z 15 członkami/sędziami wybranymi przez Sejm a nie przez sędziów.

 

Co z Izbą Pracy?

Jak poinformował Prawo.pl sędzia Prusinowski, 6 lutego bieżącego roku odbyło się Zgromadzenie Sędziów Izby w innej sprawie i w jego trakcie większość sędziów złożyła wniosek, pozytywnie przegłosowany o odroczenie bezterminowo posiedzenia do czasu wdrożenia w Sądzie Najwyższym zmian, które przywrócą w nim praworządność. - Zmiany nie nastąpiły. Dlatego tą uchwałą czuję się związany, więc nie zwoływałem zgromadzenia sędziów mającego na celu wybór  kandydatów na nowego prezesa - mówił.

Dodał, że 3 września, zgodnie z Prawem o ustroju sądów powszechnych, obowiązki prezesa przejmie najstarszy stażem, przewodniczący wydziału – sędzia Dawid Miąsik. - Dalsze scenariusze mogą być takie: Pan Prezydent wobec nieprzedstawienia mu kandydatów może powierzyć obowiązki prezesa sędziemu Sądu Najwyższego, którego zadaniem będzie zwołanie zgromadzenia i dokonanie wyboru kandydatów na prezesa. To może się zdarzyć już 3 września. Pan Prezydent potrzebuje jednak do tego „powierzenia” kontrasygnaty Pana Premiera. Wynika to z art. 144 par. 2 Konstytucji RP, który stanowi, że akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem. Wprawdzie art. 144 par. 3 Konstytucji przewiduje, że wymóg z par. 2 art. 144 nie dotyczy „powołania prezesów Sądu Najwyższego”, jednak  „powierzenie wykonywania obowiązków Prezesa Sądu Najwyższego” z art. 15 par. 3 w związku z art. 13a par. 1 ustawy o Sądzie Najwyższym, to nie to samo co „powołanie prezesa Sądu Najwyższego” z art. 144 par. 3 Konstytucji - powiedział.

I dodał, że bez takie kontrasygnaty czynność prezydenta będzie dotknięta poważną wada prawną.