Premier odniósł się do sprawy 28 sierpnia, dzień po upublicznieniu sprawy. Na konferencji prasowej wskazał, że to był błąd a urzędnik przygotowujący ten dokument nie dostrzegł polityczności tej nominacji. - Doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść. Paradoks polega na tym, że minister [Maciej] Berek, który przygotowywał te dokumenty do podpisania, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem — dodał premier.  — Rząd z panem ministrem Berkiem jest dużo lepszym rządem niż bez. Sama ta sytuacja jest dla niego dotkliwą karą — powiedział. — Będę prosił o spotkanie ze środowiskiem prawniczym, jeszcze w pierwszej połowie września — powiedział Tusk.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym najdalej na sześć tygodni przed upływem kadencji prezesa powinno zostać zwołane Zgromadzenie Sędziów Izby, które w drodze głosowania wyłania trzech kandydatów. Powinni oni zostać przedstawieni Prezydentowi, a Prezydent z trzech kandydatów wybiera Prezesa Sądu Najwyższego, kierującego w tym przypadku Izbą Cywilną. Kadencja prof. dr hab. Joanny Misztal-Koneckiej mija pod koniec września. Co istotne - wcześniej - 2 września mija kadencja prezesa innej Izby - Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, którą do tej pory kierował dr Piotr Prusinowski.

Czytaj: Piotr Prusinowski: Jedna Izba SN od 3 września bez prezesa >>

Postanowienie prezydenta>>

Postanowienie prezydenta, kontrasygnata premiera

27 sierpnia w Monitorze Polskim opublikowano treść postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu sędziego Sądu Najwyższego - Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

Co istotne, widnieje na nim informacja o kontrasygnacie premiera, na co w portalu społecznościowym zwrócił uwagę m.in. prof. Włodzimierz Wróbel. Sama sprawa budzi duże emocje wśród prawników.  

- Na początku byłem przekonany, że to zbyt nieprawdopodobne, by było możliwe. A jednak. Kiedy politycy zawłaszczali Sąd Najwyższy, Prezydent wskazał komisarza spośród neo-sędziów do przeprowadzenia głosowania na prof. M. Manowską, którą upatrzył sobie na stanowisko Pierwszego Prezesa SN. Dla ważności decyzji Prezydenta Dudy potrzebna była zgoda premiera, którym był M. Morawiecki. Oczywiście nie było z tą zgodą żadnego problemu. Ale żeby dzisiaj ten sam manewr firmował swoim podpisem premier obecnego rządu umożliwiając politycznym nominatom poprzedniej władzy zachowanie kontroli nad jedną z najważniejszych części Sądu Najwyższego? - wskazał w swoim poście prof. Wróbel.

Prawnicy w komentarzach zwracają uwagę, że sędzia Wesołowski to tzw. neo-sędzia SN, powołany przy udziale KRS ukształtowanej po 2018 r., czyli z 15 członkami/sędziami wybranymi przez Sejm, a nie przez sędziów.

Kontrasygnata nie jest formalnością  

Dr hab. Grzegorz Krawiec, profesor z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej, zaznacza w rozmowie z Prawo.pl, że postanowienie prezydenta dotyczące wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego jest tak zwanym aktem urzędowym, o którym mowa w art. 144 Konstytucji RP. Wymaga on dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem (art. 144 ust. 2 Konstytucji RP).

- Akt kontrasygnaty nie jest czystą formalnością - mówi prof. Krawiec. Dodaje, że Prezes Rady Ministrów może odmówić wydania kontrasygnaty. Jest to „konstrukcja, która służy wzięciu przez Prezesa Rady Ministrów – który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem – odpowiedzialności politycznej za akt Prezydenta, który nie odpowiada parlamentarnie za swoją decyzję” (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 23 marca 2006 r., K 4/06) - przypomina prof. Krawiec.

- W Komentarzu do art. 144 Konstytucji RP (pod red. P. Tulei, WKP 2023) Piotr Czarny podkreśla, że: „Konstytucja nie przewiduje wprost sytuacji, w których udzielenie kontrasygnaty byłoby obowiązkiem Prezesa Rady Ministrów. Wobec jednoznacznego brzmienia art. 144 ust. 2 trudno zaakceptować skuteczność dorozumianego udzielenia kontrasygnaty (np. publiczne ustne wyrażenie zgody, wykonywanie aktu Prezydenta czy polecenie jego ogłoszenia w dzienniku urzędowym). Odmowa jej udzielenia nie wymaga podjęcia jakiegoś sformalizowanego rozstrzygnięcia. Konstytucja nie wyznacza też premierowi konkretnego terminu na podjęcie decyzji w tej kwestii”. Podkreślenia wymaga, że Prezes Rady Ministrów może odmówić dokonania kontrasygnaty. Skoro jednak Prezes Rady Ministrów dokonał kontrasygnaty, to umożliwia to już obecnie powołanie Prezesa Izby Cywilnej na kolejne trzy lata - zaznacza prof. Krawiec.

Krok w kierunku legitymizacji neo-sędziów?

Dr Michał Gabriel-Węglowski, prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, członek komisji, a także współtwórca i prowadzący internetowego portalu Czarne i Czerwone, przyznaje z kolei, że decyzja premiera Tuska, aprobująca decyzję prezydenta o powołaniu tzw. neo-sędziego na przewodniczącego Zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej SN, wzbudza niewątpliwie bardzo dużą konfuzję wśród wielu prawników.

