10 lutego 2010 r., na przystanku tramwajowym na warszawskiej Woli, 42-letni funkcjonariusz zwrócił uwagę dwóm młodym ludziom, którzy najpierw przeklinali, a potem - gdy wsiadał do tramwaju - rzucili w kierunku wagonu koszem na śmieci, tłukąc szybę. Według ustaleń Piotr R. miał przytrzymać interweniującego policjanta, a Mateusz N. zadał mu kilka ciosów nożem o 20-centymetrowym ostrzu. Mimo reanimacji policjanta nie udało się uratować.
Kilka minut po zdarzeniu policjanci zatrzymali 18-latka, który zadawał ciosy, kilka godzin później jego kompana Piotra R. Akt oskarżenia Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola skierowała do sądu w październiku 2010 r., proces w I instancji ruszył na początku stycznia 2011 r. N. przyznał się do winy, choć mówił, że nie chciał zabić. Drugi oskarżony nie przyznał się do udziału w zabójstwie; wskazywał, że tylko odciągał policjanta.
Pięć tygodni później - w lutym 2011 r. - Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Mateusza N. na 25 lat, a Piotra R. na 15 lat więzienia. Sprawcom nie groziło dożywocie, bo w chwili czynu nie mieli ukończonych 18 lat. Uzasadniając wyrok sędzia Ireneusz Szulewicz podkreślał wtedy, że stopień winy oskarżonych nie był taki sam. Sąd uznał, że bezpośredni zamiar zabójstwa można przypisać jedynie Mateuszowi N., o czym świadczy liczba zadanych ciosów nożem (od 5 do 9), a także fakt, że nie uciekł on, gdy drugi sprawca unieruchomił policjanta.
Odnośnie Piotra R. sąd uznał, że działał on z ewentualnym zamiarem zabójstwa. "Skoro jego rola ograniczała się do trzymania, nie miał wpływu na siłę zadanych ciosów nożem, a także na ich miejsce" - mówił wówczas sędzia.
Od wyroku apelacje złożyli obrońcy skazanych, którzy chcieli ponownego procesu. Apelowała także prokuratura, według której adekwatne byłyby dwie kary po 25 lat więzienia. W czerwcu 2011 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał jednak wyrok z I instancji. "Sąd okręgowy prawidłowo ustalił przebieg wydarzeń, dlatego nie ma podstaw do zakwestionowania tego orzeczenia" - mówił wówczas uzasadniając werdykt sędzia SA Marek Czecharowski. Dodawał, że sąd okręgowy zasadnie zróżnicował wymiar kary wobec obu oskarżonych.
Już w czerwcu obrońcy oskarżonych wskazywali, że w sprawie należy spodziewać się kasacji. "Nadal nie wiem, dlaczego jedne zeznania stały się podstawą wyroku, a inne nie" - mówił obrońca Piotra R. mec. Radosław Baszuk. Podstawą kasacji, która jest nadzwyczajnym środkiem odwoławczym od prawomocnego wyroku, może być tylko wykazanie rażącego naruszenie przepisów prawa przez sąd.
Podkomisarz Struj służył w policji 15 lat. Pracował w wydziale wywiadowczo-patrolowym stołecznej komendy. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Zasługi za Dzielność. Jednym ze skutków tragedii było zaostrzenie odpowiedzialności karnej za atak na policjantów podczas służby.
Kilka dni temu - w drugą rocznicę tragedii - komendant główny policji Marek Działoszyński i komendant stołeczny policji Mirosław Schossler zapalili znicze pod tablicą pamiątkową przy Forcie Wola, gdzie zginął policjant. W miejscu tragedii stanęła kapliczka, w którą wmurowano tablicę pamiątkową informującą o zdarzeniu - napisano: „Zginął, bo nie przeszedł obojętnie wobec zła”. (PAP)
mja/ bos/