Fundacja w styczniu 2014 r. wystąpiła do szefa SKW o informację publiczną na temat skali wykorzystywania przez tę służbę danych informatycznych. Poproszono o statystyczną informację, ile razy SKW zwracała się do operatorów telefonii o billingi, adresy IP komputerów, lokalizację miejsc, z których ich używano, oraz tego ilu osób dotyczyły wnioski. SKW odmówiła podania tych danych, wskazując, że nie jest to informacja publiczna. Poza tym szef SKW uznał, że Panoptykon nie uzasadnił, dlaczego ujawnienie takich danych leży w interesie publicznym. Sprawa znalazła się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, który we wtorek ją rozpoznał.
Radca prawny SKW Krystyna Zduńczyk, wnosząc o oddalenie skargi, uznała, że kwestia billingów i innych danych teleinformatycznych w ogóle nie podlega kognicji WSA, bo dotyczy działań operacyjnych SKW, a nie zakresu, w jakim szef SKW jest organem administracji publicznej. Ujawniła, że żołnierze i cywilni funkcjonariusze SKW "rozważają pozwanie Panoptykonu za to, że pod pozorem upominania się o prawa obywatelskie, ingeruje w ich sprawy, a oni sobie tego nie życzą".
"SKW ma chronić formy i metody pozyskiwania informacji, a ujawnienie danych statystycznych będzie analizowane przez obce wywiady, które poznają przez to kierunki i częstotliwość zainteresowań SKW, co zaszkodzi dobru służby" - mówiła.
"SKW jest przede wszystkim służbą specjalną, do zadań której należą działania operacyjne, analityczne i ochrona informacji niejawnej. Jest to finansowane przede wszystkim z funduszu operacyjnego, do którego nie stosuje się ani ustawy o finansach publicznych, ani o rachunkowości, ani o zamówieniach publicznych" - przekonywała, dodając, że SKW nie może "zgodzić się na przechwytywanie naszych informacji pod płaszczykiem ustawy o dostępie do informacji".
W przekonaniu prawniczki SKW informacje wytwarzane przez tę służbę nie są informacją publiczną "i nigdy nie będą ujawniane ani fundacji Panoptykon, ani obywatelom z zagranicy".
"Dane statystyczne i tak nie będą przydatne fundacji, bo nie pozna nigdy danych źródłowych. SKW kontroluje sejmowa speckomisja, kolegium ds. służb specjalnych, NIK. Ale kontrola ze strony fundacji nic by nie wnosiła" - mówiła.
Jak mówiła Małgorzata Szumańska, członek zarządu Panoptykonu, fundacja od lat korzysta z danych statystycznych. "Z punktu widzenia przejrzystości działania państwa i służb jest to informacja niezwykle ważna. Od lat zwracamy się do różnych służb o dane statystyczne i tylko SKW uchyla się od udzielania tych danych. Powołuje się na argumenty trudne do zrozumienia i zaakceptowania. Przyznaje sobie prawo do niestosowania ustawy o informacji publicznej. Jeśli SKW nie ma argumentów, powinno udzielić informacji. Jeśli jakieś ma - powinno je przedstawić w formie decyzji administracyjnej" - zaznaczyła.
WSA po krótkiej naradzie nakazał SKW rozpoznanie wniosku Panoptykonu. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Danuta Kania, w ocenie sądu informacje o pozyskiwaniu danych mieści się w pojęciu informacji publicznej, a skoro chodzi o informację statystyczną, to da się ją pozyskać dzięki prowadzonym rejestrom.
"Informacja publiczna to nie to samo co informacja jawna. Można więc odmówić udostępnienia informacji publicznej pod pewnymi warunkami. Sąd zobowiązał więc organ do realizacji wniosku, co nie jest oczywiście tożsame z udostępnieniem informacji" - zastrzegła Kania.
Zduńczyk jeszcze przed wyrokiem powiedziała PAP, że w wypadku przegranej złoży skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Usłyszawszy, że WSA właśnie tak orzekł, opuściła salę rozpraw po ogłoszeniu sentencji wyroku, a przed jego uzasadnieniem.
"SKW jest jedyną służbą, która uparcie nie udostępnia informacji statystycznej o dane telekomunikacyjne. Po kilkukrotnej odmowie postanowiliśmy więc wdać się w spór sądowy i dziś udało się uczynić pierwszy krok" - powiedział PAP prawnik fundacji Wojciech Klicki. Jak dodała Małgorzata Szumańska, taktyka obrana przez SKW prowadzi do tego, że nawet na kilka lat może się odsunąć merytoryczne rozstrzygnięcie istoty sprawy. (PAP)