- Otwiera to ponownie możliwość wyboru tzw. neo-sędziego na Prezesa tej Izby i niewątpliwie wizerunkowo ze strony obecnego obozu politycznego w jakimś stopniu legitymizuje tych sędziów, których konstytucyjna legalność ich powołań budzi zasadnicze wątpliwości. Jest to sprzeczne z wcześniejszymi deklaracjami co do kierunków uzdrowienia sytuacji w sądownictwie. Na pewno też komplikuje pracę naszej Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury nad rozwiązaniem sytuacji neo-sędziów, niezależnie, jak efekt tej pracy ma wyglądać. Nie mam pojęcia, co za takim krokiem stało. Zapewne mieści się to w logice polityki, ale nie w klasycznej logice Arystotelesa czy Alfreda Tarskiego. A mówię to jako prawnik o umiarkowanym, a nie "jastrzębim" spojrzeniu na problem neo-sedziów - zaznacza.

Zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - To też, w innej sferze, prowadzi do pogłębienia moich obaw, które mam od objawienia się niedawno projektu ustawy nowelizującej Prawo o prokuraturze, że po planowanym tam rozdziale stanowisk Prokuratora Generalnego i  Ministra Sprawiedliwości problem Prokuratury zostanie przez polityków uznany za załatwiony i nowa ustawa, tworząca fundament nowoczesnej Prokuratury, nad którą pracujemy w Komisji, ma minimalne szanse na uchwalenie w przewidywalnej przyszłości - podsumowuje.

 

Będzie prezes neo-sędzia? Sędziowie chcą rozmów z rządem

W podobnym tonie wypowiada się prof. Krawiec. - Podkreślenia wymaga, że chodzi o prezesa powołanego spośród tak zwanych neo-sędziów (tylko oni są kandydatami). Taki będzie skutek kontrasygnaty premiera. Dlaczego więc premier dokonał kontrasygnaty? W odpowiedzi na to pytanie pamiętać należy, iż Prezes Rady Ministrów (premier) jest także (a może przede wszystkim?) politykiem. I wydaje mi się, że podpisanie tego postanowienia należy oceniać w kategoriach politologicznych – uczynić to powinien więc specjalista z zakresu nauk o polityce i administracji. Być może podpisanie było skutkiem jakiś ustaleń politycznych (polityczne targi?). Nie wierzę bowiem, by w grę wchodziła tutaj jakaś nieroztropność premiera - podkreśla profesor.

- Premier, owszem, ma na głowie wiele spraw – zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, ale kwestia przywracania praworządności oraz udziału neo-sędziów w sprawach publicznych jest tą kwestią, która dla obecnej władzy miała być szczególnie istotna. A wyborcy powinni oddać odpowiedni głos przy urnach wyborczych. Czynność premiera (dokonanie kontrasygnaty aktu urzędowego Prezydenta wyznaczającego neo-sędziego) powinna dać wiele do myślenia osobom, które liczą na szybkie przywrócenie praworządności - kwituje prof. Grzegorz Krawiec.

Do sprawy odniósł się też prof. Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia i przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury (która przygotowuje rozwiązanie dotyczące status neo-sędziów). - Sytuacja jest całkowitym zaskoczeniem. Skrajnie negatywnym zaskoczeniem. Po pierwsze, premier Koalicji 15 października powołuje wspólnie z Prezydentem neo-sędziego na jakąkolwiek funkcję. Po drugie, ta decyzja toruje ponowny wybór neo-sędziego na prezesa Izby Cywilnej SN. Zamiast działać na rzecz rozwiązania ogromnego problemu z SN, Donald Tusk tą kontrasygnatą czasowo betonuje PiS-owską patologię w SN - wskazuje. I dodaje, że ma nadzieję, że to tylko i aż błąd, a nie celowa polityka, oraz że szybko dojdzie do rozmów między rządem i sędziami.

 

Co z Izbą Pracy?

Jak poinformował Prawo.pl sędzia Prusinowski, 6 lutego br. odbyło się Zgromadzenie Sędziów Izby w innej sprawie i w jego trakcie większość sędziów złożyła wniosek, pozytywnie przegłosowany o odroczenie bezterminowo posiedzenia do czasu wdrożenia w Sądzie Najwyższym zmian, które przywrócą w nim praworządność. - Zmiany nie nastąpiły. Dlatego tą uchwałą czuję się związany, więc nie zwoływałem zgromadzenia sędziów mającego na celu wybór  kandydatów na nowego prezesa - mówił.

Dodał, że 3 września, zgodnie z Prawem o ustroju sądów powszechnych, obowiązki prezesa przejmie najstarszy stażem, przewodniczący wydziału – sędzia Dawid Miąsik. - Dalsze scenariusze mogą być takie: Pan Prezydent wobec nieprzedstawienia mu kandydatów może powierzyć obowiązki prezesa sędziemu Sądu Najwyższego, którego zadaniem będzie zwołanie zgromadzenia i dokonanie wyboru kandydatów na prezesa. To może się zdarzyć już 3 września. Pan Prezydent potrzebuje jednak do tego „powierzenia” kontrasygnaty Pana Premiera. Wynika to z art. 144 par. 2 Konstytucji RP, który stanowi, że akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem. Wprawdzie art. 144 par. 3 Konstytucji przewiduje, że wymóg z par. 2 art. 144 nie dotyczy „powołania prezesów Sądu Najwyższego”, jednak  „powierzenie wykonywania obowiązków Prezesa Sądu Najwyższego” z art. 15 par. 3 w związku z art. 13a par. 1 ustawy o Sądzie Najwyższym, to nie to samo co „powołanie prezesa Sądu Najwyższego” z art. 144 par. 3 Konstytucji - powiedział.

I dodał, że bez takiej kontrasygnaty czynność prezydenta będzie dotknięta poważną wada prawną.